Inspiracją dla autorki prac była holenderska miniatura mieszkania dla lalek mieszczki Petronelli Oortman, znajdująca się w Rijksmuseum w Amsterdamie, jak również chęć ukazania miasta swojego dzieciństwa w latach powojennych - Gryfina - oraz likwidacja kamienicy nr 7 z ulicy Marchlewskiego, a w późniejszym czasie również samej ulicy.
Wielu gryfinianom wystarczy tylko jedno słowo „miniatury” i nikt nie musi dopowiadać reszty. Wszyscy doskonale wiedzą o co i o czyją artystyczną duszę chodzi. I mimo że wiele razy mieliśmy okazję obejrzeć te nieprawdopodobne cudeńka, to poniedziałkowy wernisaż zgromadził wiele osób ciekawych „nowości”.
O swoich maluteńkich domkach, mieszkaniach i zakładach usługowych z dawnego czasu pani Ula mówi „mój intymny świat”. Jednak ten miniony, a przywołany w miniaturze świat nie tylko do Uli należy. Proszę popatrzeć, ilu zwiedzających utożsamia się z tymi minionymi latami. W jednej chwili budzą się wspomnienia: do tego szewca chodziła moja babcia, a w moim domu stała taka sama pralka, a ja jeszcze siedziałam w takiej zielonej ławce z miejscem na kałamarz, w moim domu była podobna filiżanka.
A dzieci? Która dziewczynka, patrząc na piękne salony, sale gimnastyczne, nie chciałaby mieć czegoś takiego dla swoich lalek? I wszyscy - młodzi, starsi i te z kokardami we włosach zaczynają się uśmiechać do tego, co minęło i do tego, co jest.
Pasje bywają różne, przeróżne. Wymagające czasu, precyzji, umiejętności, talentu. Jednak pasja Uli wymaga chyba naraz wszystkich tych umiejętności „przyprawionych” całym ogromem cierpliwości i pracowitości.
To nie tak, szanowni Państwo, że pani Ula cały domek pakuje potem do ogromnego pudła. Z każdego domku każda rzecz, każdy przedmiot jest osobno pakowany, zawijany, chowany i tak do następnej wystawy. Po każdej wystawie w ciszy „mebelkowego” pokoju rodzi się pomysł następnego pomieszczenia, izby, salonu, zakładu.
Wśród gości podziw, zdziwienie i podziękowanie za przypomnienie tego co było, minęło. Malutki świat, drobna pani Ula i większe od niej bukiety kwiatów.
Sygnowane serwisy porcelanowe: polskie, francuskie i niemieckie, a także "Salonik Madame de Pompadur", "Zakład szewski pana Dęgi" z ulicy Piastów, "I klasę" ze szkoły Podstawowej nr 1, "Zakład zegarmistrzowski" w zegarze i wiele innych miniaturowych przedmiotów wykonanych przez gryfiniankę Urszulę Kwietniewską-Łacny można podziwiać do 17 sierpnia w Centrum Informacji Turystycznej w Gryfinie od poniedziałku do soboty w godzinach 9.00-17.00.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze