-Wizyta rozpoczęła się oczywiście od budzenia dzwonkiem pani pielęgniarki. Po chwili pielęgniarka przyszła, ale minę miała taką, jakby miała do mnie żal, że musi otworzyć drzwi. Zostałam poproszona do gabinetu. Po chwili przyszedł zaspany (najwidoczniej właśnie obudzony) pan doktor. Nie był zbyt miły, poczułam się nawet lekceważona. Gdy zbadano mnie, pan doktor namazał coś na kartce jak kura pazurem odnośnie dawkowania leków, mruknął przy tym zdawkowo coś pod nosem i po chwili wyszedł bez słowa.
Po wyjściu z gabinetu poprosiłam panią pielęgniarkę aby odczytała, co na tej kartce jest nabazgrane. Wtedy usłyszałam chamską odpowiedź: ,,Przecież lekarz tłumaczył pani jak krowie na rowie jak dawkować leki”. Pielęgniarka dodała jeszcze, że nie będzie czytać tego, co napisał lekarz.
Oczekuję od przychodni wyjaśnienia - dlaczego w tak chamski sposób zostałam potraktowana przez panią pielęgniarkę? Ten przykład pokazuje, że dla niektórych nocna opieka polega na tym, żeby przyjść, zaliczyć dyżur (najlepiej przesypiając całą noc). Pacjent traktowany jest jak intruz, który zakłóca spokojny sen pani pielęgniarki oraz lekarza – opowiada mieszkanka Gryfina.
Zwróciliśmy się do przychodni z prośbą o wyjaśnienie przedstawionej sytuacji. Odpowiedź oczywiście opublikujemy.
Napisz komentarz
Komentarze