O, widzę, że biały ogon mojego kumpla znika w bramie klatki. To znaczy, że sprawa załatwiona. Tam dalej znajomy doberman zastanawia się, czy pognać do parku, czy skorzystać z najbliższego kwietnika.
Wracam do domu. I wcale się nie dziwię, że ludzie nie mają ochoty wystawiać nos w taką nieciekawą pogodę. Jednak chodząc w poniedziałek do pracy patrzcie Państwo pod nogi, a unikniecie przykrych niespodzianek pozostawionych w niedzielę.
I jeszcze psia prośba. Przydałoby się miejsce, gdzie moglibyśmy pobiegać bez smyczy, pod okiem odpowiedzialnych właścicieli. W parku nie wolno, trawniki i kwietniki pod ochroną, skwerki nie dla psiaków. No to gdzie?
Są to bardzo krótkie przemyślenia psiego staruszka spotkanego wczesnym rankiem.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze