Owe wędrówki po dobrze znanych i zapamiętanych miejscach wpisane są w cykl wspomnieniowych wykładów zatytułowanych „Spacery literackie”. A oprowadzać nie tylko po polskich miastach będzie Marek Brzeziński.
Nagle w spacerowych opowieściach ożyły domy, których już dawno nie ma np. siedziba kina Gryf w Gryfinie. Ulice, które nawet jeśli są, to teraz takie jakieś inne. Wspomniano także „Klubie Trzynastu Muz” - klubie z nazwą wymyśloną przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, mówiono o najładniejszej szczecińskiej dzielnicy Pogodnie.
Biegamy za turystycznym Markiem tymi ulicami, a obok snują się cienie, nie-cienie Gałczyńskiego, Miłosza, Papugi, Andrzejewskiego. Ludzie tak trochę nie z naszego czasu. Jest i Maria Dąbrowska, i jej Dzienniki, których fragmenty czytała Julia Chowańska z gryfińskiej biblioteki. Zaplątał się również wiersz Ildefonsa…
Wszystko niby takie bliskie. Ale gdzie my, a gdzie oni? Coś przybyło, coś bezpowrotnie zniknęło. Gdzie się podziały kawiarenki, gdzie się podziały stoliki często z pustymi filiżankami po kawie, stoliki przy których toczyły się niekończące dyskusje, wspomnienia, spotkania, rodziły się pomysły, a na serwetkach kreślono portrety? Nastroje wtapiały się w przeróżną atmosferę.
To jest właśnie wymyślony przez Urszulę Kwietniewską-Łacny „fenomen kawiarenek”. Za Gałczyńskim można powiedzieć: a gdzie to jest? No właśnie, ze świata wspomnień warto wrócić na dzisiejsze gryfińskie ulice. Mała, przytulna kawiarenka marzy się mieszkańcom… I co? I nic. Jak wiele spraw pozostanie chyba marzeniem.
Marzeniem organizatorów spotkania, czyli głównie Uli Kwietniewskiej jest także, żeby w przyszłości komplety gości były nie tylko na obiadach czwartkowych we wtorki, ale także na nieco poważniejszych spotkaniach przy świecach.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze