Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 21:27
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Niezwykłe spotkanie z Eugeniuszem Gruszczyńskim

Mijający szybko czas zaciera wspomnienia dawnych lat. Wojenne ludzkie losy splątane często w węzeł gordyjski powracają w opowieściach żyjących jeszcze osób i powoli zamieniają się w historię, o której nikt zapomnieć nie może. Spotkanie w Gimnazjum nr 1 im. Olimpijczyków Polskich w Gryfinie przygotowane 6 lutego 2017 r. przez Rafała Gugę, Wiesławę Myszkę i prof. Ryszarda Wawrzynkiewicza było przepiękną, najprawdziwszą i wzruszającą lekcją historii. Najprawdziwszą, bo uczestniczył w niej Eugeniusz Gruszczyński, którego losy były tak niezwykłe, że zostały przedstawione w polsko-radzieckim filmie pt. „Zapamiętaj imię swoje”.

Autor: TWS

Na ekranie przesuwały się obrazy okrucieństwa obozów koncentracyjnych, pełne ludzkich nieszczęść i dziecięcych tragedii.

- Wojna to nie zabawa z pistolecikami w ręku. Wojna to śmierć, nie życie i chciałbym, żebyście to zrozumieli – powiedział Rafał Guga do uczniów przed obejrzeniem filmu.

Po projekcji filmu grupa młodzieży uczestniczyła w spotkaniu z dr. inż. Eugeniuszem Gruszczyńskim byłym więźniem Auschwitz-Birkenau. Było wiele pytań i miałam wrażenie, że odpowiedzi i widziane obrazy, mimo że wiarygodne, młodym ludziom wydawały się jak nie z tego świata” - trudne do zaakceptowania, do zrozumienia.

 

- Ten film jest ubarwionym, zbeletryzowanym dokumentem. Fakty trochę zmienione, ale historia prawdziwa. Do obozu trafiłem jako dwulatek. Co takie dziecko może zapamiętać? Jednak utkwiły mi w pamięci rzędy prycz, chowanie się przed „wizytami” Niemców w białych fartuchach. Rozumieliśmy, że ich należy się bać. Jak powstawały numery? Jak dzisiejsze tatuaże, tylko bez przejmowania się czy się zagoi. Wreszcie wyzwolenie. Pobyt w domach dziecka. Opieka  pani Gruszczyńskiej zwanej  przeze mnie mamą. Potem jej utrata i radość z jej odnalezienia. Czas mijał. W moim życiu było wiele przypadków i wiele opieki tych, którzy gdzieś tam z góry czuwają nad nami. Ze swoją matką spotkałem się w 1965 roku. Więzi „złamane” trudno odnowić. Nie pamiętałem jej. A utrwalamy to, co pamiętamy. Byliśmy szczęśliwi, że żyjemy. Więzi z drugą, niebiologiczną matką Gruszczyńską były silniejsze. Czy czuję się Polakiem, czy Białorusinem? Jednak Polakiem. Pytasz, czy czuję nienawiść do Niemców? Nie czuje nienawiści. To oni nienawidzili wszystkiego i wszystkich. Ja czuję do nich  obojętność i niechęć - opowiadał Eugeniusz Gruszczyński.

-Te ostatnie słowa mogą być jak przesłanie. Nienawiść nie pomaga – dodał „wspomagający” przyjaciela prof. Ryszard Wawrzynkiewicz.   

-Czy spotykam się  jeszcze z dziećmi, które ocalały? Tak, zdarza się, np. w czasie Światowych Dni Młodzieży, czy rocznicy wyzwolenia obozu.

Pan Eugeniusz Gruszczyński jest wyjątkową osobą. Pomimo tylu przejść przepełnia go dobra energia. Zarówno film, jak i spotkanie z zaproszonymi gośćmi młodzież nagrodziła ogromnymi brawami.  Profesorowi Ryszardowi Wawrzynkiewiczowi i nauczycielom należą się ogromne podziękowania za  taka niecodzienną i ciekawą lekcję historii. Co z niej zapamiętają młodzi ludzie?  Na pewno sporo. Dużo o tej przeszłości wie Hania z klasy II e gimnazjum, wnuczka profesora.

Pokoleniom należy przypominać o tym, co niesie wojna, czym były obozy. Nie wolno omijać prawd historycznych i nie wolno zakłamywać prawdy.

TWS

O Eugeniuszu Gruszczyńskim oraz o tym, jak narodził się pomysł spotkania w gryfińskim gimnazjum pisaliśmy tutaj:

http://www.igryfino.pl/wiadomosci/21716,zapamietaj-imie-swoje-giena-numer-obozowy-149850

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama