Na ekranie przesuwały się obrazy okrucieństwa obozów koncentracyjnych, pełne ludzkich nieszczęść i dziecięcych tragedii.
- Wojna to nie zabawa z pistolecikami w ręku. Wojna to śmierć, nie życie i chciałbym, żebyście to zrozumieli – powiedział Rafał Guga do uczniów przed obejrzeniem filmu.
Po projekcji filmu grupa młodzieży uczestniczyła w spotkaniu z dr. inż. Eugeniuszem Gruszczyńskim byłym więźniem Auschwitz-Birkenau. Było wiele pytań i miałam wrażenie, że odpowiedzi i widziane obrazy, mimo że wiarygodne, młodym ludziom wydawały się jak nie z tego świata” - trudne do zaakceptowania, do zrozumienia.
- Ten film jest ubarwionym, zbeletryzowanym dokumentem. Fakty trochę zmienione, ale historia prawdziwa. Do obozu trafiłem jako dwulatek. Co takie dziecko może zapamiętać? Jednak utkwiły mi w pamięci rzędy prycz, chowanie się przed „wizytami” Niemców w białych fartuchach. Rozumieliśmy, że ich należy się bać. Jak powstawały numery? Jak dzisiejsze tatuaże, tylko bez przejmowania się czy się zagoi. Wreszcie wyzwolenie. Pobyt w domach dziecka. Opieka pani Gruszczyńskiej zwanej przeze mnie mamą. Potem jej utrata i radość z jej odnalezienia. Czas mijał. W moim życiu było wiele przypadków i wiele opieki tych, którzy gdzieś tam z góry czuwają nad nami. Ze swoją matką spotkałem się w 1965 roku. Więzi „złamane” trudno odnowić. Nie pamiętałem jej. A utrwalamy to, co pamiętamy. Byliśmy szczęśliwi, że żyjemy. Więzi z drugą, niebiologiczną matką Gruszczyńską były silniejsze. Czy czuję się Polakiem, czy Białorusinem? Jednak Polakiem. Pytasz, czy czuję nienawiść do Niemców? Nie czuje nienawiści. To oni nienawidzili wszystkiego i wszystkich. Ja czuję do nich obojętność i niechęć - opowiadał Eugeniusz Gruszczyński.
-Te ostatnie słowa mogą być jak przesłanie. Nienawiść nie pomaga – dodał „wspomagający” przyjaciela prof. Ryszard Wawrzynkiewicz.
-Czy spotykam się jeszcze z dziećmi, które ocalały? Tak, zdarza się, np. w czasie Światowych Dni Młodzieży, czy rocznicy wyzwolenia obozu.
Pan Eugeniusz Gruszczyński jest wyjątkową osobą. Pomimo tylu przejść przepełnia go dobra energia. Zarówno film, jak i spotkanie z zaproszonymi gośćmi młodzież nagrodziła ogromnymi brawami. Profesorowi Ryszardowi Wawrzynkiewiczowi i nauczycielom należą się ogromne podziękowania za taka niecodzienną i ciekawą lekcję historii. Co z niej zapamiętają młodzi ludzie? Na pewno sporo. Dużo o tej przeszłości wie Hania z klasy II e gimnazjum, wnuczka profesora.
Pokoleniom należy przypominać o tym, co niesie wojna, czym były obozy. Nie wolno omijać prawd historycznych i nie wolno zakłamywać prawdy.
TWS
O Eugeniuszu Gruszczyńskim oraz o tym, jak narodził się pomysł spotkania w gryfińskim gimnazjum pisaliśmy tutaj:
http://www.igryfino.pl/wiadomosci/21716,zapamietaj-imie-swoje-giena-numer-obozowy-149850
Napisz komentarz
Komentarze