Kłębek włóczki goniony przez małego kotka toczy się po podłodze. Na bujanym fotelu siedzi siwowłosa, sympatyczna starsza pani, a w jej rękach „śmigają” druty, spod których powoli wyłaniają się szaliczki albo sweterek. To obrazek, który można zobaczyć zazwyczaj już tylko na kartach starych książeczek.
Obraz współczesnej babuni niewiele ma wspólnego z tym nie tak odległym, a zupełnie innym czasem. Dzisiejsza babunia nie ma czepeczka, włosy rzadko są siwe, a zamiast drutów i kolorowej włóczki - klawiatura i komputer.
Pani Hanna Leonkiewicz, urodzona gryfinianka, jest babcią z prawdziwego zdarzenia. Może pochwalić się pięcioma wnukami, a nawet dwiema prawnuczkami - Julią i Oliwią. Z wnucząt i prawnuczek babcia Hania jest bardzo dumna.
– Do czego są potrzebne babcie? Jak to do czego? Do rozpieszczania! Inne obowiązki w stosunku do dzieci należą do rodziców. Babcia to ktoś, kto pocieszy, ugotuje coś smacznego, doradzi w kłopotach, a czasem wysłucha tajemnic. Pocieszy, pochwali – wymienia Hanna Leonkiewicz.
W sprawie uwielbiania swoich wnuków przez babcie i dziadków od wieków chyba nic się nie zmieniło.
-Bardzo je kochamy. Nie tylko mi przybywa lat. Moim wnukom również. Porozjeżdżali się po świecie. Studiują, pracują, pozakładali rodziny. Jednak od czasu do czasu rodzina zjeżdża się do Gryfina Wtedy radości jest co nie miara! Uwijam się w kuchni, żeby każdemu przygotować ulubiony smakołyk – opowiada nam szczęśliwa z sukcesów swoich dzieci i wnuków bardzo współczesna babcia Hania.
Wzruszenia, wspomnienia, czasem łza w oku i laurki skrzętnie przechowywane przez lata w zakamarkach szuflady.
TWS
Dla każdej babci i każdego dziadka redakcja igryfino przesyła życzenia zdrowia i długich lat życia!
Napisz komentarz
Komentarze