Prezydent Bronisław Komorowski mówił o ważnej roli rodzin i ich trudnej sytuacji na terenach popegeerowskich. Takie tereny borykają się ze szczególnymi problemami, będącymi dziedzictwem nieudanych eksperymentów ekonomiczno-gospodarczych. Do tego dochodzi jeszcze aktualny problem emigracji zarobkowej, co często osłabia rodzinę.
Prezydent przytoczył na spotkaniu w Baniu pewną anegdotę. Otóż mama Bronisława Komorowskiego była socjologiem rodzinnym. W okresie PRL pracowała w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Pewnego razu zleciła księdzu Olejarzowi znad jeziora Gopło dokonanie socjologicznej analizy porównawczej dwóch miejscowości z jego parafii. Ksiądz wrócił nad Gopło, zrobił badania, przesłał wnioski.
-Moja mama czyta i nadziwić się nie może: jedna wieś – niebo (udział mieszkańców w kulturze ludowej, zaradność życiowa, zadbane domostwa), natomiast druga wieś – piekło (życie rodzinne pod zdechłym Azorem) – opowiada w Baniu prezydent Komorowski.
Pani Jadwiga Komorowska wzywa więc księdza do siebie, żeby wytłumaczyć skąd takie różnice w dwóch pobliskich miejscowościach.
-Ksiądz wrócił potem do domu, usiadł nad Gopłem i zastanawia się nad przyczyną. Zaczął nawet siebie już pytać prawie jak marksista: może tam gleba inna? Wiecie co się okazało? Otóż między tymi wsiami przebiegały granice zaborów pruskiego i rosyjskiego. To też były skutki dwóch niebywałych eksperymentów – dokończył swą przypowieść prezydent Komorowski.
Napisz komentarz
Komentarze