Idą ku mnie, tylko kalinami po cierniach, po sinych jagodach
Umarli, znajomi, kochani.
Idą ku mnie, tylko po szelestach, między wichry zadyszane wplątani ....”
Kazimiera Iłłakowiczówna
Każdego roku jest dzień deszczem zapłakany lub babim latem splątany. Dzień, w którym liście na drzewach zmieniają kolory i wirując, spadają, otulając groby. Dzień Wszystkich Świętych, a potem Zaduszki to często jedyne dni, w których odwiedzamy groby. Snując się cmentarnymi alejkami rozmyślamy nad uciekającym czasem, nad przemijaniem. Zadumani nad nieuniknionym... Śpią wszyscy - wielcy i mali, sprawiedliwi i nie. Nazwiska, imiona… Każdy napis mówi, że byli. Byli, ale odeszli. Dokąd? A kto to wie? Gdzieś w nieznane… I co dalej? Nie wiemy. A może są tuż obok nas? A może nigdzie ich nie ma? Wspomnienia, pustka i może gdzieś na dnie serca cichutka nadzieja. Tylko na co? Obok naszych grobów jest cmentarz żołnierzy radzieckich. Zginęli nie za swoją ojczyznę, spoczęli nie na swojej ziemi, ale gdzieś hen, w dalekim kraju. Czyjaś myśl biegnie z pytaniem gdzie leży mój syn, mąż, mój brat. Czy ktoś w tym nieznanym świecie pochyli się nad mogiłą i zapali świeczkę, zmówi pacierz? Z oddali słychać głos księdza. Modli się do Boga, modlitwa płynie do nieba. Tylko czy również za ciebie, żołnierzu?
Zapada zmrok… Światła łuną rozjaśniają ciemniejącą noc. Kończy się imieninowy dzień wszystkich świętych. Płoną znicze. I jak każe tradycja, jutro także spotkamy się zadumani na cmentarnych alejkach…
TWS
Napisz komentarz
Komentarze