Zmiany w weterynarii
W latach dziewięćdziesiątych nie tylko zaczął się zmieniać „przemysł” dotyczący zwierząt domowych, zmieniała się również weterynaria. Coraz częściej studentami wydziału wet. zostają młodzi ludzie z dużych miast, a nie jak dotychczas ze wsi i małych miasteczek. Likwidacja PGR spowodowała spadek ilości bydła hodowlanego.
Zwiększyło się zainteresowanie domowymi zwierzakami. Po latach dziewięćdziesiątych w naszych domach zaczęło przebywać coraz więcej psów, kotów, świnek, papug, w tym spora ilość zwierząt rasowych, często bardzo drogich. To zmusiło lekarzy do przekwalifikowania swojej wiedzy i praktyki.
Wskutek prywatyzacji również w naszym mieście powstały dwie lecznice weterynaryjne: „za torami” dr. Zbigniewa Jarosławskiego i „za strażą” dr. Tomasza Wawryniuka i dr. Macieja Racinowskiego.
Od zawsze chciałem być lekarzem
Ojciec dr. Racinowskiego był lekarzem. Synowi nie pozostało nic innego jak pójść w jego ślady i kontynuować rodzinną tradycję.
-W 1988 roku otrzymałem dyplom ukończenia studiów weterynaryjnych na uczelni wrocławskiej. Miałem szczęście. Wśród wykładowców była jeszcze słynna lwowska kadra profesorska. Wróciłem do Gryfina, gdzie rozpocząłem staż, a później trwającą do dziś pracę w Widuchowej. Mieszkałem obok lecznicy, w której pracował ojciec. Gdy tylko miałem wolna chwilę, biegłem i podglądałem co robi tata. Od dzieciaka byłem obecny przy leczeniu czy operacjach zwierząt. Patrząc z perspektywy minionych lat, to weterynaria zrobiła milowy krok w sposobie leczenia zwierząt. O takich jak dziś możliwościach jeszcze parę lat temu nikomu się nie śniło. Na uczelniach była właściwie tylko teoria, a praktyka prawie na zerowym poziomie. Dziś prowadzone są prace badawcze, rozwinęła się farmacja. Prowadzone są różne kursy i szkolenia oraz istnieje możliwość wymiany doświadczeń. My po studiach praktycznie byliśmy samoukami. W czasie pracy zdobywaliśmy doświadczenie.
I tak minęło w moim przypadku już dwadzieścia lat.
Czas przeleciał bardzo szybko. Gdybym miał podjąć decyzję raz jeszcze, wybrałbym weterynarię. Przez nasz gabinet przewinęło się setki zwierząt, różnych, często bardzo ciekawych ras, wiele przypadków, wiele radości i wiele łez – wspomina dr Maciej Racinowski.
Mimo szeroko rozwiniętej profilaktyki nasze Mruczki, Azory i Buraski chorują, a chorują na takie same choroby, jak my ludzie. I wszyscy musimy znać drogę, która prowadzi do lecznicy.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze