Opowieść byłaby ciekawa i długa, ale jak zmieścić ponad siedemdziesiąt lat życia w tak niewielu słowach? Państwo Swiderscy z trzyletnim synem, uciekając przed bandami ukraińskimi, żegnali na zawsze swoją wołyńską rodzinną ziemię. Długo trwającą podróż w bydlęcych wagonach zakończyli w Bobrownikach. Potem los rzucił ich na ziemię poznańską do miasta Sarbia.
-Rosłem. Dojrzewałem. Dorastałem. Ani się obejrzałem, jak zabrzmiał mi „Marsz Mendelsona”. I już z żoną Jadwigą wywędrowaliśmy do Stargardu Szczecińskiego. A potem jak to w życiu bywa - przeżywaliśmy i radości, i smutki. Propozycja pracy przygnała nas do Gryfina. Był rok 1969. I jak zwykle nauka, rodzina, praca, która dawała satysfakcję. Były dyplomy. Odznaczenia. Biegło życie i czas jakby zaczął trochę przyśpieszać - opowiada pan Włodzimierz Swiderski.
Moja przygoda z pisaniem
-Moja przygoda z pisaniem zaczęła się od żartu. Koledzy i znajomi nieraz prosili, żebym coś napisał. Powstawały wiersze z uśmiechem, okolicznościowe. Powoli wciągałem się w to pisanie. Po przejściu na emeryturę miałem sporo czasu. Poszperałem po szufladach. Przepisywałem, porządkowałem i dzięki sponsorom udało mi się wydać tomik wierszy nieżyjącego już ojca, Mieczysława Świderskiego. Pisanie wciągało mnie coraz bardziej. Wydałem następne tomiki jak „Z życia wzięte”, „Erotyki z pobudek czystych”, wiersze z cyklu „Rozmaitości” wraz z pozycjami „Wspomnienie z Wołynia” i „Wołyń – ziemio
mych wspomnień”. Uzbierało się tego siedem tomików. Można je znaleźć w bibliotece gryfińskiej, w Czarnkowie i Sarbii.
Pisać zamierzam nadal
-W tej chwili pracuję nad drugim tomem wspomnień składających z opowieści kresowiaków przed i po wojnie. Poza tym moje życie przez wiele lat związało się z Gryfinem, dlatego bardzo chciałbym napisać o Gryfinie z przeszłości i przyszłości. W planach pisarskich jest również powrót do czasów młodości, a więc do Sarbii. Sięgnąłbym do czasów trochę odległych - 45-59 rok – ciągnie swą opowieść pan Włodzimierz.
Jak widać plany są szerokie, ambitne. W rękopisach p. Włodzimierza znajduje się bardzo ciekawa pozycja, a mianowicie „kronika jednego bloku”. Opisuje w niej dzieje budynku od czasu jego powstania do dziś. O pisarstwie i poezji pana Swiderskiego mówi się, że jest ciepła i zrozumiała oraz że wiadomo o co w niej chodzi.
Powrót do wspomnień
Wspomnienia dla pana Włodzimierza są bardzo ważne. Mijają lata, ale wspomnienia powracają i czasem są tak wyraźne, jak by to było wczoraj...
-Minęło trochę lat, a ja wciąż widzę nasze konie - piękne, z rozwianymi grzywami. Słyszę ich rżenie, czuję radość tamtych dni. Czuję zapach rozkołysanych wiatrem drzew. Sarbia- czas, który nie powróci. Czas młodości - wspomina poeta i pisarz.
Wśród tych wszystkich myśli pojawia się tęsknota za nieznaną rodzinną ziemią i gdy wschodni wiatr przyniesie melodię ukraińskich dumek, pan Włodzimierz bierze akordeon i gra, i gra…
TWS
Napisz komentarz
Komentarze