Można było przyjść odpocząć, wypić kawę, herbatę, posilić się „gorącym kubkiem” albo zjeść kawałek ciasta i wyruszyć znowu zbierać pieniądze na ratowanie życia i zdrowia dzieci na oddziałach ogólnopediatrycznych oraz dla zapewnienia godnej opieki medycznej seniorom.
Na placu Barnima na scenie odbywały się występy artystyczne. Obok serwowano gorącą grochówkę. Początkowo nie było dużo ludzi. Jednak z każdą godziną pojawiało się ich więcej. Krótkie występy przerywane były aukcjami prowadzonymi przez Dawida Andrusewicza i Arka Jaskota. Zainteresowanie aukcją wyraźnie wzrosło, gdy na scenie pojawił się Adam Lewiński z nieodłącznym w takiej sytuacji młotkiem. Licytacja była ostra, a licytowane przedmioty ciekawe. Wysoko „szły” orkiestrowe serduszka. Mniejsze wylicytowano za 2 tysiące, a większe za trzy tysiące złotych.
Pan Piotr wylicytował też jedno z serduszek za 750 złotych, a za żółtego kaczora dla syna wrzucił do puszki stówkę. Jedna z pań oddała na cele Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy swój zaręczynowy pierścionek. Licytacja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Wolontariusze Orkiestry dwoili się i troili. Szczególne podziękowania szef gryfińskiego sztabu WOŚP Dominik Waś skierował do młodzieży z klasy policyjnej.
Na placu jak zawsze byli nieodzowni strażacy. Ulice patrolowały samochody policji i straży miejskiej. Oczywiście nie zabrakło pracowników Gryfińskiego Domu Kultury, a w kuchennej części Klubu Nauczyciela rządzili członkowie stowarzyszenia „Pokolenia Pokoleniom”.
Im bliżej było do godz. 20 i światełka do nieba, tym bardziej zaludniał się plac Barnima. Z okazji 25. Finału WOŚP „zagrały” wozy strażackie, a do nieba poleciały specjalne światełka.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze