Co Cię zainspirowało, aby osadzić akcję „Córki rewolucji” w czasach angielskiej wojny domowej?
Zawsze chciałam pisać powieści historyczne. Mieszkałam w centrum Londynu, na Fetter Lane – to dzielnica, w której obecnie są głównie biurowce. Buszując kiedyś po sieci, natknęłam się na historię kupca, który w 1643 roku, kiedy Londyn znajdował się w rękach parlamentarzystów, planował zrobić wyrwę w murach miejskich, otwierając drogę królowi. Nazywał się Richard Challoner i mieszkał z rodziną na Fetter Lane. To była moja historia, czekała, żebym ją napisała.
Czy na napisanie "Córki rewolucji" większy wpływ miała twoja pasja czy wykształcenie?
Wiedziałam sporo o tym okresie jeszcze zanim zaczęłam pisać książkę. Ale pisanie jest fascynującym sposobem na poznawanie historii. Żeby zrozumieć decyzje, które ludzie kiedyś podejmowali, trzeba pamiętać, że oni nie wiedzieli, co się wydarzy później. Nie wiedzieli, że król umrze. Nie wiedzieli, kto zwycięży w bitwie.
Historycy patrzą w przeszłość, szukając prawidłowości. Pisarze tworzący powieści historyczne muszą ignorować prawidłowości. Zamiast tego powinni się zawsze skupiać na tym, co wiedzą bohaterowie ich książek. My też nie wiemy, co zdarzy się jutro i podejmujemy decyzje w oparciu o strach, niewiedzę i błędne informacje (na przykład głosując za wyjściem z Unii Europejskiej!).
Dlaczego w tak trudnych dla kobiet czasach, głównym bohaterem uczyniłaś właśnie kobietę?
Angielska wojna domowa to fascynujący okres w historii kobiet. Kobiety były wtedy żołnierzami, szpiegami i politykami. Żona króla Karola I, królowa Henrietta Maria, była ostatnią królową angielską, która musiała się ukrywać w okopach, podczas gdy nad głową świstały jej kule armatnie. Kobiety pisały petycje do parlamentu i odkrywały ważne role w nowych ruchach religijnych.
Pociąga mnie pisanie o roli kobiet w historii. Opowieści o nich czekają, trzeba tylko trochę poszperać i je odnaleźć. Kiedy przeczytałam o kupcu z Fetter Lane, zaczęłam sobie wyobrażać jego rodzinę. Troje rodzeństwa, którzy są głównymi bohaterami, po prostu pojawili się w mojej wyobraźni. Naturalnym wydawało mi się opowiedzenie ich historii z punktu widzenia dziewczyny. Ona musi stać trochę z boku. Kiedy kraj ogarnia wojna, ciężko jest zachować umiarkowane poglądy. Ludzie opowiadają się po jednej ze stron i nawet ci o najbardziej wyważonych poglądach muszą w końcu zdecydować, kogo popierają. Henrietta przygląda się temu procesowi i zdaje sobie sprawę, że też będzie musiała dokonać wyboru.
Na ile sytuacja głównej bohaterki pokrywa się z tym, jakie były realia dziewcząt jej stanu?
Bardzo poważnie podchodzę do kwestii realiów historycznych. Nigdy świadomie nie zniekształciłabym obrazu życia codziennego w danym okresie. Podczas wojny domowej kobiety dokonywały niewiarygodnych rzeczy. Lady Brilliana Harley przez trzy miesiące broniła swojego domu przed rojalistami, dowodząc osobiście swoimi ludźmi. Elizabeth Lilburne trafiła do więzienia za rozprowadzanie ulotek Lewellerów, czyli ludzi, którzy występowali przeciw nierównościom społecznym. Jane Whorwood szpiegowała dla rojalistów i koordynowała działania zmierzające do uwolnienia Karola I z więzienia w latach czterdziestych siedemnastego wieku.
To tylko kilka przykładów wybitnych kobiet, których życie przewróciło się do góry nogami z powodu wojny. Jednak rewolucja przybrała taką skalę i przelano wtedy tyle krwi, że tysiące kobiet zostały pozbawione dachu nad głową i męskiej opieki. W wyniku działań wojennych prowadzonych podczas angielskiej wojny domowej zginęło około 190 000 ludzi, kobiety, które przeżyły, musiały się nauczyć sobie radzić.
Czy historia Henrietty mogłaby zostać uznana za zapowiedź feminizmu?
Napisz komentarz
Komentarze