Dziewczynki swoje role mimo tremy świetnie zagrały. Nad kozią chatką sercem i reżyserskim okiem czuwała nie mniej przejęta od aktorów Dorota Krutelewicz-Sobieralska. Dekoracje - jak na kozie mieszkanie przystało.
Była jeszcze niespodzianka. Ze Szczecina ze swoją sześcioosobową grupą artystyczną przyjechała aktorka Teatru Współczesnego Ewa Sobczak.
Aktorki to panie ze Szczecina Dąbia działające w Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Zespół działa w programie „Aktywny senior”. Panie wystąpiły z fraszkami Sztaudyngera oraz fragmentem „Orfeusza i Eurydyki” K.I. Gałczyńskiego.
Zabawa była na sto dwa. Cała sala świetnie się bawiła wspólnie z aktorami i panią Ewą, która czynnie uczestniczyła w przedstawieniu.
- Pracujemy razem już pięć lat. To nasze „zgranie” wychodzi ze wspólnej pracy. Gdy jestem wśród nich, czują się pewniejsi. Tworzymy całość. Jesteśmy sobie potrzebni – powiedziała Ewa Sobczak.
Faktycznie, już na samym wstępie dało się zauważyć „zgranie” reżyserki z zespołem, podobnie jak Doroty Krutelewicz-Sobieralskiej z „Tespiskiem”. Obie panie wkładają w swoją pracę nie tylko wiedzę, ale także swoje serce. To też nazywa się miłość, i to również jest coś ważnego, co daje wspaniałe efekty.
Był jeszcze akcent poetycki. Janina Kujda przeczytała swoje wiersze, które publiczność nagrodziła dużymi brawami.
Spotkanie było bardzo sympatyczne. Szkoda tylko, że tak niewiele osób o nim wiedziało.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze