Do pierwszego zdarzenia doszło 5 grudnia br.
Przedstawił się jako policjant, a to był oszust
Do 75-letniej mieszkanki Śródmieścia na stacjonarny telefon zadzwonił mężczyzna. Przedstawił się jako inspektor Robert Jaworski podał nr identyfikacyjny i oświadczył, że rozpracowuje szajkę oszustów, którzy są w posiadaniu kopii jej dowodu osobistego. Poprosił ją o pomoc. Kobieta miała wypłacić pieniądze z banku, w którym pracują oszuści. Pieniądze te miały być przekazane policjantowi, zbadane aby zebrane z nich odciski palców oszustów, a następnie jej zwrócone. Poprosił aby kobieta nie rozłączała telefonu. Aby uwiarygodnić swoją osobę nakazał rozmówczyni (bez rozłączania) wybrać nr 997. Wtedy odezwał się głos kobiety, która potwierdziła, że osoba o takim imieniu i nazwisku pracuje w policji i zapewniła , że wszystko jest w porządku.
Starsza pani poszła do dwóch banków wypłaciła pieniądze i wróciła do domu. Była w kontakcie z rzekomym policjantem, który prosił aby nie rozłączała telefonu bo musi słyszeć co się dzieje. Stwierdził, że za chwile przyjdzie po odbiór pieniędzy.
Tak też się stało, jakąś chwilę później do mieszkania kobiety przyszedł mężczyzna. Odebrał pieniądze bez słowa i poszedł. Jeszcze tego samego dnia ponownie zadzwonił. Stwierdził, że więcej osób może zostać złapanych z tej szajki. Potrzebuje zatem aby kobieta wypłaciła więcej pieniędzy.
Kobieta poszła do trzech banków. W jednym z nich uzyskała pożyczkę w wysokości 65 tys zł. W podobny sposób przekazała pieniądze.
Kilka godzin później zadzwonił a na telefon alarmowy 997 aby zapytać kiedy policjant się odezwie. Wtedy okazało się, że została oszukana.
Pokrzywdzona przez dwa dni była w kontakcie z oszustami niczego nie domyślając się. Nikomu nie przekazywał informacji o tajemniczej akcji. Prawdziwym policjantom przekazał, że nie słyszał o tego typu oszustwach wcześniej.
„Bohaterem” opowieści na kolejnej stronie też jest rzekomy policjant Jaworski.
Napisz komentarz
Komentarze