Mężczyzna miał dobre intencje. Kiedy zobaczył swoją znajomą, zaproponował jej podwiezienie do domu. Samochód miał zaparkowany na poboczu przy parkingu koło kościoła. 41-letni kierowca wyszedł z auta (jak twierdzi pojazd nie był na biegu) i otworzył z przodu drzwi pasażera. W chwili, kiedy pomagał wsiąść 86-letniej kobiecie, pojazd z nieznanych przyczyn nagle stoczył się do tyłu.