Parkowymi alejkami spaceruje z wnuczką pani Beata. - Babcia dostała kosmetyki, bo była grzeczna, a ja takiego pieszczoszka-przytulaczka i jeszcze skaczącego kotka - to taka piłka – opowiada mała Nadia. Śpiewano kolędy i na stole czekał pusty talerz dla przygodnego, samotnego gościa. To miło słyszeć, że gdzieś na kogoś jeszcze ktoś czeka.
Lekarka, podróżniczka Beata Kasicka święta spędziła spokojnie z rodziną i ze zwierzakami.
-Odpoczęłam, a dziś mam już pracowity dzień. Sporo pacjentów – mówi pani Beata. -A sylwester również w domu. Mam psisko, dla którego będzie to pierwsza sylwestrowa noc. Musimy być z nim, bo nie wiemy, jak będzie reagował na strzały. Musi mieć opiekę – dodaje Beata Kasicka.
Nie mogę na razie wyrazić zgody na zrobienie zdjęcia, ale bardzo chciałabym się podzielić swoją radością. To moje pierwsze od wielu lat święta pełne ciepła i spokoju. Pierwsze, w których mąż był mężem i człowiekiem, a nie leżącym pod płotem, awanturującym się pijakiem. Leczenie pomogło. Mam ogromną nadzieję, że tak zostanie. Może nie zrozumiecie, jakie to szczęście – wyznaje pani Barbara. Oby tak się stało.
Wielu gryfinian spędzało święta w polskich i „zagranicznych” górach oraz nad morzem. Tak będzie również w sylwestrową noc.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze