-Każda kobieta dla mężczyzny jest białym lub srebrnym obłokiem - powiedział Olek Chmielewski, witając gości przybyłych na wernisaż.
Olek jest jednym z bardzo nielicznych mężczyzn, którzy w dzisiejszym świecie potrafią tak pięknie mówić o kobietach.
- Olek jest indywidualistą, ma swoje wizje, które przelewa na płótno. Częściowo jest twórcą z ludu, a trochę abstrakcjonistą. Ma swój styl i własne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość. Na pewno w swej twórczości jest bardzo oryginalny – mówi Tadek Wasilewski.
Sala konferencyjna biblioteki to nie jest wymarzone miejsce na wernisaże. Kilka obrazów, kilka osób i już jest tłok. W bardzo kameralnej atmosferze wywiązała się ciekawa i ożywiona dyskusja o twórczości, życiu i jak zwykle o miłości.
Tym razem artysta pojawił się bez towarzystwa swojej Muzy. Obecnym musiała wystarczyć jej wizerunek na obrazach.
–Portrety są dobre. Nie pojmuję jednak jak można tak długo malować tę samą, pełną złości twarz. Pani Tamara K. bardzo pomogła artyście, ale również przez swoją zaborczość bardzo go ograniczyła – wyznała jedna z uczestniczek wernisażu.
– Jestem bardziej znany za granicą aniżeli w Gryfinie – pożalił się pan Aleksander.
- Człowieku, gryfinianie znają ciebie, ale kompletnie nie znają twojej twórczości. Cała „Galeria miłości” wisi u Muzy, a twórczość literacka w twoich szufladach czeka na opinię pokoleń. Pomyśl o tym – poradziła jedna z uczestniczek dyskusji.
To był udany wernisaż, ale jak zwykle zdania były podzielone. I dobrze, jesteśmy różni. Tak już jest. Po każdym tego typu spotkaniu nasuwa się pytanie (tylko już nie wiem do kogo skierowane): - Czy mamy szansę na galerię? Galeria (a przy tym jeszcze kawiarnia) byłyby doskonałym miejscem do prezentacji różnego rodzaju twórczości oraz do spotkań i dyskusji.
Pogoda coraz ładniejsza, więc spacerując po obiedzie warto odwiedzić wystawę malarstwa Aleksandra Chmielewskiego, zakochanego w Gryfinie, parku i księżycu.
Wystawa czynna będzie przez dwa tygodnie w godzinach otwarcia biblioteki.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze