Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 23:39
Reklama dotacje rpo
Reklama

Czy strażak, który stracił nogi dostał pomoc

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Chojnie poruszono sprawę strażaka, który w akcji stracił dwie nogi. Komisja rewizyjna przedstawiła protokół, z którego wynikało, że od początku gmina pomagała finansowo poszkodowanemu strażakowi. Nie stwierdzono uchybień odnośnie przygotowania odszkodowania, a zwłoka gminy spowodowana miała być szukaniem jak najlepszego rozwiązania problemu mieszkaniowego. Zdaniem przewodniczącego gmina wypłaciła „bez zbędnej zwłoki należne odszkodowanie”. Jednak wielkość odszkodowania nie satysfakcjonuje poszkodowanego i stąd dalej sprawa toczy się w sądzie.
Czy strażak, który stracił nogi dostał pomoc
Poniżej przedstawiamy protokół komisji rewizyjnej w Chojnie ze śródtytułami od redakcji.
 
Protokół komisji rewizyjnej
Posiedzenie rozpoczął i prowadził przewodniczący komisji Wojciech Skrzypczyk. Na posiedzeniu obecni byli: z-ca burmistrz Wojciech Długoborski, komendant powiatowy PSP Jacek Rudziński,  st. specjalista K. Bluj PSP, Ryszarda Bekier radna Rady Miejskiej w Chojnie, naczelnik wydziału BGK jednocześnie komendant Ochrony p.poż w Chojnie Jan Będzak, kierownik OPS Agnieszka Horwat-Makowska, redaktor Gazety Chojeńskiej R. Ryss, przewodniczący Rady Miejskiej Kazimierz Komorzycki, poszkodowany strażak Mirosław Jeremicz.
 
Nad czym zastanawiała się komisja i goście
Posiedzenie dotyczyło sprawy pana Jeremicza tj. niewypłacenia przez minę Chojna należności, o których była mowa w reportażach telewizyjnych, radiowych i prasowych, gdzie postawiono gminę w świetle, że nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Komisja ma za zadanie wyjaśnić tę sprawę, dlaczego tak się stało i jak wygląda w tej chwili sytuacja pana Jeremicza, który uległ wypadkowi w Lisim Polu, w którym stracił obie nogi.
Jan Będzak: -Mirek jest pełnosprawnym strażakiem od 22 listopada 2009 r. ukończył kurs podstawowy strażaków, by mógł brać czynny udział w akcjach. Do chwili wypadku miał ok. 60 wyjazdów, 128 godzin spędził w akcjach różnego rodzaju. W dniu 20 października 2010 roku był wyjazd do substancji ropopochodnych rozlanych na drodze nr 31 w Lisim Polu. Na miejscu strażacy stwierdzili, że plama jest rozległa i najlepiej tą akcję rozpocząć od niebezpiecznego miejscowego zakrętu. Stając po lewej stronie drogi przystąpili do akcji i chwili otwierania skrytek - tam gdzie był sprzęt i pachołki, na Mirka najechał samochód, który go przygniótł do krawędzi podwozia amputując mu nogę na miejscu i w konsekwencji zmiażdżył drugą, co było powodem amputacji  drugiej kończyny.
 
Dlaczego poszkodowanego strażaka nie było na liście ubezpieczonych
W chwili wypadku mieliśmy ubezpieczenie imienne i zbiorowe strażaków. Mirka nie było na liście imiennej, ponieważ byliśmy ubezpieczeni w firmie „Uniwersum” zawarte w 2007 roku na trzy lata i Mirek nie został dopisany do tej listy. Ona jest uzupełniana co roku. Naczelnicy, prezesi jednostek podają stan, jaki jest aktualny strażaków przeszkolonych i którzy mają aktualne badania, tych, którzy mogą brać udział w akcjach. Nie zostało to dopisane, ale ponadto mieliśmy listę bezimienną. Okazało się, że w tym momencie było za dużo strażaków i Mirka nie uwzględniono, ponieważ to był właśnie ten strażak, który nie był ubezpieczony. Ubezpieczyciel skwitował nasze starania o ubezpieczenie. Firma „Uniwersum”, w której był ubezpieczony została poddana likwidacji w czerwcu albo w lipcu 2010 roku, gdzie jej obowiązki przejął Fundusz Gwarancyjny PZU, który również nie chciał wypłacić odszkodowania. Sprawa jest dalej w toku. W chwili obecnej Mirek dostał odszkodowanie od gminy, które na tamten czas powinien był dostać. Jest to 66.700 zł, które zostało mu wypłacone. Żądał od nas większej kwoty. Na początku było to 150 tysięcy, my się zgadzaliśmy na niższą kwotę na ok. 120 tysięcy. Po negocjacjach w październiku ubiegłego roku z firmą CITO, która jego reprezentuje, doszliśmy do wstępnego porozumienia. Mirka powinno zadowolić 100, 120 tysięcy. W tym dniu negocjatorzy pojechali do Mirka, żeby omówić sprawę, czy przyjmuje ofertę naszą. Ale Mirek stwierdził, że nie chce już mieszkania od gminy jako zadośćuczynienia i kwota ta ma wynosić 170 tysięcy. Wtedy sprawę oddaliśmy do naszego prawnika, który zajmuje się sprawami odszkodowania. Na początku grudnia firma CITO oddała sprawę do sądu, która jeszcze nie jest zakończona. Sąd dał Mirkowi czas do namysłu czy przyjmuje naszą propozycję czy nie, ponieważ to odszkodowanie wraz z mieszkaniem miało wchodzić w zakres zadośćuczynienia. Proponowaliśmy Mirkowi kilka mieszkań, nie przyjął naszej propozycji. Od początku było mówione, że dostanie od nas mieszkanie wyremontowane, mieliśmy otrzymać środki z PEFRON do przystosowania dla osób niepełnosprawnych. Najpierw miało to być mieszkanie w Strzelczynie, parter. Mirek nie zgodził się na ten parter, chciał cały budynek. Przekwalifikowaliśmy budynek z lokalu użytkowego na lokal mieszkalny. Został Mirkowi zaproponowany. Po kilku tygodniach odmówił przyjęcia tego lokalu twierdząc, że jest za daleko do szkoły dla dzieci, do lekarza itd. Szukaliśmy następnej lokalizacji. Dostał propozycję mieszkania na lotnisku, które miało być zrobione z dwóch mniejszych mieszkań na mieszkanie o pow. 87 metrów, z garażem, podwórkiem. Również odmówił twierdząc, że w tej okolicy będą mieszkać różne elementy i on nie chce w takim środowisku mieszkać. Dostał trzecią propozycję na ul. Paderewskiego pół domku bliźniaka, również odmówił.  Na końcu stwierdził, że nie chce od gminy żadnego mieszkania, chce pieniądze i sobie kupi prawdopodobnie to mieszkanie, w którym mieszka w tej chwili. Sprawa jest dalej w toku. Odnośnie wysokości odszkodowania my wypłaciliśmy to, co powinniśmy wg art. 26 i 32 ustawy o ochronie p.poż. Jego prawnicy twierdzą, że powinien jeszcze dostać zadośćuczynienie plus odsetki, które wynoszą wg ich wyliczeń 170 tysięcy.
 
Żądanie 170 tys. zł
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk – Czy podając tę kwotę  jest to na nie?
J. Będzak - Oni nas wezwali do zapłaty 150 tysięcy i w trakcie negocjacji ta kwota została podwyższona do 170 tysięcy.
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk – Czy to jest na piśmie, że ma być to zadośćuczynienie i odsetki?
J. Będzak – Na piśmie nie tylko zostało przekazane, że wg ich wyliczeń tyle wychodzi , 170 z odsetkami.
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk – Kiedy była gotowa opinia lekarska o stopniu niepełnosprawności, kiedy została przesłana do gminy.
J. Będzak – Do gminy nie została przesłana. W 2011 roku...?
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk – Chodzi o uznanie przez komisję lekarską o stopniu jego niepełnosprawności.
J. Będzak – Nie miał takiego orzeczenia, później dopiero. O stopniu niepełnosprawności zostało przesłane do OPS tzn. dostarczył je sam – że ma znaczny stopień niepełnosprawności. Procentowego określenia nie ma do dzisiaj. Nasz prawnik wystąpił do firmy CITO aby jeszcze skierowali go na badania ZUS ile ma faktycznie. Według naszych wyliczeń i ubezpieczyciela, uszczerbek na zdrowiu który ma,  powinien wynosić 90% wartości ubezpieczenia i wg naszej polisy, która na ten dzień była zawarta powinien dostać taką kwotę.
 
W tym momencie przybył poszkodowany
Na posiedzenie komisji przybył poszkodowany strażak M. Jeremicz.
Kierownik OPS A. Horwat-Makowska – Z informacji, którą mi przekazano wynika, że w 2011 roku pobrał u nas jednorazowy zasiłek pielęgnacyjny z tytułu niepełnosprawności, czyli wtedy na pewno mieliśmy taką informację, że jest ten stopień niepełnosprawności orzeczony. Nie w procentach tylko do ośrodka pomocy społecznej wpłynął wniosek o orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności. W orzeczeniu nie ma wskazania procentowego uszczerbku na zdrowiu.
W. Skrzypczyk: – Chodzi o to, że odszkodowanie jest uzależnione od stopnia niepełnosprawności.
J. Będzak: – Tego nie mamy dlatego nasza pani mecenas wystąpiła do firmy, żeby ZUS przebadał Mirka pod względem stopnia niepełnosprawności.
 
Propozycje mieszkania od gminy
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk zwrócił się do M. Jeremicza – Pan otrzymał od gminy propozycje odnośnie mieszkań?
Mirosław Jeremicz – Tak oglądałem dwa w Strzelczynie i na Paderewskiego. Na lotnisku nie. Odmówiłem wszystkich trzech. W Strzelczynie to ruina, na Paderewskiego też. Miało mi to być przekazane nie wyremontowane a na lotnisku miało powstać i mieli tam mieszkać różni, socjalne w tym obrębie. We wszystkich trzech lokalach były schody. To, że ruiny to jeszcze schody a przede wszystkim nie będę mieszkał z sąsiadami jakimiś pijakami. Całe życie mieszkałem z jakąś patologią.
 
Dwie renty
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk – Ma pan jedną rentę czy dwie bo gdzieś z dokumentów...
M. Jeremicz – Co roku odnawiam w ZUS z różnymi problemami, druga jest od premiera, renty niezależne od siebie. Jeśli zawieszają zusowską to nie wypłacają mi tamtej czyli dwa miesiące jestem bez środków do życia.
Radna R. Bekier – Ja mam pytanie do pana naczelnika. Jestem członkiem komisji mieszkaniowej i wałkowaliśmy ten temat dosyć długo i dokładnie. Padła taka propozycja, też mam informacje z Powiatowego Centrum, przy akceptacji pana, jeżeli nastąpiłaby akceptacja proponowanego zasobu mieszkaniowego miał nastąpić kapitalny remont z przystosowaniem do niepełnosprawności. Czy pan został poinformowany o zamierzeniach łącznie z remontem, z przystosowaniem.
J. Będzak – Była mowa cały czas, że z tych środków, które są na koncie komendy z PEFRON. Tylko z tych środków można skorzystać, jeżeli będzie właścicielem mieszkania lub najemcą, czyli tytuł prawny. Te środki czekały.   
Radna R. Bekier do M. Jeremicza – Przekazał pan informację, że odmówił pan, ponieważ były to ruiny. To chyba nie do końca prawda. Albo pan nie wiedział o tym, o czym pan naczelnik nas informuje i informował wcześniej na zapytania radnych o propozycji wyremontowania. Pana rola polegała na akceptacji tego mieszkania. Natomiast teraz nam pan przekazał, że nie przyjął pan propozycji, bo były ruiny. To tak gdzieś w połowie prawdy jesteśmy.
M. Jeremicz – Strzelczyn to ruina, na dłuższy okres to później dzieci do szkoły, lekarz daleko, sklepu brak praktycznie. Na Paderewskiego powiedziałbym, że tylko przekażą. Później po telefonie do pana burmistrza Fedorowicza okazało się, że...? Ale ja już decyzję podjąłem.  A na lotnisku ze względu na ilość rodzin, które miały ze mną zamieszkiwać. I podkreślam, że we wszystkich propozycjach były schody.
 
Przystosowania architektoniczne dla niepełnosprawnych
Radna R. Bekier – W temacie przystosowania dla osób niepełnosprawnych istnieje, a wiem o czym rozmawiam, bo znam przepisy i obowiązek wykonania przystosowania więc na pewno pana schody by nie dotyczyły, bo są podjazdy i wszelkie inne formy, łącznie z windami. Również z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, ze środków PEFRON. Więc zastanawiam się na ile panu to mieszkanie było potrzebne i co skłoniło pana, żeby się rozmyślić. Bo jednak dzisiaj z zasobami mieszkaniowymi a jeszcze przystosowanymi, bo dużo łatwiej jest koordynować gminie przygotowanie, przebudowę mieszkania niż potencjalnemu Kowalskiemu, który sam składa wniosek o usunięcie tzw. barier architektonicznych. Więc szkoda, że pan nie skorzystał.
M. Jeremicz – Na Paderewskiego to była najlepsza z propozycji, którą gmina mi zaproponowała tylko tam się liczyło dobudowaniem pomieszczeń, chyba trzech, bo na dole był jeden pokój. Z góry ja nie korzystam, moje dzieci też nie korzystają, bo są za małe. Za dziesięć lat może będą korzystały z góry. Dwie propozycje były z piętrem do niczego mi nie potrzebne. Mi zależy na parterze. Wiadomo jak są schody do ganku, później są schody jeszcze do kuchni, której nie było. Podjazd zajmie następne miejsce dodatkowe, drugi podjazd zajmie następne miejsce a jak nie to winda, ale rozbudowa jeszcze pomieszczenia.
 
R. Bekier: Pozwoliłabym na pana miejscu przygotować gminie projekt tej rozbudowy i wtedy się odnieść.  
M. Jeremicz: – Te propozycje to miała być ugoda. Mieszkanie i tak miałem dostać. Jak pan burmistrz obiecywał zaraz po wypadku mieszkanie miałem dostać niezależnie od wypłaty odszkodowania. Tylko to później zostało wciśnięte jedno w drugie.
 
Sprawa odszkodowania
W. Skrzypczyk: – Z dokumentów wynika, że panu strażakowi, który uległ wypadkowi należy się odszkodowanie. Odszkodowanie, które wynika z zawartej polisy ubezpieczeniowej. Ta polisa ubezpieczeniowa opiewała wg naszego prawnika, który zabezpiecza gminę w opinie prawne dot. ubezpieczeń, wynika, że jest to kwota 66700 zł. Tyle gmina panu jest winna wypłacić. Natomiast, jeśli chodzi o mieszkanie jest to jak gdyby ponad standardowa opieka nad panem Jeremiczem gdzie gmina w jakiś sposób podchodząc do sprawy krzywdy, którą pan poniósł chroniąc mienie gminy. W związku z powyższym wychodzi poza to ubezpieczenie i chciała panu dać mieszkanie zamieniając później to odszkodowanie na mieszkanie własnościowe.
J. Będzak – Które byłoby wartości nie niższej niż ubezpieczenie.
W. Skrzypczyk: – Jeśli są zabezpieczone środki na odpowiednich kontach na jaki cel one są przeznaczone, bo jest mowa o remoncie mieszkania i przystosowaniu tego mieszkania dla osoby niepełnosprawnej. Jakie to są kwoty?
J. Będzak – Z PEFRON na przystosowanie dla osoby niepełnosprawnej ok. 40 tysięcy tj. likwidacja barier achitektonicznych plus dodatkowo pieniądze na funduszu remontowym w gminie. Od początku trwają rozmowy z Mirkiem i burmistrzem, że dostanie mieszkanie przystosowane dla niepełnosprawnych i to miało być w ramach odszkodowania, zadość uczynienia i tak cały było to prowadzone. Było proponowane zawarcie ugody między gminą a Mirkiem w styczniu 2012 roku, potem w kwietniu 2012 roku i Mirek na żadną propozycję nie przystał, nie podpisał tej ugody. To miała być ugoda, że zamiast odszkodowania dostanie mieszkanie na własność wyremontowane w kwocie nie mniejszej niż to odszkodowanie. Nie zostało to przyjęte. Trwają dalej rozmowy z firmą CITO reprezentującą Mirka.
 
Zbiórki pieniędzy
W. Skrzypczyk do J. Będzaka – Czy pan wie o jakiejś innej ewentualnej pomocy poprzez zbiórkę ogólną, poprzez strażaków.
J. Będzak – Były zbiórki od razu po wypadku Mirka. Strażacy się zorganizowali, przekazywali swoje pieniądze, które uzyskiwali z akcji ratowniczych.
Była zbiórka robiona w gminie, jedna zaraz po wypadku, druga przed świętami. Sam osobiście organizowałem i zbieraliśmy pieniądze. Na konto straży wpływały pieniądze, które przekazywane były Mirkowi. W 2010 roku przez dwa miesiące zgromadzono 6200 zł, które Mirkowi przekazano tzn. dla żony, bo on był w szpitalu. W 2011 35.700 wpłynęło na konto OSP, które przekazano Mirkowi. Ogółem z naszego konta 42.400 zł przekazano Mirkowi. Było to przekazywane w formie gotówkowej. Mirek odbierał gotówkę i podpisywał. Osoby, które mają dostęp do konta w naszej jednostce robiły listę, Mirek podpisywał albo żona, że otrzymał taką kwotę. Później te pieniądze już nie wpływały a osoby, które do mnie dzwoniły żeby podać konto kierowałem do Mirka osobiście, żeby na jego konto ponieważ wyszła niesmaczna sytuacja, było pomówienie, że strażacy podbierają Mirkowi te pieniądze i dlatego strażacy już  ich nie zbierali. Było oskarżenie oficjalne, że strażacy podbierają Mirkowi i dlatego odsunęli się od tej sprawy. To co przyszło na konto OSP zostało przekazane za pokwitowaniem albo Mirkowi albo żonie.
 
Czy OPS pomagała poszkodowanemu
W. Skrzypczyk: – Czy OPS udzielało pomocy panu strażakowi i jego rodzinie?
Kierownik OPS A. Horwat-Makowska – Tak, udzielaliśmy pomocy w łącznej kwocie 20 tysięcy, która była dotacją celową przekazaną również przez inne gminy i wpłynęła na konto gminy Chojna ze wskazaniem na pomoc dla pana Mirosława. Rozliczone było w formie bezgotówkowej rozliczeniem dla innych gmin na zasadzie porozumień. Rozliczenie było w formie faktur na zrealizowane konkretne zakupy. To był sprzęt gospodarstwa domowego, najpotrzebniejsze rzeczy. To było z sześciu gmin w łącznej kwocie 20 tysięcy. Natomiast my udzielaliśmy jako OPS pomocy w formie zasiłków celowych. W 2010 roku to była łączna kwota 5949 złotych, w 2011 – 5350 zł. W roku 2013 pan Mirek nie korzystał ze świadczeń pomocy społecznej, ponieważ otrzymał rentę z tytułu inwalidztwa. Natomiast korzystał z rodziną ze świadczeń rodzinnych. W 2010 tych świadczeń 816, w 2011 łączna kwota 8362 zł i jednorazowo zasiłek pielęgnacyjny 153 zł. W roku 2012 łącznie pobranych świadczeń rodzinnych było 11700 zł, w 2013 roku 6107 zł i nadal pobiera świadczenia rodzinne miesięcznie w kwocie 154 zł.
 
Pomoc kolegów strażaków
Komendant Powiatowy PSP Jacek Rudziński: – Jak Mirek leżał w szpitalu ta trudna sytuacja dotyczyła również małżonki z małym dzieckiem spontanicznie strażacy zarówno ochotnicy jak i państwowi włączyli się do akcji pomocy. Nie będę wspominał o krwi, bo banki krwi też na tym wydarzeniu swoje zasoby poszerzyły. Ale prozaiczne sprawy dotyczące nawet remontu. Wtedy strażacy z Gryfina też przyjechali i wyremontowali na górze pokój. Zakupiliśmy sprzęt, wyremontowaliśmy. Inicjowane były działania, jeżeli chodzi o zbiórki. Jedna zbiórka była prowadzona w trybie zbiórki publicznej. Podczas pikniku służb mundurowych, w Szczecinie mistrzostwa strażaków gdzie ta zbiórka była do zabezpieczonych puszek zbierana. Również był organizowany bal charytatywny tak, że środki, które były zebrane były przekazywane wówczas w formie gotówkowej Mirkowi. Nawet strażacy z Holandii też włączali się do akcji. Nawet strażak ze Stanów tez w jakiś sposób udzielał pomocy, prowadził zbiórkę na tamtym terenie. Zakres tej pomocy takiej spontanicznej był dość duży. Ponadto były akcje w mediach. Głównie media starałem się ukierunkować na ten nie tyle przekaz o całym wydarzeniu, ale żeby z tego uzyskać jakąś korzyść w sensie pomocy dla Mirka. Wówczas te reportaże telewizyjne miały trochę inny oddźwięk niż te obecne, bo miały służyć temu, żeby zebrać środki w tym najtrudniejszym momencie. Otworzone było specjalne subkonto przy koncie zarządu oddziału powiatowego w Gryfinie. To było dedykowane specjalnie do tych zbiórek na okolicznym terenie. A poza tym z własnej inicjatywy korzystając z moich różnych podróży po kraju zleciłem wydrukowanie 55 tysięcy ulotek i w momencie kampanii odliczeń podatkowych 1% na organizacje pożytku publicznego była prowadzona zbiórka na szerszą skalę, która miała służyć pomocą. Były przygotowane plakaty, informacje rozsyłane do większości komend w kraju. Tutaj to się nie odbywało przez straż pożarną wybraliśmy fundację, która się sama do Mirka odezwała z pierwszą pomocą w momencie wypadku. Chodzi o fundację „Dar serca”. W umowie było wyraźnie wskazane, na co mogą być te środki spożytkowane, konkretnie na koszty leczenia. Z tego 1% pierwszy rok po zdarzeniu udało się pokaźną sumę zebrać i ona została później Mirkowi przekazana umową na konto. W kolejnym roku podatkowym te wpływy były mniejsze.
Pierwsza wychodząca z inicjatywy samej fundacji to było 20 tysięcy, z odpisu podatkowego to było niespełna 100 tysięcy i teraz jest 25 tysięcy.
 
Jeszcze o pieniądzach
Radna R. Bekier: – Jeżeli mówimy o pieniądzach, samo się nic nie dzieje i akcja podjęta przez straż, plakaty i wszystkie inne formy reklamowe, bo to dopiero zaskutkowało. Jaką kwotą się zakończyło udział straży?
J. Rudziński: – 125 jest z odpisu. Oczywiście też zgodnie z uregulowaniami trzeba było odprowadzić podatek od darowizny. Wspieraliśmy i cały czas wspieramy Mirka w każdej formie, formalności urzędowych, czy to dotyczy spraw ZUS, czy spraw skarbowych też wspieramy pomagając mu w uzyskaniu... za aprobatą gminy to się odbywa, bo zanim urząd skarbowy wyda decyzję o umorzeniu danego podatku zasięga opinii gminy. Teraz też jesteśmy w momencie złożenia takiej prośby o umorzenie. Udawało się to, że nie uszczuplało nam tej kwoty, bo z tego naprawdę duży podatek musiałby być odprowadzony. Oprócz tego na subkoncie ze zbiórki mamy cały czas, gdzie już uchwała o przekazaniu była podjęta jeżeli chodzi o prezydium zarządu oddziału powiatowego, niemniej jednak wstrzymaliśmy wykonanie tej uchwały z uwagi na to, żeby te środki były spożytkowane konkretnie na cel zabezpieczający lokal dla Mirka i tam jest 140 tysięcy. Te środki nie były zbierane na lokal, więc nie możemy tutaj do końca decydować, że z takim przeznaczeniem. Zbierane były przede wszystkim ze wskazaniem na leczenie, rehabilitację i środki ortopedyczne, sprzęt. Ale nie wyklucza to kwestii dotyczących dostosowania lokalu, nabycia gdyż to jest najbardziej na dzień dzisiejszy priorytetowa sprawa. Chcielibyśmy te środki spożytkować na cel konkretny, który da namacalne efekty. Te środki, które się pojawiały, nie jest kwestią czy my będziemy teraz dyskutować czy w sposób zasadny były wydatkowane czy mniej zasadny czy właściwy. Pan Mirosław ma pełne prawo do tych środków i w jaki sposób je spożytkuje to jest jego wola. Nie mniej jednak chcieliśmy jeszcze wstrzymać pod naszym nadzorem, żeby nie okazało się, że w momencie, kiedy pojawi się możliwość nabycia lokum to nie będziemy dysponowali środkami.
Mimo całych tych przekazów, z którymi mamy teraz do czynienia musimy stwierdzić, że ta pomoc wpłynęła, była i nie można mówić, że wszyscy o nas zapomnieli i nikt o nas nie dba.
 
Komendant buforem
Komendant Jacek Rudziński: Ja starałem się po części nadzorować te wszystkie akcje pomocowe, po części stanowić jakiś bufor, tłumik, jeżeli chodzi o oddziaływanie różnych firm zainteresowanych sprawą Mirka, zarówno też telewizji. Już nie chcę wspominać, które wtedy chętnie do tych rodzin trafiały, żeby tylko podpisać pewne umowy a te umowy na gorąco czasami bywały różne. Ale również też telewizja, której rolą jest przekazywanie głównie niusów sensacyjnych to tez zainteresowanie było, gdzie konkretnie w jakimś świetle te reportaże miały być ukierunkowane. Ja mocno się starałem, żeby troszkę wskazywać, że nie tędy droga, żeby nie wskazywać tutaj gminy jako strony tylko gminę jako partnera, bo cały czas uważałem i uważam, że jedynie w zgodzie, jedynie traktując się po partnersku możemy zadość uczynić niezależnie od formy, jaką wybierzemy. Nie chciałem żeby to było wtedy już stawiane jako strony, które walczą o coś ale strony, które wspólnym wysiłkiem próbują uzyskać jakiś cel, który leży w interesie każdego.
Co do samej złożoności problemu, z którym mamy do czynienia, czyli problemu, który wkroczył na drogę postępowania sądowego jeżeli chodzi o firmę ubezpieczeniową. Tu chciałem się odnieść do tego co była mowa w kontekście co, jak, czy ktoś jechał za szybko, czy nie jechał za szybko jeżeli chodzi o moment samego wypadku. Samo zdarzenie było poddane analizie prowadzonej też przez Państwową Straż Pożarną, jeżeli chodzi o analizę prawidłowości wszystkich elementów, które były tam prowadzone w kontekście prawidłowości działań. Ale oczywiście policja czy tez prokuratura jako organy kompetentne zajmowały się już samym wypadkiem jako wypadkiem drogowym. Z naszej strony nie były zauważalne żadne jakieś elementy, które mogłyby stanowić o tym, że ktoś popełnił błąd taktyczny, złe ustawienie, nie przewidziano coś, co mogło być do przewidzenia. Nawet jakby się człowiek doszukiwał to absolutnie nie można stwierdzić, że coś było prowadzone niezgodnie z zasadami sztuki pożarniczej. Co do sprawy pojazdu, który wjechał w druha Jeremicza tutaj jest ekspertyza biegłego sporządzona na zlecenie prokuratury i ta ekspertyza niestety nie odnosi się... Nie wiem na jakich zasadach były badania prowadzone, bo tam były zakładam próbki pobierane, ale nie my tylko biegli są od tego, żeby stwierdzić czy ktoś wskutek niewłaściwego działania naraził na uszczerbek, czy też był ofiarą. Z tej ekspertyzy wynika wprost, że osoba, która tym passatem wjechał to była też ofiarą tego zdarzenia, bo wpadła w tą plamę. Tu już nie możemy posługiwać się stwierdzeniami plama, bo wtedy była mżawka i ulegało już rozmyciu na powierzchni w różnych miejscach, na różnych szerokościach i w ekspertyzie jest stwierdzenie, że tamta osoba w ogóle jest niewinna i do tego jest sama jeszcze ofiarą dlatego, że ktoś spowodował ten wyciek. Złożoność tej sytuacji polega na tym, że nie mamy adresata roszczeń, jeżeli chodzi o oc komunikacyjne. Bo jeżeli by nawet nie uznając winy tej osoby, która wjechała, ale na zasadzie ryzyka znanego oc można by było dochodzić praw odszkodowawczych to wtedy byśmy mieli adresata, czyli daną firmę. Jeżeli tu nie ma to firma CITO reprezentująca interesy druha Jeremicza złożyła odpowiednie dokumenty`do funduszu gwarancyjnego. Te zawiłości też polegają na tym, że mimo tego, że też z tego co mi wiadomo fundusz gwarancyjny wypłacił pewną kwotę niejako rozumiejąc złożoność sytuacji, widząc problem, ale jednak wypłacając nawet tą kwotę nie wziął na siebie odpowiedzialności i wskazał, że absolutnie nie świadczy to o tym, że bierzemy odpowiedzialność. Chciałbym się odnieść do pewnych stwierdzeń, bo z racji funkcji komendanta powiatowego, sprawując niejako nadzór nad działalnością jednostek ochrony przeciwpożarowej na terenie powiatu też muszę być żywo zainteresowany tym w jaki sposób są ubezpieczeni, jak to forma zabezpieczenia jest rozwiązana. Jeżeli strażak, który chce brać udział w działaniu ratowniczo-gaśniczym musi spełnić trzy podstawowe elementy: nabycie odpowiednich kwalifikacji tj. szkolenie, na to nałożony jest obowiązek, który wynika z ustawy o ochronie przeciwpożarowej a jest nałożony na gminę– obowiązek ubezpieczenia. Tam jest wskazana dopuszczalność, że to może być zbiorowe ubezpieczenie. Na to nałożony jeszcze jest kolejny parametr, który jest istotny, czyli legitymowanie się zaświadczeniem o odpowiednim stanie zdrowia, o braku przeciwwskazań. Jako komendant sprawujący nadzór one podlegają sprawdzaniu podczas inspekcji, bo prowadzimy inspekcję ochotniczych straży pożarnych i w jakiś sposób musimy te elementy uchwycić. Nie mniej jednak tez nie mamy uprawnień żeby do gminy wnosić o przedstawienie dokumentów, jakie warunki, jaki zakres ubezpieczenia tylko na zasadzie oświadczenia. Oświadcza pracownik urzędu gminy. Często staramy się o wykaz imienny żebyśmy mieli tą pewność. To jest obowiązek nałożony na samorząd gminy. Niemniej prezes, komendant gminny powinien realizując swoje zadnia dopilnowywać, żeby to było w sposób właściwy. Z tego, co dzisiaj padło lista bezimienna to nie wiem jak to mam traktować, zbyt wielu strażaków, druh Jeremicz się nie zakwalifikował. Dla mnie sprawa jest prosta, albo ktoś podlega ubezpieczeniu albo nie i tutaj nie wiem jaki jest dokument potwierdzający inną formę ubezpieczenia niż ta, której podlegało sześćdziesięciu kilku innych strażaków. Tak więc to tylko kwestia na przyszłość większej skrupulatności, żeby uniknąć takiej sytuacji, żeby wciągnąć właściwe wnioski.
 
Co dziwi komendanta PPSP
Jacek Rudziński: -Drugie co mnie dziwi, jeżeli dzisiaj państwo nie dysponujecie orzeczeniem dotyczącym procentowości stopnia uszczerbku na zdrowiu to tym bardziej to jest dziwne gdyż dokładnie rozporządzenie, które reguluje krok po kroku postępowanie na wypadek takiego zdarzenia wskazuje kto jest zobowiązany skierować, w jakim celu i jakie orzeczenie i czym takie postępowanie powinno się skończyć. Ja tutaj nie chcę państwu wskazywać, oczywiście mogę podać jakie postawy prawne i w którym miejscu jest to uregulowane, ale to jest obowiązkiem gminy dokładnie przeprowadzić cały ten proces i zakończyć postępowanie orzeczeniem, do którego później może się zgodzić albo nie zgodzić osoba, której to dotyczy. Trzy i pół roku po zdarzeniu nie dysponujemy procentowym wskazaniem, czyli konkretnym orzeczeniem jeżeli chodzi o uszczerbek na zdrowiu.   
J. Będzak: – Nikt tego nie chciał zrobić na ten czas. Żaden ZUS nie chciał zrobić, ponieważ Mirek nie był pracownikiem i na nasze zapytania do Szczecina, do Gryfina nikt takiego czegoś nie chciał zrobić.
 
Ubezpieczenie zbiorowe czy imienne
Redaktor Gazety Chojeńskiej Robert Ryss – Ubezpieczenie może być zbiorowe lub imienne, więc na jakiej zasadzie pan Jeremicz nie był objęty skoro było zbiorowe.    .
Komendant PSP J. Rudziński – Właśnie chcę zobaczyć to zbiorowe, które było i na jakiej zasadzie. Art. 32 ustawy o ochronie przeciwpożarowej wskazuje, że gmina ma obowiązek bezpłatnego umundurowania członków ochotniczej straży pożarnej, ubezpieczenia w instytucji ubezpieczeniowej członków ochotniczej straży pożarnej i młodzieżowej drużyny pożarniczej. Ubezpieczenie może być imienne lub zbiorowe nie imienne. Ustawodawca zakładam, przewidując takie możliwości, że występuje rotacja. Ważne jest żebyśmy pewną grupę mieli ilościowo ubezpieczonych strażaków a te listy, które by były to nie to, że mają się poliską kończyć tylko te listy mogą być wskazywane i zmienne, ale jeżeli mówimy że ubezpieczamy 60 to nawet jeżeli w tej liście Kowalski na Nowaka się zmieni to tylko jest kwestia aktualizacji. Jest 60, na 60 są odprowadzane składki i dlatego się mówi o zbiorowym nie imiennym, czyli nie ma każdy swojej polisy. Lista strażaków podlegających w 2010 roku ubezpieczeniu jest i rozumiem, że jest w dokumentacji, która jest dostępna, bo podlega aktualizacji. Czy była inna lista czy było inne ubezpieczenie to przecież nie ja w tym zakresie nie czuję się uprawniony wypowiadać. Ja zakładam, że przy najbliższych pracach być może ten zapis, który dawał zbyt dużą swobodę może być doprecyzowany i zdjęty. Dzisiaj z tego co mi wiadomo niewielu ubezpieczycieli podejmuje się ubezpieczania nie imiennego, bo to jest troszkę patykiem pisane, ale niestety prawo wskazuje, że taka dowolność i możliwość jest.
Niemniej jednak w wielu przypadkach nawet, jeżeli jest ktoś jest jako osoba nie imiennie, ale w wielu gminach mamy takie rozwiązanie, że 60 strażaków druhów jest ubezpieczonych, tylko się podaje liczbę. Jeżeli ktoś podlegał grupowemu nie imiennemu to albo podlegał albo nie podlegał to świadczenie powinno być wypłacone.
Odnosząc się do działań w kontekście renty specjalnej to nie wynika z moich uprawnień. Jak najbardziej czyniłem starania przygotowując dokumentację, pisząc odpowiednie pismo do pana premiera, ale też trzeba było zaangażować zarówno komendanta głównego o prezesa zarządu głównego OSP druha Pawlaka. Na podstawie zebranej dokumentacji premier przyznał Mirkowi rentę niezależnie od pobieranych innych świadczeń. Wówczas szukaliśmy rozwiązań pomocowych. Nie można powiedzieć, że ktoś został bez środków do życia, bez możliwości funkcjonowania. Państwowa straż pożarna zbyt dużego zastosowania, jeśli chodzi o właściwości, o kompetencje nie ma. O druhów dba burmistrz, samorząd gminny. My tylko sprawujemy nadzór operacyjny – szkolenie, przygotowywania gotowości. A te wszystkie właściwości leżą po stronie gminy. Stąd też włączaliśmy się w szereg działań, ale nic więcej z naszej strony nie mogło być realizowane. Ja cały czas prowadząc rozmowy, spotkania z panami burmistrzami i z panem naczelnikiem cały czas deklaracja pomocy i szukanie rozwiązania, które byłoby akceptowane przez strony to cały czas było. Raczej nie zgodzę się na stwierdzenia, że gdzieś nie wyrażał woli i chęci pomocy, mimo tego, że te reportaże różnie pewne stwierdzenia, które gdzieś wkleili to też wycięty wątek...
 
Oceniają reportaże
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk – Czy pan podziela stanowisko odnośnie tych reportaży, że te reportaże w jakiś sposób są wyreżyserowane.
M. Jeremicz – Nieraz nie mówią tego, co powinni powiedzieć tylko to, co dla nich pasuje. Nie zawsze to tak miało być jak oni to wyemitowali.
 
Dywagacje o strażakach
W. Skrzypczyk – Kiedy strażak ochotnik przestaje być strażakiem?
J. Rudziński – Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że straż ochotnicza funkcjonuje na podstawie ustawy o stowarzyszeniach, czyli tutaj samo zrzeszenie się nie jest w jakiś sposób nadzwyczajny weryfikowane. Owszem jako zarząd danej jednostki może wprowadzić procedury i uregulowania dotyczące, kogo preferują, jakie walory ma ta osoba reprezentować. Ale na dzień dzisiejszy w obliczu tej nie najciekawszej sytuacji, dużej rotacji strażaków ochotników to jest tylko kwestia deklaracji, że chce działać. Będzie strażakiem jeżeli zgłosi akces i dany zarząd jednostki przyjmie go w szeregi. Niemniej jednak nie jest dopuszczony do działań. Żeby był dopuszczony do działań musi przejść proces szkolenia.
 
Pytania o szkolenia
W. Skrzypczyk: – Czy ten proces szkolenia wystarczy na całe życie, czy w pewnym momencie trzeba ponownie...
J. Rudziński: – Jeżeli strażak przejdzie szkolenie podstawowe to ono jest honorowane dożywotnio. Nie mniej jednak później specjalistyczne szkolenia, czy to kwalifikowana pierwsza pomoc, czy to specjalistyczne do obsługi sprzętu... Stan zdrowia co roku jest badany.
W. Skrzypczyk: – Czyli jeśli w danym roku pan nie posiada z medycyny pracy zaświadczenia, że jest zdolny...
 
Kto może wykluczyć strażaka
J. Rudziński: – Tylko zjazd danej jednostki jest uprawniony do tego, żeby wykluczyć strażaka z szeregu OSP. Jeżeli nie ma jednego z elementów, które wymieniłem to nie ma uprawnienia do brania czynnego udziału w działaniach ratowniczych. To powinno podlegać ciągłej kontroli na szczeblu danych jednostek, dany prezes, czy dany komendant gminny. To jest zadanie wpisane w osoby funkcyjne danych jednostek. Dana jednostka może zrzeszać 60 strażaków ale mieć 30 czy 25 uprawnionych do działań ratowniczo gaśniczych.
W. Skrzypczyk: – Panie naczelniku, czy jest to robione , sprawdzane co roku?
J. Będzak: – My mamy co dwa lata robione badania i to jest wryfikowane.
W. Skrzypczyk: – Za tym idzie jednocześnie lista płac? Czyli jak wyjeżdża drużyna w teren to macie nazwiska, które osoby wyjechały.
J. Będzak: – Jest to weryfikowane. Osoby, które nie mają badania nawet jak wyjadą do akcji to wiedzą, że nie dostaną pieniędzy. Osoba ta ponosi odpowiedzialność, bo o na wie, że nie może wyjechać. My nie mamy wpływu, żeby stać przy każdym i sprawdzać czy on ma badanie czy nie. Jest problem z osobami, które pracują gdzieś za granicą i w weekendy przyjeżdżają i to jest ciężko wychwycić, ale są informacje na bieżąco. Mamy zawartą umowę z panią Jarosz, że strażak sam idzie bez zlecenia w każdej chwili jak wie, że mu się kończy badanie i jest to nieodpłatne przez strażaka, płaci gmina.
 
Czy padło słowo „dziękuję”
Radna R. Bekier – Ja słucham z uwagą od wypadku pana. Natomiast też słuchałam tych reportaży, które były. Nie chciałabym tego za bardzo rozstrząsać ale wiele aspektów zostało poruszonych w tych reportażach. Proszę mnie poprawić jeżeli się mylę. Ja odbiegam tu od prawnych rozstrzygnięć tego ubezpieczenia, bo to jest sprawa, która się toczy w sądzie i jakieś rozstrzygnięcia będą. Natomiast nie słyszałam, bardzo proszę pana o korektę, nie słyszałam, żeby pan się odniósł do reakcji społeczeństwa, poszczególnych gmin i wszystkich, którzy się zaangażowali na pana rzecz i pana rodziny. Nie ukrywam, że jest to ogromne nieszczęście i chylę czoła przed cierpieniem, które pana spotkało. Natomiast ogrom pomocy, który do pana napłynął poprawił pana status na tyle, że mógł pan w nienormalnych warunkach w miarę normalnie funkcjonować. Zarówno w radzie naszej, bo był taki apel do serc poszczególnych ludzi, odzew mieszkańców pięciu czy sześciu gmin i innych miast niezwiązanych z Chojną, ta pomoc napływała. I takim odruchem serca też powinno paść słowo „dziękuję”, pozwoliliście mi przetrwać. Nie słyszałam tego. To, że pani redaktor jedna, druga, trzecia czy pan są tendencyjni albo... Wiadomo, coś się złego wydarzyło... czasami interwencja mediów jest podstawą do wszczęcia jakich logicznych rozwiązań, ale w tym przypadku nie do końca. Tak się czujemy troszkę, ja mówię o sobie, ja Ryszarda Bekier, która też gdzieś jakąś cegiełkę mam udziału i tak się trochę czujemy pominięci. Pomijam aspekt odszkodowania, w ogóle tego nie poruszam, natomiast odruch ludzki, która nie do końca zachwiała pana byt i byt pana rodziny powinien być zauważony. Ja nie chcę tutaj wieńca laurowego nikomu, nikomu nie mam zamiaru kadzić, że ktoś w ten czy w inny sposób współuczestniczył w pana życiu. Natomiast grzecznie by było ogólnie wszystkim razem powiedzieć dziękuję, bo za każdym razem jak widzę małe dzieci, widzę pana nieszczęście, pana na wózku młodego człowieka, łzy pana żony to się serce kraje, ale dobrze by było powiedzieć, że sytuacja jest opanowana, że pan normalnie funkcjonuje, jeżeli chodzi o byt materialny, tego mi zabrakło.
M. Jeremicz – W każdym reportażu miały być puszczone podziękowania, czy to przyjechała gazeta czy to przyjechało radio czy przyjechała telewizja. Zawsze miały być podziękowania. A osobom, które wpłacały mi na konto czy mojej żony to wysyłałem listownie podziękowania. Pan burmistrz Fedorowicz też dostał takie podziękowania, pan komendant tak samo dostał ode mnie podziękowania. To, że nie zostało to wyemitowane to nie moja wina. 
 
Sprawa wypłaty odszkodowania
Redaktor Gazety Chojeńskiej R. Ryss – Chciałbym wyjaśnić kluczową sytuację. Jak ubezpieczyciel uzasadnił odmowę wypłaty odszkodowania.
J. Będzak – Firmy już nie było i dlatego to wszystko odbywa się pod górkę. Poza tym mieliśmy ubezpieczenie oc pojazdu autokasko i z tego też nie zostało to wypłacone. Nie udało nam się z niczego dostać. Teraz po wypłaceniu odszkodowania będziemy się ubiegać o odszkodowanie od firmy.                     
Redaktor Gazety Chojeńskiej R. Ryss – Dlaczego nie honorują tego?
J. Będzak – Z PZU dostaliśmy, że z funduszu gwarancyjnego nie było Mirosława na liście. W 2007 roku ustawa mówiła o ogólnym ubezpieczeniu, nie mówiła o imiennym. Dopiero w 2008 zostało zmienione, sprecyzowane i są dwie formy ubezpieczenia, imienne lub zbiorowe bezimienne a my mieliśmy ubezpieczenie w 2007 roku na trzy lata. Jeżeli chodzi o odszkodowanie to każda firma będzie się broniła.
 
Jaki przyjąć system ubezpieczeń
Po dalszej dyskusji Komendant Powiatowy Straży Pożarnej J. Rudziński – Chciałbym prosić o to, żeby za państwa pośrednictwem, państwa radnych troszkę bardziej przyjrzeć się sposobowi ubezpieczenia strażaków, żeby nie załatwiać tematu na zasadzie, że spełniliśmy wymóg formalny, bo ustawodawca daje dość dużą swobodę, bo nie wskazuje zakresu ubezpieczenia, sum ubezpieczenia, czyli spełnienie obowiązku ubezpieczenia to możemy sobie zrobić, że składka roczna 10 zł, przy zgodnie będzie 3 tysiące i teraz kwestia na ile szacujemy życie ludzkie. Więc tutaj o takie właściwe spojrzenie na zadania, jakie spoczywają na tych strażakach, którzy niezależnie od pory dnia czy nocy zawsze są gotowi, żeby nieść pomoc, żeby te ubezpieczenia były w miarę adekwatne, żeby zabezpieczały te ewentualne potrzeby na wypadek nieszczęścia, bo nie sądzę, żeby w najbliższym czasie ustawodawca wskazał rozwiązania, bo nie może narzucić samorządom gminnym jakichś konkretnych rozwiązań. Nie mniej jednak, żeby to spojrzenie było, jeśli chodzi o ekwiwalent. W kompetencjach rady jest ustalenie ekwiwalentu czy 15 zł czy 8 zł dostanie strażak za udział w działaniach ratowniczo gaśniczych i na ile w budżecie zostaną zabezpieczone środki i co do sposobu zawarcia tego ubezpieczenia i co do zakresu. Moja prośba, żeby osoby funkcyjne z danych jednostek OSP, żeby też miały szerszą wiedzę i ten produkt w zakresie ubezpieczenia, żeby był dobrany w sposób właściwy do strażaków. Często jest tak, że broker reprezentujący interesy gminy podsuwa standartowy produkt gdzie tak jak bywało w tym przypadku, później my dochodzimy na drodze postępowania sądowego. Jeżeli my stawiamy warunki jaki produkt ma być przygotowany, żeby broker wiedział, że strażakom, czy urzędowi gminy zależy na tym, żeby takie elementy wchodziły.
Zastępca burmistrza W. Długoborski – To nie jest sytuacja tylko naszej gminy. Może trzeba się przyjrzeć szerzej. Może trzeba zobaczyć co się dzieje w innych gminach, może trzeba wypracować jakąś formułę zakresu ubezpieczenia i formy ubezpieczenia.
 
Odpowiednia polisa
J. Rudziński – Chojna jeśli chodzi o ubezpieczenia bardzo dobrze wygląda. W Chojnie był przypadek tragiczny w skutkach, ale w innych gminach bywa całkiem różnie. W interesie każdego z nas, moim jako komendanta, państwa jako osób, których będą ratowały strażacy jest... W interesie każdego z nas, żeby zadbać o bezpieczeństwo, zapewnić, chociaż tą odpowiednią polisę. Nie unikajmy tego na zasadzie spełniliśmy obowiązek. Starajmy się, żeby to ubezpieczenie zawierało właściwe zakresy i opiewało na jakieś rozsądne kwoty.
Przewodniczący komisji W. Skrzypczyk – Myślę, że wyciągniemy odpowiednią lekcję z tego, bo to jest nauka na błędach. Raz, że są niedoróbki ustawowe, które nie określają zakresu a później również my korzystamy z prawa, które jest zapisane. Później w praktyce okazuje się, że prawo jest niedoskonałe, nie przystosowane do obecnych czasów.
 
A jak jest u zawodowców?
Radny L. Stefański – Gdyby się zdarzył hipotetyczny wypadek a dotyczyłoby to państwowego strażaka jak wyglądałoby odszkodowanie?
J. Rudziński – Państwowa straż pożarna jako instytucja rządowa nie poruszmy się w kwestii ubezpieczenia tylko w kwestii odszkodowania. Obowiązkiem skarbu państwa jest wypłacenie odszkodowania. My się nie ubezpieczamy na ta ewentualność tylko mamy rozporządzeniem nałożony obowiązek, co do tego jak, jaka wartość, w jakich przypadkach ile należy wypłacić. Poza tym jako dobrowolna wola funkcjonariusza, też grupowe, ale imienne ubezpieczenia zawieramy. Ja oferuję jako szef instytucji możliwości i co jakiś czas różne firmy ubezpieczeniowe przedstawiają swoje produkty w tym zakresie. Ochronę już ma zapewnioną ten funkcjonariusz wynikającą z rozporządzenia. Jak by dodatkowo chciał to wtedy przysługuje... To nie jest tak, że mądry Polak po szkodzie bo czasami tak jak w domu potrafimy się ubezpieczyć od kradzieży, od pożaru czy od innych ewentualności a czasami zdarza się niedopatrzenie gdzie później są komplikacje. A strażacy od odpowiedzialności cywilnej się ubezpieczają również, bo czasami zdarzy się, że uszkodzi sprzęt, czasami podczas działań korzystając ze swoich uprawnień popełni jakiś błąd czyli też chce mieć tą swobodę, zapewnioną ochronę.
Nie mniej sama kwestia odszkodowania spoczywa na Państwowej Straży Pożarnej.
 
Czy są kategorie strażaków
Radny L. Stefański – Czy strażak ochotnik jest strażakiem drugiej kategorii?
J. Rudziński – Generalnie rozporządzenie, które reguluje sprawy odszkodowania strażaka OSP nakłada ten obowiązek na niepisanego umową o pracę pracodawcę, czyli czyje interesy reprezentuje, czyje zadania wykonuje druh ochotnik - urzędu gminy. Rozporządzenie wskazuje dokładnie też odnoszące się do tego odnośnika... To ubezpieczenie, które państwo zawieracie ma zwolnić was z tego obowiązku a jeżeli tego nie ma to wtedy jest to obowiązek gminy. Ja dysponuję interpretacjami prawnymi, które mówią, że są to dwa niezależne świadczenia. Należy się w takim przypadku zarówno odszkodowanie, które wynika z rozporządzenia nałożonego na gminę jak i tamto, które z tytułu ubezpieczenia mógłby otrzymać. Co sąd to wyrok. Moim zdaniem nie powinno to polegać na tym, żeby dochodzić swoich racji i praw w sądzie. Nie mniej jednak spotykałem się analizując sytuację Mirka z różnymi... Stąd też może w absurdalnych roszczeniach reprezentujących Mirka 170 tys. oni sumują to, co wynika z rozporządzenie i drugie to co wynika z ubezpieczenia. Interpretują to w ten sposób. Ja wcześniej analizując znalazłem taką interpretację. Ale znalazłem też takie, które mówią, że jednak z jednego tytułu można uzyskać to odszkodowanie. Najważniejsze jest to tak jak tu zostało powiedziane, żeby te środki wyliczone poszły. Bo te środki, które poszły to zakładam, że to są te, które wynikają z rozporządzenia, które odnosi się do strażaków ochotników. Jest to rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 24 grudnia 2003 r. w sprawie przyznawania świadczeń odszkodowawczych strażakom jednostek ochrony przeciwpożarowej i członkom ochotniczej straży pożarnej z tytułu uszczerbku na zdrowiu albo szkody w mieniu a w przypadku śmierci przyznawania odszkodowania członkom ich rodzin. To jest ta jedna ścieżka a ubezpieczenie to jest drugą ewentualnością. Tu już jest kwestia dochodzenia czy faktycznie z tytułu dwóch źródeł, czy tylko z jednego. Stąd pojawia się tamta kwota domniemam strony reprezentującej.
 
Suma sumarum odnosimy się później i tak do jednego przepisu. Bo wcześniej czy później, jeżeli to dotyczy strażaka państwowej straży pożarnej czy dotyczy ochotnika dochodzimy później do momentu, kiedy musimy się posiłkować przepisami o ubezpieczeniu społecznym z tytułu...? i chorób zawodowych i w przypadku kiedy w 2010 roku, kiedy był przypadek Mirka to była kwota określona w rozporządzeniu 645 zł za 1% utraty zdrowia. Ta kwota się co rok zmienia.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaEPI-AKCJA Fundacji "Normalnie" 08.11.-09.12.2024
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: Oczywista oczywistośćTreść komentarza: Ja bym szukał strażaka podpalacza z Nawodnej.Data dodania komentarza: 25.11.2024, 22:33Źródło komentarza: Bomba ekologiczna znowu wybuchła. Ogień na składowisku odpadówAutor komentarza: AddiTreść komentarza: Grafitowy styropian to wielka lipa. Ja osobiscie zastosowalem 2x5cm czyli 10cm białego podlogowego czyli pod posadzkę z likwidacją mostka termicznego pianą na calej ścianie północnej zas grafitowy 15 cm na pozostalych ścianach i podczas sprawdzenia zimą wyszla sciana z białego lepiej odizolowana niż z grafitu wiec tylko nabijanie ludzi w butelkę caly grafit.Data dodania komentarza: 25.11.2024, 22:33Źródło komentarza: Dostali na ocieplenie domu, na wymianę pieca węglowego, na zakup pompy ciepła. Muszą zwrócić pieniądzeAutor komentarza: SamuelTreść komentarza: Sędziowie byli dobrze opłaceni.Data dodania komentarza: 25.11.2024, 22:30Źródło komentarza: Tatusiu. Ratuj! - krzyczała uwięziona w escape roomie. Wyrok za śmierć nastolatekAutor komentarza: Dalej jest bezprawie i niesprawiedliwośćTreść komentarza: Kara śmierci dla *** to mało. Odwoła się to mu zawieszą odsiadkę. Ciekawe jaką kwalifikację czynu zastosowano za spalenie czwórki młodych, pełnych życia dziewczynek że dostał dwa lata ? Ponieważ zaliczyli mu areszt na poczet kary to jest już wolny i jedzie do Matczaka do ZEA.Data dodania komentarza: 25.11.2024, 22:28Źródło komentarza: Tatusiu. Ratuj! - krzyczała uwięziona w escape roomie. Wyrok za śmierć nastolatek
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama