Jednak każda ze zmian personalnych i związanych z tym programowych to odrębna historia.
Gazeta Milerów – próby znalezienia linii programowej
Gazeta Gryfińska próbuje się uwiarygodnić. Na początku roku nowy naczelny Rafał Remont dał żółtą kartkę swemu byłemu szefowi – Tomaszowi Milerowi za to, że „mało etycznie” został wiceburmistrzem. Wcześniej bezpardonowo atakowano na łamach władze gminy i krytycznie prawie nie pisano o powiecie (gdzie Jerzy Miler - ojciec Tomasza i Kamila – jest wicestarostą). Teraz o 180 stopni GG zdaje się odwracać ocenę gospodarczą gminy. Teraz nagle uważa, że gmina jest dobrym miejscem na inwestowanie. I to w momencie, kiedy dawny naczelny Tomasz Miler został wiceburmistrzem do spraw inwestycji.
Po lekturze nowych numerów Gazety Gryfińskiej widać, jak tygodnik zdobywa trudno dostępne dla innych informacje z gminy (np. o inwestorze w strefie, planach Jaegera – dane znane burmistrzowi i wiceburmistrzom). Obserwujemy, jak tygodnik próbuje to potem przekuć na reklamy w gazecie. Reklamami wspierają tę gazetę także gminne spółki. Jest też nowa metoda na pozyskiwanie czytelników. Redakcja wyszukuje problem społeczny, wymagający interwencji struktur gminnych. Szybka interwencja urzędników, obawiających się teraz nie załatwić „od ręki” problemu nagłośnionego przez wydawcę Kamila Milera powoduje, że redakcja chwali się swoją skutecznością.
Mimo zapowiedzi burmistrza, nadal redakcja (tak wynika ze stopki w gazecie) znajduje się w lokalu należącym prywatnie do Mieczysława Sawaryna. Sprawa budziła kontrowersje nawet wtedy, gdy Sawaryn był głównym opozycjonistą i przewodniczącym Rady Miejskiej w Gryfinie. Dziś Kamil Miler tłumaczy się, że trudno w Gryfinie wynająć lokal nienależący do radnego.
Natomiast zależni od gminy pracownicy próbują pomóc w tropieniu błędów byłych władz. Stąd tematy typu „Woda nie do użycia. Bubel Rybakówka”, „Prokurator skierował akt oskarżenia”, „Unieważnią przetarg na budowę drogi” itp. Przekaz zdaje się być prosty: była władza była „be”, a ta jest wspaniała i jej pomagamy.
Zmiany także w Siódemce
Była naczelna Maria Kruszyńska formalnie jeszcze pracuje w 7 Dniach Gryfina, ale jej tekstów nie widać. Redakcja szuka kogoś do pisania. To świadczy, że w Siódemce nie spodziewają się, że wróci jako zwykły dziennikarz. W międzyczasie tygodnik stał się dziennikiem. Jeszcze w zeszłym roku miał oddzielnie numerowane wydania wtorkowe i piątkowe. W tym roku wydania we wtorek i piątek mają kolejne numery. Takie wydanie dwa razy w tygodniu powoduje, że tygodnik stał się dziennikiem, przynajmniej z formalnego punktu widzenia (ukazywanie się dwa lub więcej razy w tygodniu uznawane jest jako dziennik). Po tytułach na pierwszych stronach widać, że nowy naczelny – Przemysław Plecan – idzie w kierunku bulwarówki. Wszystkie tegoroczne wydania mają tytuły raczej bulwarówkowe – albo śmierć, albo wojna, albo nożownik. Bieżąca polityka gryfińskiej władzy zeszła na dalsze strony gazety. Krytyczna gazeta zwiększa nakład…
Władze uwikłane?
Natomiast władza udaje, że z mediami nie ma problemu. Mimo wszystko podejmuje próby wybrnięcia z niewygodnej sytuacji - uprzywilejowania jednego z tytułów. Nie chodzi już tylko o personalia (T.Miler, P. Drąg, K. Kasprzyk). Władze samorządowe Gryfina podjęły próbę wybrania jednego z medium do publikacji reklam. Nie wiadomo kto wygrał zastosowaną procedurę tzw. zapytania o cenę, skierowaną zresztą tylko do niektórych tytułów. Wydaje się to tajemnicą, której nie dowiemy się z BIP na internetowej stronie gminy. W jednej z gazet znajdziemy już jednak ogłoszenia, które mogą świadczyć, że takowy wybór zostały podjęty.
Nowe władze Gryfina przyczyniły się do zmian na rynku prasowym i jak widać, próbuje się to wykorzystać. Obserwując historię polityki medialnej w Polsce można dość do wniosku, że kto próbował zawładnąć mediami publicznymi, ten przegrywał wybory. Lepiej dla wszystkich jest więc trzymać bezpieczny dystans. Miejmy nadzieję, że Mieczysław Sawaryn (jak by nie było z wykształcenia historyk) wyciągnie z tego ciągu zdarzeń lekcję.
Napisz komentarz
Komentarze