Gmina Mieszkowice postanowiła zaszaleć na święta i w przestrzeni publicznej stanęła choinka. Na początku to wszystko wyglądało jak bajka – ozdoby, światełka, świąteczna atmosfera… aż tu nagle ktoś wypalił, że za wszystko zapłacimy my – mieszkańcy – około 30 tysięcy złotych! A ozdoby zniknęły, bo... zostały tylko wypożyczone na krótki czas.
I nie jestem sknerą, która liczy każdą złotówkę, ale 30 tysięcy złotych za choinkę i parę ozdób na pewno nie mieści się w moich definicjach „poważnych wydatków na publiczne dobra”. Postanowiłam więc zapytać burmistrza, kto dostarczył te dekoracje, jakie faktury się za tym kryją. Czekałam około miesiąca na odpowiedź, a jak już się doczekałam, to otrzymałam dosłownie tyle informacji, że bardziej by mnie satysfakcjonował list z życzeniami od babci.
Całość dzierżawy choinki z ozdobami to około 30 tysięcy złotych i została w całości pokryta przez gminę. Ale chwileczkę! A kto wystawił fakturę? Jaka firma wydzierżawiła te „świąteczne cuda”? Odpowiedzi brak. Nic. Zniknęły jak świąteczne światła po Nowym Roku.
Dlaczego burmistrz robi tajemnicę, nie odpowiadając na niektóre moje pytania?
Powiedzmy sobie szczerze – w tej gminie drążony przeze mnie temat wygląda na jedno wielkie „hokus-pokus” z pieniędzmi podatników.
Gdzie są faktury?
Gdzie jest publiczna odpowiedzialność? Jakie kryteria decydowały o wyborze dostawcy ozdób?
Jeśli wszystko jest w porządku, to czemu nie można tego po prostu pokazać?
Oczekuję pełnej przejrzystości, bo nie będę dłużej brała udziału w tej świątecznej magii, której wynik końcowy to po prostu dla mnie niewiadoma w budżecie gminy.
Jeśli moje podatki idą na takie wydatki, to chcę wiedzieć, kto na tym zarobił. I mam nadzieję, że nie będzie to firma „Święty Mikołaj i Synowie”.
Z poważaniem
mieszkanka gminy Mieszkowice
Napisz komentarz
Komentarze