Programów, które miały pomóc w kupnie domu lub mieszkania w Polsce było już mnóstwo. Jedne były bardziej udane, inne mniej. Każdy rząd brał za punkt honoru wymyślenie nowego systemu, który będzie lepszy od poprzedniego. Nie zawsze to wychodziło.
W 2023 r. funkcjonował jeszcze „Bezpieczny kredyt 2 procent” opierający się na dopłacaniu przez państwo do kredytu. Rząd KO-TD-Nowa Lewica podbił stawkę, zapowiadając kredyt 0 procent. Ale go nie będzie, bo rząd wycofał się jednak z tego pomysłu. Z wielu powodów.
Nowy pomysł. Szczegóły poznamy w pierwszym kwartale
Teraz jest nowa koncepcja i Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad programem, który ma być podobny Mieszkania dla Młodych.
– Mieszkanie dla Młodych to sto kilkadziesiąt tysięcy mieszkań, które dzisiaj służą wielu ludziom objętych wówczas pomocą. To jest program, z którego warto czerpać, bo nie przyczynił się do podwyżki cen – uważa minister Krzysztof Paszyk.
Szczegóły mamy poznać jeszcze w pierwszym kwartale tego roku.
Trafiliśmy w dobry moment, kiedy ceny mieszkań nie szalały
Mieszkanie dla Młodych to jeden z bardziej udanych programów. Działał od 2014 do 2018 roku. Polegał na tym, że państwo dokładało do wkładu własnego przy kupnie mieszkania lub domu.
Wysokość pomocy zależała od kilku czynników, jak np. liczebność rodziny. Plusem tego programu było to, że można było kupować na rynku pierwotnym i wtórnym, były premie finansowe, jeżeli po zakupie mieszkania w tej rodzinie urodzi się dziecko.
– Osiem lat temu otrzymaliśmy ponad 70 tys. zł na zakup domu – wspomina pan Rafał.
I dodaje, że staranie się o pieniądze z MDM nie było trudne.
– Właściwie o wszystko zadbał bank udzielający nam kredytu. Pamiętam też, że trafiliśmy w dobry moment, kiedy jeszcze ceny mieszkań nie szalały, a w MDM było dużo pieniędzy. Jakiś rok później, kiedy program się kończył, ludzie masowo składali wnioski i nie każdy dostał wtedy pieniądze.
Minusem programu było jednak to, że obowiązywały limity cenowe za metr kwadratowy. Ustalany był dla każdej lokalizacji indywidualnie. Okazywało się potem, że w dużych miastach jak Kraków czy Warszawa trudno było znaleźć mieszkanie w „urzędowej” cenie.
Napisz komentarz
Komentarze