Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 05:10
Reklama dotacje rpo
Reklama

Żołnierze mogą mieć brody i tatuaże. Co z policjantami? Kolczyki można nosić w mundurze?

Od wczoraj - 1 września - żołnierze mogą już oficjalnie nosić brody i eksponować tatuaże. A co z kolczykami? A jak jest w policji?
Żołnierze mogą mieć brody i tatuaże. Co z policjantami? Kolczyki można nosić w mundurze?
Nowe przepisy zaczęły obowiązywać 1 września.

Autor: Canva

Sprawa może wydawać się błaha, ale da wojskowych to duża zmiana. Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej, 1 września 2024 zmienił regulamin dotyczący wyglądu żołnierzy. Żołnierzom zezwolił na na brody, zarost i tatuaże szef Ministerstwa Obrony Narodowej. 

Zarost jest już ok.

To, co może i jak ma wyglądać wojskowy, jest opisane w „Regulaminie ogólnym żołnierza Wojska Polskiego”. A ten – w nieobowiązującej już wersji – m.in. precyzował, że noszenie zarostu przez żołnierzy było możliwe tylko wtedy, gdy były do tego wskazania medyczne.

„Odpowiednie zaświadczenie od lekarza żołnierze musieli przedstawić w jednostce, w której służą. Takie rozwiązania wzbudzały jednak kontrowersje” – wyjaśnia polska-zbrojna.pl.

Teraz zasady są inne. Żołnierz może mieć zarost, ale „nie dłuższy niż 3 centymetry”. I musi być on „schludny i zadbany” oraz „gwarantujący estetyczny wygląd żołnierza”.

Kolejna zmiana dotyczy tatuaży

Kiedyś kojarzone z subkulturą więzienną, dziś są codziennością. Jednak w myśl przepisów żołnierz nie mógł ich eksponować. Jeżeli miał wytatuowane przedramiona, to nie mógł podwijać rękawów.

Z tym także koniec, bo „występujący indywidualnie” może pokazywać tuszem ozdobione ramiona i przedramiona. Jest jednak pewne zastrzeżenie – jak określono to w regulaminie, nie mogą to być tatuaże „wyrażające treści powszechnie uznawane za nieakceptowalne".

Kolczyki wciąż zakazane

Jeżeli na tej podstawie ktoś sądzi, że zobaczy kiedyś żołnierza z kolczykami w uszach, to się myli. Zmiany w regulaminie nie idą aż tak daleko. Takie ozdoby nadal są zakazane.

A jak jest w policji?

To reguluje Zarządzenie Komendanta Głównego. W 2023 roku trochę poluzował zasady.

„Aktualnie policjanci nie mogą posiadać widocznego tatuażu na głowie, szyi i dłoniach. Zabronione jest też posiadanie przez policjanta widocznego tatuażu na innych częściach ciała, którego symbolika, forma lub treść mogą być postrzegane jako godzące w powagę munduru oraz społeczny wizerunek policyjnej formacji” – tłumaczy policja.

Zarost jest dopuszczalny, ale ma być schludny. Można mieć także długie włosy, ale muszą być podczas służby związane.

Kolczyki u mężczyzn w policji też są zakazane. Mogą je nosić kobiety, ale tylko w uszach. Panie za to nie mogą malować paznokci na jaskrawe kolory. 

I niezależnie od płci – policjant na służbie nie może paradować z reklamówką albo torbą foliową.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

W POLINIE *** HA AH AH 04.09.2024 08:29
Jeden z najbogatszych Ukraińców, agresywny biznesmen, ale też skuteczny urzędnik. Ihor Kołomojski to zapewne najbarwniejszy oligarcha i jeden z głównych bohaterów ukraińskiego życia publicznego po upadku Wiktora Janukowycza. Po starciu z prezydentem oficjalnie wycofał się z polityki, ale z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W zamierzchłych czasach "kuczmizmu" (Leonid Kuczma, prezydent Ukrainy w latach 1994-2005), a dokładnie w 1998 r. ówczesny potentat w imporcie gazu ze Wschodu Ihor Bakaj wygłosił słynne zdanie: wszyscy bogaci ludzie na Ukrainie musieli zarobić pieniądze na handlu gazem. Mechanizm był prosty: pożycz tanio pieniądze w Gazprombanku, kup gaz od Gazpromu po uprzywilejowanej cenie, uzyskaj monopol na sprzedaż gazu na Ukrainie. Rzecz jasna, wcale takie proste nie było – tylko nieliczni mieli takie układy z Rosjanami. Ale gdy już je mieli, stawali się niewiarygodnie bogatymi ludźmi na Ukrainie. Pośrednictwo w handlu gazem i uprzywilejowany dostęp do taniego surowca leżały u podstaw dzisiejszej potęgi takich oligarchów, jak Dmytro Firtasz czy Rinat Achmetow. Ale mimo wszystko Bakaj nie mówił prawdy. Na Ukrainie można było się dorobić miliardów nie tylko na gazie. Nawet lepiej było budować biznesowe imperium, nie uzależniając się tak bardzo od dobrych relacji z Rosją. Widać to szczególnie dzisiaj – a najlepszym przykładem jest Ihor Kołomojski. Oligarcha, który na rewolucji sprzed roku i wojnie z Rosją zyskał najwięcej. Prywat-ny biznes Kiedy z Kijowa uciekał Wiktor Janukowycz, a rządy obejmowała nowa (umownie nowa – bo niemal wszyscy ci politycy funkcjonują w życiu publicznym od wielu lat) ekipa, drugie miejsce na liście najbogatszych Ukraińców zajmował Hiennadij Bogolubow (3,9 mld dolarów). Trzeci był zaś jego biznesowy partner Ihor Kołomojski (3,46 mld dolarów). Rok później ich majątki drastycznie się skurczyły (odpowiednio 1,3 oraz 1,4 mld dol.). Cóż zrobić, wojna i kryzys. Stracili wszyscy oligarchowie. Inni nawet mocniej, niż panowie B-K. Ci więc relatywnie zyskali, skoro konkurencja osłabła bardziej. Bogolubow i Kołomojski są głównymi udziałowcami Grupy Prywat, największej po holdingu Achmetowa SCM, grupy finansowo-przemysłowej na Ukrainie. Pod "parasolem" Prywat funkcjonuje ponad tysiąc firm z różnych sektorów gospodarki, od branży finansowej (największy na Ukrainie Prywat Bank), przez paliwa (rafineria w Kremenczuku), chemię (np. DniproAzot) metalurgię, przewozy lotnicze i media po rolnictwo. Prywat ma udziały i faktyczną kontrolę nad Ukrnaftą, największą firmą wydobywającą ropę i gaz, oraz kontroluje państwowego operatora ropociągów, Ukrtransnaftę. Kołomojski i Bogolubow mają też trzy rafinerie i 25 proc. rynku stacji paliwowych. Jeśli chodzi o metalurgię, Prywat inwestuje głównie za granicą (Australia, Ghana, USA, Rumunia, Polska, Gruzja, Rosja). Kontroluje też trzy linie lotnicze, ma udziały w elektrowniach oraz posiada medialne imperium (trzy telewizje, szereg gazet i portali internetowych). W ducie właścicieli Grupy Prywat to Bogolubow konsekwentnie unika zaangażowania w politykę, trzyma się w cieniu. To Kołomojski jest "twarzą" imperium i to on dba o polityczne zabezpieczenie interesów. Od lat w zależności od potrzeb i aktualnej sytuacji w państwie, wspiera różne siły polityczne. Słynie przy tym z brutalnych metod prowadzenia biznesu. Jeszcze przed rewolucją dwa razy wszczynano przeciw niemu postępowanie karne w sprawie zlecenia zabójstwa. Nigdy nie ukrywał swojego pochodzenia. Lider wspólnoty żydowskiej na Ukrainie udziela się też w Izraelu. Legitymuje się – zresztą wbrew prawu – aż trzema paszportami. Ukraińskim, izraelskim i cypryjskim. Kołomojski jest jednym z tych oligarchów, którzy na każdym etapie najnowszej historii Ukrainy inwestowali nie w jedną, nie w dwie, a więcej opcji politycznych. Wykorzystał też rewolucję na Majdanie – bo to przecież nie on zaliczał się do trzech klanów uznawanych za filary reżimu Janukowycza (Familia, klan gazowy, klan doniecki). Kołomojski szybko wyczuł wiatr zmian – i zaczął przedstawiać się jako ofiara Janukowycza. Co było rzecz jasna bzdurą – wszak gdyby Kołomojski był prześladowany tak, jak opowiadał, to nie miałby ciągle kontroli nad Ukrnaftą. "Kołomojska Republika Ludowa" Zaraz po zwycięstwie rewolucji Rosja rozpoczęła operację połykania Krymu, zawrzało też w obwodach wschodniej i południowej Ukrainy. Władze w Kijowie, okrzyknięte banderowską juntą, musiały poszukać nowych gubernatorów, którzy nie zadziałają na lokalną ludność jak czerwona płachta na byka. Do Doniecka wysłano więc związanego z Donbasem oligarchę Serhija Tarutę (Achmetow miał podobno propozycję, ale odmówił), zaś uspokoić sytuację w Dniepropietrowsku obiecał nie kto inny, jak Kołomojski. Raczej nie z miłości do ojczyzny. Po pierwsze, w obwodzie dniepropietrowskim znajduje się dużo aktywów biznesowych oligarchy – chciał więc po prostu lepiej o nie zadbać w obliczu rebelii. Po drugie, stanowisko gubernatora w obwodzie sąsiadującym z terenem walk, strategicznym dla całego państwa (położenie, przemysł atomowy, centrum przemysłu zbrojeniowego), to szansa na wzmocnienie pozycji w skali całego kraju. Czytaj: nowe większe możliwości biznesowej ekspansji. Drugiego marca 2014 r. p.o. prezydent Ołeksandr Turczynow mianował Kołomojskiego gubernatorem. A ten szybko przekształcił obwód dniepropietrowski w niemal udzielne księstwo. Choć częściej mówiło się "Kołomojska Republika Ludowa", wyraźnie nawiązując do powstałych w Donbasie samozwańczych "Donieckiej Republiki Ludowej" i "Ługańskiej Republiki Ludowej". Kołomojski ze swoją ekipą szybko zaprowadzili porządek w obwodzie – rebelia nie miała szans na rozprzestrzenienie się na obszary rządzone przez Kołomojskiego. A ten budował wizerunek skutecznego wroga i pogromcy rebeliantów, np. oferując wysokie sumy pieniędzy za przysłowiową głowę „zielonego ludzika”. To w obwodzie dniepropietrowskim najszybciej zaczęły powstawać ochotnicze bataliony ruszające potem na wojnę w Donbasie. Częściowo finansowała je Grupa Prywat. Co ciekawe, Żyd Kołomojski nie stronił też od wspierania batalionów złożonych z nacjonalistów ukraińskich, admiratorów Stepana Bandery. Pod Dniepropietrowskiem bezpieczną przystań za rządów Kołomojskiego znalazły też oddziały Ochotniczego Ukraińskiego Korpusu kontrolowanego przez Prawy Sektor. Nawiasem mówiąc, Kołomojski i Dmytro Jarosz to bardzo dobrzy znajomi, jeśli wręcz nie przyjaciele. Ten egzotyczny sojusz Żyda z nacjonalistami czczącymi Banderę nie dziwi. Kołomojski wykładał kasę na Prawy Sektor czy wcześniej nacjonalistyczną partię Swoboda Ołeha Tiahnyboka na długo przed Majdanem i wojną z Rosją. Trzeba przyznać, że Kołomojski okazał się bardzo skuteczny w walce z prorosyjskimi wpływami – choć mówiło się też o jego niezależnych od Kijowa kontaktach z rebeliantami i chwiejnym merem Charkowa Hennadijem Kernesem. Kołomojski często działał na granicy prawa, ale skutecznie zwalczał separatyzm. Podległy mu obwód był kluczowym elementem zaplecza oddziałów walczących w Donbasie. Tutaj szkoliły się pododdziały udające się potem na front, tutaj przywożono rannych. Zresztą obwód dniepropietrowski to też siedziba kilku dużych jednostek wojskowych, m.in. 93. Brygady Zmechanizowanej i 1039. Pułku Rakietowego Obrony Powietrznej. Jesienne wybory parlamentarne przyniosły też Kołomojskiemu wzmocnienie lobby w Radzie Najwyższej. Zdołał umieścić swoich ludzi na listach Bloku Petra Poroszenki, największego w parlamencie. Ale największe aktywa ma we Froncie Ludowym premiera Arsenija Jaceniuka. Z tej listy do parlamentu dostało się m.in. kilku biznesmenów i komendantów batalionów ochotniczych powiązanych z Kołomojski (np. Jurij Bereza z batalionu Dnipro-1). Zresztą należąca do oligarchy telewizja 1+1 (drugi pod względem popularności prywatny kanał na Ukrainie) w kampanii wyraźnie popierała Front Ludowy. Kołomojski przejął też część deputowanych z byłej Partii Regionów, wcześniej związanych z Achmetowem, którzy w obecnym parlamencie zasiadają we frakcji Bloku Opozycyjnego. No i nie można zapominać o sporej grupie deputowanych wybranych w okręgach jednomandatowych (m.in. Borys Fiłatow, zastępca Kołomojskiego w Dniepropietrowsku). Wojna z Poroszenką Sukcesy Kołomojskiego nie w smak były innym oligarchom, z prezydentem Poroszenką na czele. Zwłaszcza, że współwłaściciel Prywat Banku zaczął grzeszyć pychą w dążeniu do rozbudowy swojego imperium kosztem innych biznesmenów. Na przykład latem 2014 r. wzywał publicznie do odebrania firm zwolennikom rebelii. Atakował też Firtasza i Achmetowa, korzystając z tego, że są kojarzeni z obalonym reżimem. Kijów nie mógł zbyt długo tolerować gubernatora, który zachowywał się jak suwerenny władca, pouczał rząd i groził innym. Pierwsze sygnały, że służby i prokuratura zaczynają coś robić wokół Kołomojskiego pojawiły się na przełomie 2014 i 2015 roku. Początkowo na celownik wzięto nie gubernatora, a jego współpracowników (np. wezwanie do prokuratury zastępcy gubernatora Dniepropietrowska, Hennadija Korbana). Relacje między Poroszenką a Kołomojskim nigdy nie układały się zbyt dobrze. Obaj panowie za bardzo byli w nich oligarchami, aniżeli prezydentem i gubernatorem. Był nawet taki moment, że Prywat Bank zablokował 50 mln dolarów na kontach firm Poroszenki. Decydujące starcie rozegrało się wokół walki o kontrolę nad spółkami Ukrnafta i Ukrtransnafta. Kołomojski odmówił wpłacenia do budżetu państwa ok. 70 mln dolarów dywidend z Ukrnafty, mimo że 50 proc. plus jedną akcję w spółce posiada państwo. Użył też byłych bojowników ochotniczego batalionu do zajazdu na siedzibę Ukrnafty po tym, jak wprowadzono zmiany do prawa umożliwiające pozbawienie go stanowiska prezesa firmy, a 19 marca rada nadzorcza spółki Ukrtransnafta odwołała powiązanego z oligarchą prezesa. Szefowie SBU i MSW oskarżyli ludzi z ekipy Kołomojskiego o powiązania z przestępczością zorganizowaną specjalizującą się w kontrabandzie na obszary rebelii. Po kilku dniach napięcia, gdy Kołomojski groził wręcz marszem batalionów ochotniczych na Kijów, ostatecznie ustąpił, nie poszedł na otwartą wojnę (mimo ogromnego poparcia w Dniepropietrowsku) i został 25 marca w widowiskowy sposób zwolniony z posady przez Poroszenkę. Niezatapialny To jednak wcale nie oznacza końca oligarchy. - Kołomojski i jego ludzie zrewanżują się w wyborach lokalnych. Oligarcha nie stracił wpływów - mówią kijowscy politolodzy. Wciąż ma potężną frakcję w parlamencie, o wpływach w terenie, przede wszystkim w Dniepropietrowsku, nie wspominając. Ma swoje niezależne od Kijowa kontakty z rebeliantami i szefami lokalnych władz sympatyzującymi z Rosją. Kołomojski ma też wciąż medialne imperium wpływające w istotny sposób na opinię społeczną. O tym, że mimo dymisji ze stanowiska gubernatora, nie myśli zupełnie wycofać się z ukraińskiej „gry o tron” świadczy choćby jego ostatnie wsparcie dla szefa SBU Wałentyna Naływajczenki. W tej sprawie Kołomojski stał się niespodziewanym sojusznikiem Firtasza. Najważniejsze jest jednak przetrwanie tego politycznego kryzysu przez firmy Kołomojskiego, a nawet ich wzmocnienie. Jeszcze 29 maja sąd uznał, że zwolnienie człowieka oligarchy Ołeksandra Lazorki z fotela szefa Ukrtransnafty, jest nielegalne. Prawdziwa bomba wybuchła zaś 4 czerwca, gdy premier Jaceniuk ogłosił w parlamencie, że nie można zrealizować kwietniowych poprawek przyjętych przez Radę Najwyższą, które odebrałyby Kołomojskiemu kontrolę nad Ukrnaftą. Okazuje się, że jeszcze w 2009 r. rząd Julii Tymoszenko podpisał porozumienie z mniejszościowymi udziałowcami firmy (czyli Kołomojskim), które uniemożliwia rządowi zmianę zarządu Ukrnafty bez zgody Kołomojskiego. Gdyby rząd (większościowy udziałowiec, przypomnijmy) to zrobił, naraża się na proces przed sądem w Londynie (wskazuje go umowa z 2009) i stratę 5 mld dolarów. Ludzie Poroszenki ujawnili też tajną umowę podpisaną 25 stycznia 2010 między spółkami Kołomojskiego mającymi 45 proc. Ukrnafty a państwowym Naftohazem. Moment podpisania nieprzypadkowy, bo między I a II turą walki Tymoszenko o prezydenturę. W zamian za wsparcie Kołomojskiego, ówczesna premier zgodziła tak sformułować porozumienie, że w Ukrnafcie nic nie da się zrobić bez udziału Kołomojskiego. Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

pomyśl trochę samodzielnie. 04.09.2024 08:37
Po co to wklejasz? Przecież tego nikt nie przeczyta

mundurowy gryfinski 03.09.2024 19:33
blazenada na calego jak sie bawic to sie bawic drzwi wywazyc okna wstawic

8 RA BE ZZLUBAWICZ POD SMOLEŃSKIEM 96 BRZÓZ Z SATURNA HA AH AH 03.09.2024 15:50
JUZ FORMUJEMY ***

nie da rady 03.09.2024 17:04
Ty jesteś nierefomowalny troll putinowski.

CHANUKA BEZ ZMIAN JAK NA KREMLU TAK I W WASZYNGTONIE HA AH AH W WARSZAWIWIE TEŻ 03.09.2024 22:07
JUZ MÓWIŁEM JA JESTEM TROL Z CHABAD LUBAWICZ HA AH AH Z MOSSADU AH AHA H

KABA RET LU CYFER 13*52 676 2024/25 04.09.2024 08:31
CYBA ŻE *** ZAUWAŻY HA AHA H BO WCZEŚNIEJ NIE WIDZIAŁ AH AHA H

A. Żmijewski 02.09.2024 18:41
Skoro brakuje pyr pyr ludzi do pracy przy ogrodowych pomidorach w szklarniach to zasadniczo tym vardziej brakuje ich w milicji czy u tych zachlanych trupów pyr pyr

hmmm... 02.09.2024 17:51
Czy żołnierz, który przyjdzie do wojska tylko dlatego, że "już można mieć tatuaż i zarost" - SPRAWI, ŻE WSZYSCY BĘDĄ BEZPIECZNI??? Także ich koledzy, którzy będą przecież najbliżej, gdy dostaną broń???

koziołem z mendes ha ah ah 02.09.2024 15:12
ja mam na plecach HWDP i służę to skrót z harcerstwa historyczny wypad do pacanowa ha ha ah

ruszamy zaraz na front wschodni 02.09.2024 15:52
Komentarz usunięty

czujny 02.09.2024 16:06
Zgłaszam mowę nienawiści !

Szyfrant gryfinski 02.09.2024 18:16
koziołem z mendes ha ah ah 02.09.2024 15:12
ja mam na plecach HWDP i służę to skrót z harcerstwa historyczny wypad do pacanowa ha ha ah
Hucpa Wschodnich Dewiantów Politycznych

fago 02.09.2024 13:57
my z figiem mamy kolczyki na pałach i służymy

palkownik gryfinski 03.09.2024 12:20
fago 02.09.2024 13:57
my z figiem mamy kolczyki na pałach i służymy
ja tez mam na pale

fryga 02.09.2024 12:19
Chodzi o to by więcej osób mogło służyć w wojsku bo do tej pory nie pełnili, np. przez tatuaże warunków.

hmmm... 02.09.2024 17:53
fryga 02.09.2024 12:19
Chodzi o to by więcej osób mogło służyć w wojsku bo do tej pory nie pełnili, np. przez tatuaże warunków.
naprawdę? Ktoś nie poszedł do wojska, bo wolał mieć tatuaż? A teraz pójdzie? Przerażający poziom dojrzałości kogoś, kto dostanie broń do ręki...

ReklamaEPI-AKCJA Fundacji "Normalnie" 08.11.-09.12.2024
Reklamadotacje rpo
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama