Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 12:23
Reklama
Reklama

Afera w przedszkolu. Dyktafon w misiu ujawnił jak nauczycielka zwraca się do dzieci

Prokuratura zajmuje się sprawą przedszkolanki, która miała znęcać się nad dziećmi.
Afera w przedszkolu. Dyktafon w misiu ujawnił jak nauczycielka zwraca się do dzieci
Miś detektyw dostarczył dowodów.

Autor: Canva

„Przestań wyć! Czego ty beczysz?”, „Zamykaj oczy, bo królika wyrzucę do kosza i się skończy”, „Zejdź z leżaka, bestio ty mała”. 

Tak przedszkolanka miała zwracać się do dzieci. Maluchy opowiadają także, że były uderzone. Dlatego sprawę wyjaśnia i prokuratura.

Prywatnie i z urzędu

– Wszczęliśmy śledztwo w kierunku fizycznego i psychicznego znęcania się nad dziećmi. Natomiast już pierwsze ustalenia pozwoliły na postawienie zarzutu pani przedszkolance dotyczącego naruszenia nietykalności dziewczynki poprzez uderzanie jej w policzek i głowę. Ściganie tego czynu odbywa się z oskarżenia prywatnego, natomiast zdecydowaliśmy o wszczęciu postępowania z urzędu – powiedziała „Gazecie Wyborczej” Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Bajkolandia to nie bajka

To wszystko miało się wydarzyć w niepublicznym przedszkolu Bajkolandia. Od jakiegoś czasu rodzice 3-letnich dzieci zauważyli, że ich pociechy zaczęły zachowywać się inaczej: bać się, moczyć w nocy. Opowiadały, że zostały uderzone przez jedną z pań i pokazywały, jak to wyglądało.

– Córka płakała z przerwami przez cały dzień, nikt nie reagował. Tylko przedszkolanka podchodziła, pytała się, „dlaczego wyjesz?; przestań wyć”. Córka uspokajała  się jedynie wtedy, gdy pani przedszkolanka dała jej cukierki. Tak, cukierki na zmianę ze smoczkiem – mówi „Dziennikowi Wschodniemu” jeden z ojców.

Matka kolejnego dziecka opowiada „Kurierowi Lubelskiemu”: – Siniał, płakał, prosił, błagał na kolanach „mamusiu, nie idźmy do przedszkola”. Wtedy pomyślałam, że widocznie coś musi być nie tak. Pytałam, co się dzieje, czy ktoś robi mu krzywdę, ale nic nie chciał powiedzieć. Nie wiem, może się bał?

Rozmowy z dyrekcją nic nie dały. Rodzice słyszeli, że to doświadczona nauczycielka. I takimi oskarżeniami czuje się urażona.

Miś z dyktafonem

Dlatego jeden z rodziców włożył do pluszowego misia dyktafon i z taką zabawką dziecko poszło do przedszkola. Nagrało się, jak nauczycielka zwraca się do dzieci. Sprawą teraz zajmuje się także kuratorium oświaty.

Dyrektorka przedszkola z mediami nie rozmawia – jest na urlopie. Ale rodzice zabrali dzieci z tego przedszkola. 

– Mamy nagranie z jednego dnia. Trudno powiedzieć, czy to był ten lepszy, czy gorszy dzień nauczycielki. Jeśli lepszy, to strach pomyśleć, co się działo w te gorsze. Wiemy, że nie tylko nasza córka doznała dużych krzywd, ale inne dzieci też. Dlatego będziemy walczyli o odpowiednią karę dla tej kobiety – dodaje kolejna z matek.

Przedszkole i przemoc

To nie jedyny tego typu przypadek w ostatnim czasie. Sąd w Siedlcach skazał właśnie zakonnicę – przedszkolankę na rok więzienia. To kara za zaklejanie ust, związywanie rąk czy zamykanie w ciemnym pomieszczeniu przedszkolaków z Łukowa.

Z kolei prokuratura w Legnicy w czerwcu wszczęła śledztwo w sprawie kilku nauczycieli przedszkolnych w niepublicznej szkole. Chodzi o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad chłopcami, a także: – ...doprowadzenia (...) podopiecznych oddziału przedszkolnego jednej z niepublicznych szkół – małoletnich poniżej lat 15, w tym 4 chłopców wskazanych imiennie, do poddania się innej czynności seksualnej (…) – podają śledczy.

I zaznaczają, że o tej sprawie powiadomili policję rodzice pokrzywdzonych dzieci.

– Twierdzili, że wychowawcy wyzywają dzieci, poniżają je, straszą, biją i łapią za szyje. Z uzyskanych materiałów wynika, iż niektóre z dzieci mogły być dotykane w miejsca intymne – dodaje prokuratura.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

A. Żmijewski 12.08.2024 08:10
Przecież wyzwiska i bicie pyr pyr dzieci to sprawdzone i zasadniczo tradycyjne z dziada pradziada pyr pyr pyr sposoby wychowawcze. Bez tego to powyrastają potem z tych przedszkolaków różne gendery i lewaki pyr pyr mające parcie na złote medale olimpijskie pyyyyrrrr.

hihihi 11.08.2024 23:35
Może brzuchomówczyni ?

hejże 11.08.2024 16:21
A uszko sie nie urwało temu misiu.

heh 11.08.2024 13:22
Taa, śledztwo po byku.

ambiwalencja 11.08.2024 12:29
Oczywiście nagrania są jednoznaczne odnośnie wyzwisk i groźby wyrzucenia do kosza maskotki. No ale z drugiej strony - "czego beczysz?" - nie bardzo wiem, co tu złego? Faktem jest, że dużo dzieci przychodzi do przedszkola niedostosowanych społecznie - kiedyś dzieci uczyły się relacji w piaskownicy, dzisiaj po pierwsze między blokami piaskownic jak na lekarstwo, w domach jednorodzinnych nie ma w ogóle miejsc, żeby dziecko spotykało się z innymi obcymi - po drugie, jeśli już takie dziecko do piaskownicy zejdzie - troskliwa opieka wyklucza jakikolwiek konflikt czy radzenie sobie z sytuacją, gdy nie wszystko idzie po myśli "bąbelka" - zaraz rodzice się wtrącają. Stąd też dziecko doznaje szoku, gdy okazuje się, że jest jedna pani na kilkanaścioro dzieci - a nie jedna mamusia do jednego dziecka - i ryczy. W dodatku nie potrafi zrozumieć, że to WYMUSZANIE UWAGI NIE DZIAŁA TAK, JAK W DOMU... Ogólnie praca z dziećmi teraz jest czymś, czego życzyć wrogom nie wypada... Bo tak obiektywnie - co ma nauczycielka zrobić, jeśli grupa uczestniczy w zajęciach - a jedno czy dwoje "bojkotuje" rycząc cały dzień obrażone, że nie ma mamusi dla której było się centrum świata?

berberys 11.08.2024 13:28
Dzieci uczą się brzydkich, wulgarnych słów głównie od rodziców.

racja 12.08.2024 09:19
ambiwalencja 11.08.2024 12:29
Oczywiście nagrania są jednoznaczne odnośnie wyzwisk i groźby wyrzucenia do kosza maskotki. No ale z drugiej strony - "czego beczysz?" - nie bardzo wiem, co tu złego? Faktem jest, że dużo dzieci przychodzi do przedszkola niedostosowanych społecznie - kiedyś dzieci uczyły się relacji w piaskownicy, dzisiaj po pierwsze między blokami piaskownic jak na lekarstwo, w domach jednorodzinnych nie ma w ogóle miejsc, żeby dziecko spotykało się z innymi obcymi - po drugie, jeśli już takie dziecko do piaskownicy zejdzie - troskliwa opieka wyklucza jakikolwiek konflikt czy radzenie sobie z sytuacją, gdy nie wszystko idzie po myśli "bąbelka" - zaraz rodzice się wtrącają. Stąd też dziecko doznaje szoku, gdy okazuje się, że jest jedna pani na kilkanaścioro dzieci - a nie jedna mamusia do jednego dziecka - i ryczy. W dodatku nie potrafi zrozumieć, że to WYMUSZANIE UWAGI NIE DZIAŁA TAK, JAK W DOMU... Ogólnie praca z dziećmi teraz jest czymś, czego życzyć wrogom nie wypada... Bo tak obiektywnie - co ma nauczycielka zrobić, jeśli grupa uczestniczy w zajęciach - a jedno czy dwoje "bojkotuje" rycząc cały dzień obrażone, że nie ma mamusi dla której było się centrum świata?
mądre słowa...

ReklamaEPI-AKCJA Fundacji "Normalnie" 08.11.-09.12.2024
Reklamadotacje rpo
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama