Liczba emerytur niższych niż minimalne świadczenie szybko rośnie. W ostatnich 13 latach ponad 15-krotnie. I jeśli czegoś nie zrobimy, będzie ich jeszcze więcej.
Stary i nowy system emerytalny
W starym systemie (osoby urodzone do końca 1948 r.) – przypomina w gazeta.pl dr Tomasz Lasocki z Uniwersytetu Warszawskiego – prawo do emerytury przysługiwało tym, którzy osiągnęli właściwy wiek i przepracowali przynajmniej 15-20.
W przeciwnym razie w ogóle nie otrzymywało się żadnej emerytury.
W nowym systemie dostanie ją każdy, kto przepracował nawet jeden dzień. Z zastrzeżeniem, że ustawowe minimum (1780,96 zł brutto) przysługuje tylko tym osobom, które:
- osiągnęły wiek emerytalny (kobiety 60 lat, mężczyźni 65 lat),
- mają odpowiedni okres składkowy i nieskładkowy.
Inaczej ZUS wypłaci emerytowi zgodnie ze stanem konta i subkonta. Dlatego niskich i bardzo niskich emerytur jest coraz więcej.
Z roku na rok jest ich więcej
W 2023 r. ZUS wypłacał 396,8 tys. emerytur niższych niż najniższe świadczenie. To 8,6 proc. więcej niż w 2022 r. i 17 proc. niż w 2021 r.
Najniższa wypłacana w Polsce emerytura na koniec ubiegłego roku wyniosła 2 grosze.
Wśród osób pobierających najniższe emerytury – i to nie dziwi – najwięcej jest kobiet (78,7 proc. ogółu). Bo to zazwyczaj one zostają w domach, żeby wychowywać dzieci. A od tej pracy nie odprowadza się niestety składek.
Jak to zmienić?
– Powinniśmy wprowadzić minimalny staż uprawniający do emerytury, bo na razie jesteśmy ewenementem na skalę światową pod tym względem obywatele – uważa cytowany przez gazeta.pl dr Tomasz Lasocki.
Napisz komentarz
Komentarze