Podczas trwających wyborów samorządowych dochodzi nieraz do niecodziennych sytuacji. Przed jednym z lokali wyborczych okazało się, że nie wszyscy domownicy mogli razem wziąć udział w głosowaniu...
Kiedy wyborcy zorientowali się, że do lokalu nie można wprowadzać psów, niektórzy musieli pozostawić swoje pupile na zewnątrz. Jednym z takich piesków był biały Loczek, wierny czworonóg jednego z mieszkańców. Loczek - przywiązany do słupka - z zainteresowaniem przyglądał się swojemu właścicielowi wchodzącemu do lokalu wyborczego.
Z relacji świadków wynika, że pies zachowywał się bardzo cierpliwie i grzecznie, czekając na swojego opiekuna. Jednak niektórzy przechodnie nie mogli oprzeć się wrażeniu, że w domu loczek mógłby mieć wiele do powiedzenia na temat kandydatów i programów wyborczych. Patrząc na pieska, nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że chce wyrazić swoje zdanie np.: "A jakże, mój głos też się liczy! W końcu mam tyle mądrego do powiedzenia w domu, a teraz muszę czekać na zewnątrz!".
Napisz komentarz
Komentarze