– To dramat. Kiedy wreszcie skończą? Nie da się wjechać do miasta – tak w środę wieczorem narzekała jedna z mieszkanek okolicznej gminy, która chciała dojechać do Szczecina.
-Było trudno, bo właśnie tego dnia miał miejsce strajk generalny rolników. – Jeszcze wieczorem drogi były zablokowane – dodała zdenerwowana.
– Stałam w tych korkach i wyklinałam rolników, bo zawalili mi cały dzień – skarżyła się w środę 20 marca zdenerwowana mieszkanka. – Jechałam do lekarza. Zwykle zajmowało mi to 1,5 godziny. Tym razem 2 razy więcej. Pilna wizyta przeszła mi koła nosa. Gdzieś mam interes rolników, przez których będę miała jeszcze większe kłopoty ze zdrowiem.
Kolejny dzień blokad dróg
Czwartek 21 marca nie jest lepszy. Kierowcy nadal stoją w korkach.
Drogi blokowane są w całej Polsce w wyniku protestów na trasach wojewódzkich i krajowych. Wiele z nich to wjazdy do miast. Lokalne władze starają się negocjować z rolnikami, prosząc o przepuszczanie co jakiś czas kierowców stojących w kilometrowych korkach.
W woj. kujawsko-pomorskim zablokowana jest np. autostrada A1.
Jest porozumienie
To wszystko jest o tyle dziwne, że przecież w środę rząd zawarł z rolnikami porozumienie. Zakłada ono np. to, że minister rolnictwa zwróci się do premiera Donalda Tuska z wnioskiem o wstrzymanie tranzytu przez terytorium Polski produktów rolnych z Ukrainy objętych embargiem. Strony mają także uzgodnić wysokość dopłaty do zboża, które zostało sprzedane od 1 stycznia do 30 maja tego roku. Tzw. strona społeczna ma wspierać rząd w działaniach, które mają doprowadzić do zmian w zapisach Zielonego Ładu.
Mogło się wydawać, że to zamyka sprawę blokad dróg. Ale jest inaczej.
Nie ci rolnicy
Problem z tym, że porozumienie zostało zawarte „nie z tymi rolnikami”. Podpisali je minister rolnictwa Czesław Siekierski, wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak oraz 11 przedstawicieli organizacji rolniczych. To m.in. lider Podkarpackiej Oszukanej Wsi Roman Kondrów, Wiesław Gryn z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, Artur Koncik, rolnik protestujący na przejściu w Świecku, przewodniczący NSZZ RI „Solidarność” Tomasz Obszański, Filip Pawlik z AgroUnii, Władysław Serafin, przewodniczący Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, oraz Andrzej Sobociński, przedstawiciel protestujących rolników na Żuławach.
A to nie wszyscy organizatorzy protestów. Podpisy złożyli „starzy działacze”, a ci młodzi nadal stoją na drogach.
– W dokumencie brakuje nazwisk liderów z Warmii i Mazur, Wielkopolski, Pomorza, Dolnego Śląska. Tekst to nie jest porozumienie, ale zlepek rządowych deklaracji, o których słyszymy od wielu tygodni – komentuje dla Wp.pl Emil Lemański, 24-letni rolnik z organizacji Rola Wielkopolski oraz członek Ruchu Młodych Farmerów.
Stanisław Barna, lider protestów rolników z województwa zachodniopomorskiego, mówi podobnie.
– To jakaś szopka działaczy. Przypomnę, że w rozmowach z premierem Donaldem Tuskiem brali udział liderzy z całej Polski, a tu podpisało się kilku działaczy. To nie jest prawdziwa reprezentacja rolników. Dużo brakuje do porozumienia. Ja jestem na blokadzie.
Napisz komentarz
Komentarze