Dziś na 65. sesji Rady Miejskiej w Chojnie był czas na podsumowania kadencji. O ocenę sytuacji, nawet od drugiej wojny światowej, pokusiła się burmistrz Barbara Rawecka. Padły też kuriozalne słowa, o tych, którzy są krytyczni lub próbują sobie żartować.
Ślepa miłość?
Z ust burmistrz padły podziękowania, ale i gorzkie słowa.
-Kiedyś powiedzieliśmy sobie, że Chojna to nasza ojczyna. I ojczyznę się kocha, no chyba że się ją nienawidzi. I chcemy dla ojczyzny jak najlepiej i dla jej mieszkańców. I kiedy jakiś młody dzieciak przyjeżdża tu do Chojny i nagle słyszę że to jakiś znany tik-toker - mam Tik-toka i jakoś nie znałam go, i zaczyna mówić o Chojnie brzydkie rzeczy.
Ale jakie brzydkie rzeczy - tego się nie dowiedzieliśmy, ale wiemy kto mu wybaczy.
Miłość ci wszystko wybaczy?
Burmistrz starała się mówić, ze kocha swoją małą ojczyznę, ale ludzi już raczej niekoniecznie, przynajmniej nie wszystkich.
-Powiem tak, mogę mu wybaczyć, bo pewno w życiu niczego dobrego jeszcze nie zrobił, żadnej dobrej rzeczy jeszcze nie zrobił dla swojego środowiska i niczego nie zrobił dla ludzi - kpiła sobie z tiktokera burmistrz. - I ja mogę przymknąć (oko), chce zbierać laury, może i pieniądze, to dla mnie bez różnicy. Ale dla ludzi, którzy kochają swoją ojczyznę niedopuszczalne jest to, aby podpisywali się pod tym ludzie i się śmiali z tego mieszkańcy Chojny. Ja już nie powiem, że kandydaci. To jest niedopuszczalne! - denerwowała się burmistrz Barbara Rawecka.
Dlaczego nie można się śmiać? To też burmistrz starała się po swojemu wyjaśnić.
Krytykować można, ale wewnętrznie?
Okazuje się, że burmistrz pozwala się różnić, ale pod pewnymi warunkami.
-Bo my mamy swoją ojczyznę, możemy różnić się poglądami, możemy się różnić różnymi rozwiązaniami, możemy tworzyć coś nowego, ale... wewnętrznie. Ale gdy ktoś na zewnątrz próbuje ośmieszać swoją ojczyznę czy Królewską Chojnę albo inne rzeczy, to powiem - jest to niedopuszczalne! - takie ma poglądy burmistrz.
Przyłożyła też poprzednikowi
W swej wypowiedzi burmistrz nawiązała do swojego poprzednika burmistrza Adama Fedorowicza *.
-Ja pamiętam, był taki jeden kiedyś kandydat, który gminę Chojna nazywał indiańską wioską. Później zarządzał nią udając, że próbuje to robić. My przyszliśmy tu po 12 latach i wiecie jak to wyglądało. Sami sobie to dziś powiedzieliśmy. Długi w ZGM, który musieliśmy likwidować, bo trzeba było zacząć spłacać. Do tej pory próbujemy rozwiązywać rzeczy, które nam zostały z tamtego czasu - mówiła burmistrz. Nie, indiańską wioską to gmina Chojna nie jest i nie będzie, ponieważ tu mieszkają ludzie o wielkim sercu - powiedziała burmistrz.
Dalej nawiązała do zniszczeń z II wojny światowej i przedstawiła się jako... spadkobierca budowniczych.
-I każdemu kto źle mówi o Chojnie wara od Chojny! - zakrzyknęła Barbara Rawecka I stwórzmy Chojnę, która będzie miejscem dla wszystkich - dodała.
Najwyraźniej jednak nie dla tych krytycznych.
*Aktualizacja: Podobno nie chodziło o byłego burmitrza Adama Fedorowicza, a jego zastępcę Wojciecha Długoborskiego. To on miał się posługiwać określeniem "indiańskja wioska".
Napisz komentarz
Komentarze