Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 13:44
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Remontują to, co najważniejsze, byle jechać - mówi mechanik

Uszkodzenia zawieszenia, problemy z elektryką lub silnikiem naprawione prowizorycznie mogą szybko wrócić i uderzyć ze zdwojoną siłą. Mimo to chęć wydania mniej jest silniejsza.
Starsze modele samochodów to i mniejsze oczekiwania.

Autor: Canva

Kierowcy trzymają się za kieszeń i robią wszystko, żeby mniej wydać na naprawę samochodu. Efekt: na drogach robi się jeszcze niebezpieczniej.

To wyniki badań

Wizyta w warsztacie kończy się zwykle wydaniem przynajmniej kilkuset, a niekiedy kilku tysięcy złotych. Nie każdy ma chęć zostawić u mechanika połowę wypłaty. Dlatego oszczędza na bezpieczeństwie. Swoim i innych. 

To wnioski z badania przeprowadzonego przez PBS na zlecenie Automarket.pl.

Motoryzacyjna statystyka 

Ponad 40 proc. użytkowników aut ogranicza naprawy do minimum. Około połowa kierowców używa samochodów rzadziej, bo przesiada się do komunikacji miejskiej. Jeden na pięciu właścicieli aut – żeby obniżyć koszty życia – rozważa sprzedaż. Powodem jest wysoka inflacja. 

Mimo rosnących cen kierowcy przeważnie są lojalni wobec warsztatów samochodowych. Jak pokazuje badanie, ponad połowa kierowców regularnie korzysta z tego samego serwisu. Mniej niż jedna piąta zmienia warsztaty w zależności od potrzeb. 

Najważniejsze czynniki przy wyborze serwisu to cena (84 proc. użytkowników) i zaufanie do punktu serwisowego. Na kolejnym miejscu znalazły się czas realizacji usługi i lokalizacja serwisu (76 proc.).

Byle jeździł

Co robią kierowcy, żeby wydać na naprawę jak najmniej? Ograniczają serwisowanie auta do minimum. To, oprócz kwestii bezpieczeństwa, może mieć długofalowe konsekwencje dla stanu technicznego pojazdów. A z tym i tak nie jest najlepiej. 

Według Eurostatu, w 2021 roku Polska miała najwyższy w Unii Europejskiej odsetek samochodów powyżej 20 lat – stanowiły one aż 41,3 proc. wszystkich zarejestrowanych pojazdów. Średni wiek pojazdu poruszającego się po polskich drogach to 14,5 roku.

Podejście kierowców do naprawy na zasadzie „byle jeździł”, czyli ograniczenie się do wykonania podstawowych napraw gwarantujących dalszą eksploatację pojazdu, to zwykle pozorna oszczędność.  

Uszkodzenia zawieszenia, problemy z elektryką lub silnikiem naprawione prowizorycznie mogą szybko wrócić i uderzyć ze zdwojoną siłą. Mimo to chęć wydania mniej jest silniejsza. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Kierowca bombowca 11.01.2024 21:16
Tak papudroki robią co nie dorośli mentalnie do posiadania samochodu.

A. Żmijewski 11.01.2024 17:38
W żuczku pyr pyr są same oryginalne idealne i zasadniczo niezawodne części z wieczystą gwarancją pyyyrrr

oczywista oczywistość 11.01.2024 13:04
Przecież nikt do starego auta nie będzie wkładał drogich orginalnych części skoro są tanie zamienniki.

kierowca 11.01.2024 15:09
I to jest zdrowy rozsądek.

Kierowca bombowca 11.01.2024 21:20
Mów za siebie. Ja nie widzę różnicy czy samochód ma 2 lata czy 30. To ma hulać jak za najlepszych czasów bez oznak jakiegokolwiek zużycia. Coś wymaga interwencji to robię to i zapominam na długi czas że coś było wykonywane. Papudroki zawsze mają wytłumaczenie. Dla takich to najlepiej PKS, bezpieczniej dla otoczenia.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama