Bo w ich ocenie nie tylko nie należy spodziewać się spadku cen, ale trudno będzie nawet o ich wyhamowanie. Szanse na wystąpienie nadpodaży na rynku czy spadku popytu są nikłe – przekonują.
I dodają, że bardzo wiele zależy od przyszłości programu Bezpieczny Kredyt 2%.
Kupować teraz, czy czekać na obniżki?
– Ostatni rok przyniósł wzrost cen nowych mieszkań praktycznie we wszystkich miastach wojewódzkich – przypomina Rafał Bieńkowski z portalu Nieruchomosci-online.pl.
Z kilku powodów.
Między innymi… – …wzmożonego popytu wywołanego Bezpiecznym Kredytem 2% oraz spadającej liczby ofert – wyjaśnia Bieńkowski.
I dodaje: – W wielu miastach deweloperzy wprowadzali na rynek znacznie mniej mieszkań, niż sprzedawali. Nic dziwnego, że osoby planujące kupno mieszkania w 2024 r. mają dylemat: kupować teraz, jeśli trafi się oferta, czy jednak czekać, licząc na obniżki.
Równowaga została zachwiana
Przedstawiciele firm deweloperskich nie widzą przestrzeni nie tylko na obniżkę, ale nawet na ustabilizowanie się cen mieszkań w 2024 r. Dlaczego?
– Między innymi dlatego, że rosły ceny gruntów nawet w fatalnym dla rynku 2022 r., gdy zainteresowanych mieszkaniami było jak na lekarstwo – odpowiada Patryk Kozierkiewicz, ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
I podkreśla: – Jeśli teraz na szczeblu rządowym nie zapadną decyzje mające wpływ na zwiększenie dostępności mieszkań poprzez np. uwolnienie gruntów spółek skarbu państwa czy „naprawę" specustawy mieszkaniowej, nie możemy spodziewać się stabilizacji cen mieszkań.
Tę opinię podziela Bartłomiej Mandryga, dyrektor sprzedaży i marketingu w firmie Sagaris.
– Na wyhamowanie cen mogłaby wpłynąć większa produkcja mieszkań, ale dane o liczbie wydanych pozwoleń na budowę nie dają takiej nadziei – uważa.
I wyjaśnia: – W tym roku sprzedało się więcej mieszkań niż wprowadzono ich na rynek, co oznacza zachwianie równowagi rynkowej i przerost popytu nad podażą, a to nie przekłada się na spadki cenowe.
Niechęć części samorządów
Zdaniem Bartłomieja Mandrygi sytuacji w mieszkaniówce nie poprawia też polityka części samorządów.
– Niektóre miasta wydają się wręcz zniechęcać deweloperów do nowych inwestycji, jednocześnie nie zwiększając liczby lokali komunalnych.
Jan Dziekoński, niezależny analityk: – Nie oszukujmy się. Gruntów nagle nie przybędzie, koszty pracy nie spadną, nie zostaną też złagodzone wymagania techniczne co do efektywności energetycznej budynków.
Rządowy steryd nie dla wszystkich
Jednym z czynników, który w ostatnim czasie mocno podbijał ceny mieszkań, bo zwiększał popyt, był rządowy steryd: Bezpieczny Kredyt 2%.
– Odbiło się to na osobach, które nie mogły być beneficjentami tego programu. One nie mogły liczyć na wsparcie, a ceny mieszkań – szczególnie mniejszych – rosły – przypomina Rafał Bieńkowski.
Co dalej z Bezpiecznym Kredytem 2%?
Zakończenie programu – przewiduje PKO Bank Hipoteczny – może spowodować spadek cen mieszkań o około 5-8 proc. w ciągu roku. Zdaniem Patryka Kozierkiewicza skutki decyzji co do przyszłości programu mogą być jednak różne.
– Wyłączenie lub zmniejszenie skali programu Bezpieczny Kredyt 2% może obniżyć tempo wzrostów, ale odbędzie się to kosztem spadku inwestycji i pogłębianiem luki mieszkaniowej. Kosztem chwilowego zahamowania wzrostu doprowadzimy do niedoboru mieszkań i wzrostów cen w perspektywie kilku kolejnych lat – prognozuje.
I dodaje: – Jeżeli program zostanie wstrzymany, to zabierzemy możliwość zakupu nieruchomości tysiącom młodych Polaków i odetniemy impuls zachęcający do rozpoczynania nowych inwestycji.
Bartłomiej Mandryga również nie ma wątpliwości, że ingerencja w ten program zmniejszy popyt na mieszkania.
– Do zakupów nie wróciła jeszcze spora grupa osób, które ze względu na wysokie stopy procentowe nie miała zdolności kredytowej lub obawiała się wysokości rat – wyjaśnia. – Jeśli w kolejnych miesiącach spadek inflacji będzie postępował, a Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje o obniżeniu stóp procentowych, wspomniana grupa może ruszyć na zakupy.
Napisz komentarz
Komentarze