Nawet jeżeli wyborcy nie do końca zrozumieliby, co realnie oznacza dla nich dziura budżetowa, to na pewno przeciwnicy PiS wytłumaczyliby im, na jakie wydatki może zabraknąć pieniędzy. A mówimy przecież o pieniądzach, z których finansowane są pensje urzędników, nauczycieli czy program, z którego każde dziecko w Polsce od stycznia ma otrzymywać co miesić 800 zł zamiast dotychczasowych 500.
Po wyborach
Choć zwyczajowo takie dane powinny być już publicznie dostępne do końca września, to resort finansów zwlekał z ich ujawnieniem. Zrobił to dopiero drugiego dnia po wyborach.
I dopiero teraz Ministerstwo Finansów informuje: – W budżecie państwa po sierpniu odnotowano 16,61 mld zł deficytu, tj. 18,1 proc. planu na cały rok.
To szacunki, ale wskazują na wyraźne pogorszenie stanu finansów. Zgodnie z tymi wyliczeniami, deficyt wzrósł o około 3,5 mld zł w ciągu miesiąca.
Jak to się stało?
Zaważyły niższe wpływy z podatku PIT (o 8,2 proc. – 4,2 mld zł). Tu trzeba zaznaczyć, że PiS zwolnił z płacenia tej daniny osoby do 26 roku życia. Kolejny powód to zwiększone wydatki ZUS (o ok. 22,9 mld zł). To z kolei wynika z faktu, że przejął on od samorządów wypłatę świadczenia 500 plus.
Więcej pieniędzy idzie też do samorządów (o 12,9 mld zł). To pieniądze np. na oświatę.
O 17,7 mld zł więcej kosztuje także obsługa dotychczasowego długu. Nie bez znaczenia jest tu wzrost wydatków na armię. To kolejne 17,9 mld zł więcej na zakup uzbrojenia.
Ekonomista Sławomir Dudek wylicza także, że powiększa się tzw. luka VAT. W tym roku ma przekroczyć 32 mld zł, czyli będzie 4,5 razy większa niż w 2021 r.
– To zgniłe jajo dla przyszłego rządu, ukrywane przez obecny rząd – komentuje ekspert.
Luka VAT to różnica między tym, ile pieniędzy z tytułu podatku VAT zaplanował rząd, a tym, ile realnie trafiło do budżetu.
Będą cięcia?
Ekonomiści są zgodni, że w takiej sytuacji trzeba dokonać dokładnego przeglądu wydatków. Tak jak w budżecie domowym – kiedy są kłopoty, trzeba sprawdzić, gdzie należy wprowadzić oszczędności.
Dla odmiany Piotr Patkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, o cięciach nie mówi, ale też nie tłumaczy tej sytuacji. W jego ocenie wszystko jest w porządku.
– Każdy poseł, który pracował nad nowelizacją ustawy budżetowej, wie, jaki jest limit deficytu na ten rok. Tutaj naprawdę nie ma żadnej niespodzianki ani zagwozdki – uważa.
Patkowski zapewnia, że nie ma zagrożenia dla budżetu państwa. W czerwcu Sejm przyjął nowelizację ustawy budżetowej i w niej cel deficytu na ten rok został określony na 92 mld zł. – Ten deficyt jest realizowany zgodnie z tym, co jest założone w nowelizacji ustawy budżetowej na rok 2023 – mówi.
I dodaje, że wspomniane miliardy to granica, której rząd nie może przekroczyć.
Napisz komentarz
Komentarze