To nie są samozbiory, bo te oznaczają trochę inny system. Od kilku lat plantatorzy owoców ogłaszają, że może na ich pole przyjechać każdy i może zrywać truskawki, maliny czy porzeczki. Trzeba za to zapłacić, ale i tak wychodzi taniej niż ktoś by owoce kupił na targu. To są właśnie samozbiory, ale teraz sytuacja jest inna.
Miejsc jest wiele
Coraz częściej rolnikom nie opłaca się zrywać owoców. To kosztuje. Praca, czas, paliwo do maszyn. Natomiast ceny w skupach są tak niskie, że rolnik na swojej pracy nie zarobi. Dlatego stawiają na polach tabliczki z napisami „można rwać”.
Tak jest np. w województwie lubelskim, które jest jednym z polskich i europejskich zagłębi owoców – np. malin i truskawek. Kilka lat temu rolnicy postawili także mocno na czarnej porzeczki.
I to właśnie na plantacji porzeczki koło Świdnika ustawiony jest taki znak. „Można rwać za darmo i bez pytania” - jest na nim napisane. A to przez to, że w skupie kilogram porzeczki kosztuje 40 groszy.
Takich ogłoszeń na polach jest więcej. To np. Rybczewice (także woj. lubelskie). Tam na tabliczce widnieje „proszę się częstować”.
Problem z cenami
Problem z cenami owoców nie jest nowy. Od kilku tygodni mówią o nim rolnicy.
Mówi się o imporcie z Ukrainy owoców miękkich.
AGROunia postawiła nawet przed Ministerstwem Rolnictwa stragan, na którym chce pokazać ludziom jak tanie są obecnie owoce i dlaczego plantatorzy nie mogą na nich zarobić.
Napisz komentarz
Komentarze