Dzieci skarżyły się, że ksiądz niewłaściwie je dotyka. Dyrektorka szkoły od razu zgłosiła to kurii. Oburzyło to mieszkańców wsi. Chcieli ją wywieźć na taczkach. Ksiądz ma się dobrze.
W pewnej wiosce...
Nazwa wsi pozostała anonimowa. Tak jak i inne szczegóły, które pomogłyby zidentyfikować szkołę.
Wiadomo tylko tyle, że chodzi o wydarzenia na Podkarpaciu i szokujący atak na dyrektorkę placówki. Ten skandal opisała „Gazeta Wyborcza”, która interweniowała w tej sprawie. Zrekapitulujmy fakty.
Wkłada im rękę między uda
Kilka uczennic zgłosiło nauczycielom, że podczas lekcji religii ksiądz wkłada im rękę między uda i gładzi po plecach. Jego ręka miała schodzić niżej – do pośladków.
Dyrektorka zadzwoniła do księdza i poleciła, żeby już nie przychodził do szkoły. Zorganizowała także spotkanie z uczennicami i zawiadomiła o zdarzeniu kurię.
– Na spotkaniu widziałam, że dziewczyny są zdenerwowane, roztrzęsione. Płakały. Nie wyobrażałam więc sobie, żeby ksiądz prowadził normalnie lekcje religii, skoro uczennice się go boją – opowiada GW kobieta.
I dodaje, że dziewczyny miały prawo czuć się źle. Dyrektorka unika jednak słowa „molestowanie”.
To, co wydarzyło się później, jest jeszcze bardziej szokujące.
Żeby pani wiedziała, co się kiedyś działo
Niektórzy rodzice zaczęli przychodzić do dyrektorki i oskarżać ją, że chce pognębić księdza.
– Tłumaczyłam, że ja nie wiem, czy to prawda, czy nie. Robię to, co do mnie należy. Rodzice zażądali, że zanim zgłoszę to policji, chcą spotkania z przedstawicielem kurii. Takie spotkanie zostało zorganizowane kilka dni później. Przyszedł na nie tłum ludzi. Przedstawiciel kurii bardzo ładnie się zachował, bo powiedział, że na rozmowę zaprasza tylko zainteresowanych rodziców. Wyjaśnił im, jakie są procedury, że ksiądz został odsunięty od obowiązków do wyjaśnienia, że każdy to może zgłosić, nie tylko kuria czy ja – relacjonuje kobieta.
Ktoś z tłumu miał nawet taczkę, żeby ją na niej wywieźć. Nie mogła wyjść ze szkoły. Wyrwano jej z ręki telefon i kazano „wypie...ć”.
Jedna z mam powiedziała mi: „Ale co się takiego stało? Księża zawsze macali, sadzali sobie dzieci na kolana. Żeby pani wiedziała, co się kiedyś działo” – opowiada GW kobieta.
W końcu odeszła z pracy. Ksiądz co prawda wrócił do parafii, ale w szkole już nie uczy.
Parafianka: Jacusia żal. Tyle porobił, biedak
To nie jedyna taka sprawa z udziałem duchownego, która porusza opinię publiczną.
W grudniu 2022 roku głośno było o zachowaniu księdza na lekcji religii w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Przasnyszu. Zgodnie w ustaleniami prokuratury katecheta prowadził tam lekcje z nastolatkami. Rozdał obrazki z figurą Jezusa i polecił ją pokolorować. Nagrodą za dobrze wykonane zadanie miały być słodycze.
Jeden z 15-latków stwierdził, że Bóg nie istnieje i on w niego nie wierzy. Miał przy tym użyć wulgarnych słów. W odpowiedzi ksiądz przycisnął głowę chłopca do ławki, wykręcał mu ręce, przycisnął przedramieniem jego szyję, uderzył kolanem w brzuch.
Kolejna sprawa. Pod koniec kwietnia tego roku Prokuratura Rejonowa w Chełmnie skierowała do Sądu Okręgowego w Toruniu akt oskarżenia przeciwko Jackowi W., 46-letniemu księdzu. Jest oskarżony o to, że od lipca 2013 do 2017 roku znęcał się i wykorzystywał seksualnie chłopca, który miał wówczas 12-16 lat.
Część parafian stanęła w obronie duchownego.
– Ja nie chcę w to wierzyć. Ale ludzie to diabła mają w sobie. Szatan opętał tych ludzi. Jacusia żal. Tyle porobił, biedak. A ludzie świnie są – mówiła dziennikarzom jedna z wiernych.
Inni chwalili księdza za to, że wyremontował kościół i organizował atrakcje dla dzieci i młodzieży.
Napisz komentarz
Komentarze