Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 03:29
Reklama
Reklama

Policyjny pomiar prędkości może być niewiarygodny. Ustalenia sądu

Najpierw jeden z kierowców wygrał sprawę przed sądem. Potem byli kolejni. Policja wycofała Iskrę. Ale kłopoty nie zniknęły. Pojawiły się kłopoty z miernikiem UltraLyte.
Policyjny pomiar prędkości może być niewiarygodny. Ustalenia sądu

Autor: policja

Sąd anulował mandat za przekroczenie prędkości. Policja posługiwała się laserowym miernikiem UltraLyte, najnowocześniejszym, jakim dysponuje.

Błędne odczyty

Wątpliwości dotyczące tego, jak policja sprawdza prędkość samochodów, wracają co kilka lat. Jeszcze w 2013 roku były poważne zastrzeżenia do pracy radarów Iskra. 

Kierowcy skarżyli się, że urządzenia są bardzo niedokładne. Wręcz, że podają błędne odczyty. 

Patrol pod linią wysokiego napięcia

Jeden z kierowców wygrał nawet sprawę przed sądem w Krakowie. Jechał z prędkością 70 km/h, a Iskra wskazała 104 km/h. Kierowca dowiódł, że odczyty mogą być błędne, gdy urządzenie stosuje się w obszarze działania pola magnetycznego, a patrol policji ustawił się pod linią wysokiego napięcia.

Kolejne przypadki dotyczyły tego, że Iskry nie były terminowo sprawdzane, kalibrowane. Każdy kierowca, który – gdy został zatrzymany – dowiódł, że urządzenie nie ma „badań”, mandatu nie dostawał.

W końcu policja zaczęła wycofywać Iskry i zastępować je innymi urządzeniami, m.in. laseorwymi UltraLyte. Ale kłopoty – jak się okazuje – nie do końca zniknęły.

Odmówił przyjęcia mandatu

Dowiódł tego właśnie kierowca, który stanął przed sądem w Krakowie. Sędzia go uniewinnił i anulował mandat za przekroczenie prędkości.

„Historia miała swój początek podczas zatrzymania kierowcy samochodu za rzekome przekroczenie prędkości o 20 km/h. Mężczyzna odmówił przyjęcia od funkcjonariuszy mandatu, twierdząc, że jechał zgodnie z przepisami” – przypomina Interia.

Po zakończeniu kontroli kierowca szybko ruszył z miejsca, a policjanci ponownie wymierzyli w jego auto radar. Laser wycelował w tył pojazdu. Wynik pomiaru – 107 km/h na odcinku 132 metrów. 

„Policjanci ponownie zatrzymali mężczyznę, który ponownie nie przyjął mandatu. Jednak tym razem – ponieważ zdarzenie miało miejsce w terenie zabudowanym – kierowcy zatrzymano prawo jazdy” – czytamy.

Przeważyła opinia biegłego

Sąd pierwszej instancji przyznał rację policji, ale już w drugiej sytuacja się odwróciła. Kierowca i jego prawnik dowodzili, że Volvo V40 D3 z roku 2014 nie może mieć takiego przyspieszenia. Z silnikiem wysokoprężnym o pojemności 2 litrów (150 KM) może przyspieszyć do 100 km/h w ciągu 9,6 sekund, a to za mało, żeby przejechać 132 metry.

„Rzeczpospolita” dodaje, że sąd oparł się na opinii biegłego, który zakwestionował wyniki pomiaru. Chodzi o to, że wiązka lasera powinna być skierowana na tablicę rejestracyjną (płaska powierzchnia), a w tym przypadku nie ma pewności, że tak się stało.

Dodatkowo urządzenie nie wykonało zdjęcia pojazdu, a to według przepisów konieczne.

Policja przyjęła wyrok. Stał się prawomocny.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

granatnik 04.06.2023 21:19
A poniósł ktoś odpowiedzialność za łamanie prawa przez policję? Bo skoro radarów nie testują i nie serwisują - to co z odczynnikami chemicznymi i sprzętem w kryminalistyce, gdzie od wyniku badania zależy usadzenie na dziesięciolecia (niewinnego) lub wypuszczenie na wolność (bandziora)?

Dzielnicowy Maciora 04.06.2023 21:48
Tak Za popełnienie przestępstwa, milicja ponosi odpowiedzialność. Polega to na tym, że nie może "ukarać" niewinnego obywatela.

ormowiec 04.06.2023 12:43
Wlepić niedomiar za pomiar.

i
mandatowiec 04.06.2023 12:24
Chodzi o to aby kosić kierowców. I już nieważne jak.

ReklamaEPI-AKCJA Fundacji "Normalnie" 08.11.-09.12.2024
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama