Oberwało się tym razem (podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Gryfinie - przyp. red.) radnemu Saneckiemu,za to, że skrytykował niemądry pomysł ulokowania farmy fotowoltaicznej na terenie stale podmokłym, do tego w znacznej części narażonej na powódź. Nie mając żadnych argumentów, przyczepiono się do jakiejś firmy tylko dlatego, że żona tego sympatycznego, a nielubianego najwyraźniej przez Tomasza Milera radnego, śmie pracować w spółce, która złożyła gminie ofertę na wykonanie robót.
Szczególnie oburzony tym faktem był najprawdopodobniej najbardziej doświadczony członek rady, pan radny Zenon Trzepacz. Nie pamiętał, aby w historii Rady do czegoś podobnego doszło. U mnie, z racji wieku, też z pamięcią krucho, ale jednak przypominam sobie jakąś aferę z 2005 lub 2006 roku szeroko opisywaną w lokalnej prasie, a dotyczącą sprzedaży gminie Gryfino pojemników na piasek i sól. Warto, aby ten radny przypomniał sobie, którego z radnych ta afera dotyczyła. Oraz czy radny ten przypadkiem nie robił interesów z jednostkami zależnymi od gminy.
Nie mniej oburzony był Tomasz Miler, który na zakończenie sesji, łamiąc ustawę RODO, chwalił się swoimi sukcesami przed sądami. Chodziło mu o zdyskredytowanie nie tylko radnego opozycyjnego, ale też tych obywateli, którzy odważyli się krytykować jego poczynania i sukcesy związane głównie z wykorzystaniem swojego stanowiska do realizacji prywatnych celów. Posiadam dokument świadczący o tym, jak wbrew przepisom kodeksu postępowania administracyjnego, Tomasz Miler uzgadniał w imieniu gminy treść decyzji o warunkach zabudowy dotyczącej jego prywatnej nieruchomości. Nieruchomości położonej na terenie Aglomeracji Ściekowej Gryfino (...).
Niech rzuci kamieniem ten, który sam jest bez winy. Pan Trzepacz i pan Miler nie mają żadnego moralnego prawa do krytykowania innych, a zwłaszcza najbardziej sumiennych, uczciwych i pracowitych radnych.
Uważny czytelnik
(imię i nazwisko oraz nr tel. tylko do wiadomości redakcji)
Napisz komentarz
Komentarze