Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 13:53
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Błędy w teście na prawo jazdy. Lecą głowy

Dymisje w Ministerstwie Infrastruktury. Pracę tracą osoby odpowiedzialne za wprowadzenie do testów egzaminacyjnych błędnych pytań. To nie koniec, bo sprawą zajmuje się też prokuratura.

Autor: iStock

W poniedziałek 24 stycznia baza pytań, na które odpowiedzi muszą znać kandydaci na kierowców, została uzupełniona o ponad 40 pozycji. Problem w tym, że osiem z nich było błędnych. W efekcie gdy egzaminowany zaznaczał prawidłową odpowiedź, system rejestrował ją jako błędną. Tak było np. w przypadku pytania o zachowanie kierowcy zbliżającego się do znaku informującego o przejeździe kolejowym. Pytanie brzmiało: „Czy za tym znakiem masz prawo zaparkować pojazd na 5 minut?” Prawidłowa odpowiedź brzmi: „Nie”. System twierdził jednak inaczej. Dlatego...

– Zostały one wycofane z systemu. Wadliwe pytania nie mogą już zostać wylosowane przez kandydatów na kierowców – uspokaja Ministerstwo Infrastruktury, a w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego zaczęło się weryfikowanie wyników feralnych egzaminów. Czyli: szukanie osób, które zdawały go tego dnia, sprawdzanie, czy wylosowały pytania z błędnymi odpowiedziami, ustalanie, czy miało to wpływ na osiągnięty wynik i czy przypadkiem kandydat na kierowcę nie został niesłusznie oblany.

– W skali kraju pokrzywdzonych przez zaistniałą sytuację zostało 20 osób. Są to kandydaci na kierowców, którzy uzyskaliby pozytywny wynik egzaminu, gdyby prawidłowo udzielona odpowiedź na wadliwe pytanie nie została zaliczona jako błędna. Otrzymają one specjalne wiadomości e-mail ze stosowną informacją i ze wskazaniem ścieżki procedury zaskarżenia wyniku egzaminu. Taki egzamin jest powtarzany bez konieczności wnoszenia opłaty przez kandydata na kierowcę – informuje resort infrastruktury.

To jednak nie zakończyło sprawy, bo za te błędy poleciały również głowy. Po kontroli pracę stracili przewodniczący komisji przygotowujący pytania oraz jeden z jej członków. Przewodniczącym był Bogdan Oleksiak.

Oleksiak – jak się okazuje – nie po raz pierwszy żegna się z pracą w Ministerstwie Inrastruktury. Serwis Brd24.pl przypomina, że sam odszedł za rządów koalicji PO-PSL, kiedy resortem kierował Sławomir Nowak. Chodziło wtedy o zaświadczenia ADR, które jest niezbędne kierowcom firm transportowych zajmujących się przewożeniem materiałów niebezpiecznych. Nowe wzory tych dokumentów zaczęły obowiązywać 1 stycznia 2013, ale resort zlecił ich druk na dzień przed obowiązywaniem zmian.

„Do ministerstwa Oleksiak wrócił, gdy po ministrem został Andrzej Adamczyk z PiS. Nowy szef urzędu dał mu posadę dyrektora Departamentu Transportu Drogowego” – informuje Brd24.pl.

Dymisje w resorcie nie kończą kompromitującej go wpadki. Kontrola wykazała, że do wyjaśnienia sprawy może być potrzebna pomoc z zewnątrz. „W związku z powyższym minister infrastruktury Andrzej Adamczyk skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wskazane w sprawozdaniu pokontrolnym osoby” – poinformowało ministerstwo.

W tej sprawie pojawił się jeszcze jeden wątek. Otóż Brd24.pl ujawniło, że trzy dni przed wejściem do obiegu błędnych pytań jeden z serwisów oferujących kursantom pomoce dydaktyczne miał je już w swojej ofercie.

Wcześniej pisaliśmy o tym tu:

https://www.igryfino.pl/wiadomosci/45170,nie-zdali-testow-na-prawo-jazdy-nie-ze-swojej-winy

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

popieram 28.01.2022 11:30
Urzędnicy za błędy powinni płacić głowami!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama