Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 14:06
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Używany samochód droższy od nowego. Polski rynek oszalał

Eksperci donoszą, że klienci komisów samochodowych za używane auto mogą zapłacić więcej, niż za taki sam pojazd w salonie. Powodem są kłopoty globalnej branży motoryzacyjnej.

Autor: iStock

Kłopoty zaczęły się, gdy przez pandemię został łańcuch dostaw części elektronicznych z Azji do fabryk w Europie. Zaczęło brakować części elektronicznych, przez co motoryzacyjne koncerny musiały ograniczyć, a nawet wstrzymać produkcję samochodów. To jeden z powodów, przez które ceny nowych aut zaczęły rosnąć. Według ekspertów będzie to postępowało, a w ciągu najbliższego roku samochody podrożeją o nawet 20 procent.

Nie lepiej jest na rynku pojazdów używanych. Z komisów znikają najlepsze egzemplarze, a klienci zmuszeni są do wybierania spośród aut starszych i w gorszym stanie. To też winduje ceny. Z branżowych analiz wynika, że w sierpniu używany samochód kosztował średnio 20 tys. zł, a we wrześniu już blisko 2 tysiące więcej. W najbliższym czasie trzeba przygotować się na 15-procentowy wzrost cen na rynku wtórnym.

Teraz tym rynkiem zawładnęło istne szaleństwo. Dostępność używanych samochodów w Europie jest najniższa od pięciu lat. Jak podaje „Rzeczpospolita”, różnica między obecną sytuacją a stanem sprzed 1,5 roku wynosi aż 50 procent, jeśli chodzi o liczbę samochodów wystawionych na sprzedaż. Dochodzi do sytuacji, w których używane auto okazuje się droższe, niż taki sam pojazd z salonu. Dotyczy to wyłączne aut z drugiej ręki, ale nie starszych niż rok.

Sytuacja ma jednak dobre strony dla pozbywających się samochodów, bo mogą liczyć na wyższe ceny. Jak podaje dziennik, ford fiesta z 2009 roku z przebiegiem 144 tys. km kosztował w styczniu 16,5 tys. zł. W listopadzie to samo auto z przebiegiem 157 tys. km osiągnęło cenę 17,6 tys. złotych.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Jerzy 13.11.2021 09:42
A czego można oczekiwać, jeśli z lini produkcyjnej nie wychodzą produkty gotowe, tylko są odkładane na później w postaci półproduktów, które nie spełniają potrzeb rynku. Stany magazynowe wzrosły, a z nimi koszty operacyjne i spadek zatrudnienia. Wzrost cen aut w salonie nie w pełni zrekompensuje strat, ponieważ nie wszyscy klienci nie są tak naiwni, a ich fundusze nabywcze sprowadzają ich do parteru. I ze względu na to chce zyskać rynek wtórny. Taki stan rzeczy nie potrwa w nieskończoność i rynek pierwotny wróci na właściwy tor i poskromi zapędy komisowych Januszy. W procesie produkcji system pchający zastąpi ssący, gdyż produkty niższej jakości będą oferowane niższej cenie. Lepiej przeczekać.

dobre 13.11.2021 10:12
Komisowe Janusze :))))

;-) 13.11.2021 10:21
Raczej z was taki kabaret Jurki

badu 12.11.2021 12:08
Ale na nowe auto trzeba czekać.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama