To znaczący sektor polskiej gospodarki. Liczbę zakładów pogrzebowych w kraju szacuje się na około 4 tysiące. Jednak organizacje branżowe oceniają, że około 2,5 tysiąca podmiotów realnie świadczy tego typu usługi. To potężny biznes, przez który przechodzą miliony złotych. Organizacja pogrzebu to spory wydatek, z czego największe sumy wydaje się na m.in. trumnę, usługi firmy czy kremację. Koszt tej ostatniej to nawet 1 tys. złotych. Ceny trumien mogą być jeszcze wyższe – około 4 tys. złotych i nie jest to górna granica.
Tymczasem właściciele zakładów pogrzebowych alarmują, że ten rynek zalewają tanie, kiepskiej jakości produkty z Chin. „Wybrane firmy pogrzebowe sprowadzają stamtąd trumny. Wyglądają one na drewniane, ale są wyprodukowane raczej z dykty. Jak się popuka w wieko, słychać inny odgłos niż gdyby było to drewno” - opowiada jeden z przedsiębiorców „Gazecie Pomorskiej”. Taka trumna jest o 20 procent tańsza niż polska. Lecz nie tylko kwestia materiałów jest problemem. Często zdarza się, że chińskie trumny są za krótkie, bo z reguły Azjaci są niżsi od Europejczyków. Przedsiębiorcy tłumaczą także, że wschodnie produkty wykonywane są z utwardzonego kartonu pokrytego drewnopodobnym materiałem, uchwyty są z tworzywa sztucznego i nie ma pewności, czy nie odpadną podczas ceremonii
Kłopot jest też z różańcami, które kupuje się u chińskich producentów na kilogramy. Wówczas wychodzi ok. 35 groszy za sztukę, podczas gdy polski produkt kosztuje 4 złote. Zdarza się jednak, że azjatycki wyrób nie ma 10 koralików (tak jak być powinno), a więcej lub mniej. Zakłady pogrzebowe kupujące wschodnie produkty oferują klientom także książeczki do nabożeństwa (umieszcza się je w trumnie), tyle że są to tylko ich atrapy. Wyglądają, jak prawdziwe, ale mają puste strony lub zapisane w obcym języku i nie wiadomo co to za treści.
„To jest dosyć nowe zjawisko” - mówi News4Media o zalewie chińszczyzny Michał Cieśla, z jednego z zakładów pogrzebowych i tłumaczy, że tego rodzaju rzeczy zaczęły być szerzej oferowane na targach funeralnych kilka lat temu. „Pamiętam, że pierwsze były urny na prochy zmarłego. Wyglądały dobrze i solidnie, jednak to były pozory. Wielu kupujących nie było zadowolonych, bo potrafiły się rozpaść w transporcie. Nie chcę myśleć, jaka byłaby reakcja, gdyby urna pękła podczas pogrzebu” - opowiada.
Klientów te tanie produkty kuszą ceną. Wypłacany przez ZUS zasiłek pogrzebowy wynosi 4 tys. zł, podczas gdy pochówek kosztuje w Polsce przeciętnie 6 tys. złotych.
Napisz komentarz
Komentarze