Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 13:36
Reklama
Reklama
Reklama

Rząd gasi kryzys milionami złotych. Ugina się pod naciskami

Ministerstwo Zdrowia zdecydowało o przekazaniu dodatkowych pieniędzy na służbę zdrowia. Jak mówi wiceszef resortu, część tej kwoty zostanie przeznaczona na ratownictwo medyczne. Przez protest ratowników na ulice zamiast karetek wysyłane są śmigłowce, a dyspozytorzy odbierają dramatyczne telefony.

Autor: iStock

Słuchaj, mam tutaj osobę, jak twierdzi, po pobiciu, z ranami otwartymi na głowie. Osoba leczy się kardiologicznie, ma zaburzenia widzenia. Tak że chciałbym zapytać, jak długo będziemy czekać na najbliższą załogę?” – takie pytanie postawił stołeczny policjant dyspozytorce pogotowia. W odpowiedzi usłyszał: „Nie mamy wolnych zespołów.” Działo się to 1 września, a portal wp.pl opisuje bardzo dużo podobnych rozmów. 4 września patrol policji w Warszawie też prosił o pomoc medyczną: „Sporo krwi stracił i zaczyna nam tutaj powoli odpływać.” – alarmuje mundurowy, ale dyspozytorka rozkłada ręce: „Tak, mamy to wezwanie, oczekujemy na wolny zespół. Jeśli możecie, załóżcie jakiś opatrunek i pilnujcie pacjenta. Zespół jak się zwolni, to przyjedzie do was w pierwszej kolejności.

Z całej Polski napływają podobne relacje. Poszkodowani, chorzy dzwonią po pomoc, ale słyszą, że nie ma kogo wysłać na miejsce. Często dyspozytorzy informują, że trzeba długo czekać na przyjazd ratowników. Zrozpaczeni ludzie sami dowożą rannych w wypadkach do szpitali. 1 września ratownicy medyczni rozpoczęli protest. Biorą urlopy lub zwolnienia lekarskie. Karetki stoją w garażach, bo nie ma kto nimi jeździć. Zamiast nich, do wezwań - nawet drobnych - wysyłane są śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratowniczego. Taka maszyna lądująca na jezdni w Warszawie stała się już codziennym obrazkiem. Protestujący chcą wprowadzenia wielu zmian w prawie, ale najczęściej podnoszą argument za niskich płac. Rozmowy z Ministerstwem Zdrowia nic nie dały. Resort tłumaczy, że spór go nie dotyczy, bo ratownicy podwyżkę powinni negocjować z pracodawcami – stacjami ratownictwa. Tyle że ich szefostwo odpowiada, że nie ma z czego wypłacić wyższych pensji, bo otrzymuje za mało pieniędzy z rządu.

Dodatkowe pieniądze

Teraz MZ się ugięło. Adam Niedzielski właśnie zapowiedział system Państwowego Ratownictwa Medycznego zostanie dofinansowany dodatkowymi 62 mln zł. Od 1 października obowiązywać mają nowe wyceny tzw. „dobokaretki” (podstawowa wycena czasu pracy zespołu medycznego). Stawka za pojazd specjalistyczny będzie wynosiła 5583 zł (obecnie to 1,4 tys. zł mniej), a za karetkę podstawową 4187 zł (wzrost o 1 tys. zł). „To jest owoc wspólnej pracy i pracodawców, i środowiska ratowników medycznych. Te środki idą do pracodawców i to oni będą tymi środkami rozporządzać. (...) Jeszcze dziś rozmawiałem z przedstawicielami środowiska pracodawców i mam taką deklarację, że te pieniądze na pewno spowodują, że część z nich na pewno trafi do kieszeni ratowników.” – dodał wiceminister zdrowia, Waldemar Kraska, ale jednocześnie zaznaczył, że wzrost płac ratowników zależy od „danej stacji pogotowia, od pracodawców”.


Trzeba więcej

Jak te słowa przyjmują protestujący? Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych ocenia, że to za małe pieniądze, ale te zapowiedzi cieszą. „Teraz trzeba tylko to wyegzekwować od pracodawców. I działamy dalej, nieustająco.” – ogłosili związkowcy. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, profesor Andrzej Matyja ma poważne wątpliwości i wylicza, że na 1,6 tys. karetek przy wzroście stawki o 1 tys. zł powinno to być ponad 160 milionów złotych. „Minister jest ekonomistą, może umie lepiej liczyć. Mi, jako medykowi, wyszło to troszeczkę inaczej.” – mówił ekspert na antenie TVN24 i dodał: „I jest główne pytanie: czy w tej kwocie, tak zwanej dobokaretce, to już mieszczą się wszystkie te dodatki, które w tej chwili system ratownictwa otrzymywał, czy to są dodatkowe pieniądze? Tego na dzień dzisiejszy ani my, ani ja, ani myślę że medycy, dyrektorzy szpitali nie wiedzą”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ixi 08.09.2021 23:23
Od kiedy pielęgniarki na etacie tyle zarabiają chyba ze 350 godz miesięcznie i nie klam !

pisia polityka 08.09.2021 23:55
Ratownicy zaczęli pracować 40 godzin tygodniowo - i nagle okazało się, że na karetkę trzeba czekać kilka godzin! Pisia polityka - dać grosze za godzinę pracy, zmusić do pracy na kilka etatów - a potem jeszcze mówić - no przecież zarabiają nieźle, czego chcą...

Jolka 08.09.2021 16:35
Chcecie prawdy o służbie zdrowia, moja koleżanka, pielęgniarka zarabia 10 tys miesięcznie i nie jest oddziałową. Lekarz przyjmuje prywatnie w gabinecie i kieruje na badania do ,,swojego,, szpitala i to bez czekania w kolejce. A ty człowieku, jak cię nie stać na prywatną wizytę u lekarza to czekasz na badania w kolejce. W Szczecinie lekarz wykupił całe piętro remontowanej w centrum miasta kamienicy. I oni śmią jeszcze krzyczeć? Wstyd.

admin zbanuij trolla 08.09.2021 17:20
Jolka ty trollu skąd czerpiesz informacje z elektronicznych biuletynów wywiadu zakłamującego rzeczywistość?

Pizd*ś 08.09.2021 16:02
Komentarz zablokowany

iglo 08.09.2021 15:57
A protestów coraz więcej.

słupki w sondażch 08.09.2021 15:14
Tak się kupuje poparcie! A nasze wnuki za to zapłacą.

przedsiębiorca 08.09.2021 15:03
Gasi i to naszymi pieniędzmi z podatków bo przecież z Unii za łamanie zasad demokracji nie dostali.

nieJa 08.09.2021 15:47
ciekawe na ile im starczy.znowu koszty przerzucą na następny rok.unia zakreciła kurek.okręt tonie ale bal trwa!!!

Zenek 08.09.2021 14:41
Nie wierzcie pisiorom

Jadzia 08.09.2021 16:37
Komentarz zablokowany

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama