Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 22:08
Reklama

Maseczki od kierowcy Morawieckiego. Koszt dla podatnika: 258 mln zł

W środku rozwijającej się pandemii rząd uruchomił program #PolskieSzwalnie, który miał zapewnić produkcję maseczek chroniących przed wirusem. Podpisano umowy, zakupiono materiały, jednak produkt nie nadawał się od użytku. Za projekt odpowiedzialny był m.in. były kierowca Kornela Morawieckiego, ojca premiera.
Maseczki od kierowcy Morawieckiego. Koszt dla podatnika: 258 mln zł

Autor: iStock

Była potrzeba, było działanie

Na początku pandemii w całej Polsce pojawił się problem z produktami deficytowymi. W wyniku nagłego, powszechnego zapotrzebowania, zabrakło rękawiczek medycznych, płynów do dezynfekcji i innych materiałów niezbędnych do walki z wirusem. Wśród nich znalazły się również maseczki. Sytuacja sprawiła, że rząd ogłosił wówczas uruchomienie programu #PolskieSzwalnie. Przedstawiciele państwa podpisali wtedy umowy z polskimi dostawcami, w tym znanymi markami, po czym ruszyła masowa produkcja masek ochronnych.

Nieprzypadkowe nazwiska

Według publikacji Onetu, wśród osób odpowiedzialnych za zrealizowanie przedsięwzięcia, pojawiają się dwa nazwiska: Cezariusz Lesisz oraz Jan Krupnik. 

Cezariusz Lesisz to były przedsiębiorca, którego biznesy kończyły się fiaskiem i długami wobec wierzycieli. Prywatnie przyjaciel rodziny Morawieckich. Po serii nieudanych inwestycji, otrzymał pracę na stanowisku asystenta i kierowcy ojca premiera, Kornela Morawieckiego. W późniejszym czasie został doradcą do spraw gospodarczych i szefem gabinetu politycznego Mateusza Morawieckiego, w 2018 r. powołano go na stanowisko prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu. To właśnie na niego spadła odpowiedzialność za projekt #PolskieSzwalnie.

Drugim przyjacielem Morawieckich okazał się Jan Krupnik. Po ukończeniu studiów na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego mężczyzna pracował jako doradca w jednym ze sklepów. Po niedługim czasie zajął jednak stanowisko specjalisty ds. marketingu i Public Relations w ARP. Mimo niewielkiego doświadczenia, Cezariusz Lesisz zlecił mu zrealizowanie programu szycia maseczek.

Produkcja niepełnowartościowych maseczek

W Stalowej Woli, we współpracy z firmą Hilltech, rząd uruchomił fabrykę maseczek. Na potrzeby przedsięwzięcia udostępniona została ogromna hala produkcyjna, którą wyposażono w niezbędne maszyny. Zatrudnienie znalazły w niej 24 osoby. Pojawia się jednak problem. Kiedy już wszystko było gotowe, pracownicy zorientowali się, że 1548 belek materiału zakupionego przez ARP, nie spełnia wymaganych parametrów. Jego jakość nie może zagwarantować właściwej ochrony przed wirusem. Potwierdza to informacja z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy. Według umów podpisanych przez rząd, fabryka w Stalowej Woli nie mogła szyć maseczek drugiego gatunku. Niemedyczne wyroby miały prawo natomiast produkować inne firmy, z którymi państwo podjęło w tym zakresie współpracę.

Sprawa trafiła do sądu

Do prokuratury trafił anonimowy donos, po którym ARP zwołała spotkanie z przedstawicielami Hilltechu związanego z fabryką w Stalowej Woli, która zmuszona była wstrzymać wszelkie działania, a w konsekwencji zwolnić pracowników i opuścić halę. ARP wydała miliony na wadliwy towar, a przedsiębiorców pozostawiła bez wypłat. W rzeczonych rozmowach wziął udział m.in. Cezariusz Lesisz. Prezes ARP, który chcąc uniknąć przeniknięcia sprawy do opinii publicznej, miał namawiać biznesmenów, aby zasłaniali się tajemnicą handlową. Ci jednak nie zgodzili się. Sprawa trafiła do sądu, który nakazał upublicznienie informacji dotyczących pieniędzy wydanych na utworzenie fabryki w Stalowej Woli.

Ogromne pieniądze z kieszeni podatników

Jak podał w swojej publikacji Onet, dotychczas nie otrzymał od ARP odpowiedzi na pytanie: „Ile kosztowały polskiego podatnika niechroniące przed COVID-19 maseczki?”. Dziennikarze dotarli jednak do wyliczeń, które określili mianem minimalnych, gdyż według ich informacji, każda z firm miała z agencją inne ustalenia. Według informatorów, wyprodukowanie jednej maseczki miało kosztować 1,45 zł. Biorąc pod uwagę produkcję 178 mln maseczek, szacunkowy koszt wyniósłby 258 mln zł.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
A 22.07.2021 09:48
Komentarz zablokowany

Pinol 22.07.2021 07:10
Po co szukać tak daleko w Gryfinie trz sa przekręty i płaci podatnik

Ewa 21.07.2021 22:24
Pisiwska banda złodziei.

Faja 21.07.2021 21:05
Dalej ciemnoto na pis głosuj!

fajna cefałka 21.07.2021 17:46
Nie ma co - doradca gospodarczy Morawieckiego ma "cefałkę" iście pisowską. I co się dziwić Witek, że nie odróżnia budżetu państwa od partyjnych funduszy?

przerażające 21.07.2021 17:35
Jeśli opublikowane na Telegramie e-maile są prawdziwe, to oznacza to, że gdy do połowy ubiegłego roku uszyto 127 mln masek, to od tamtej pory jedynie 51 mln, czyli tyle, ile według zapowiedzi polityków miało być oddanych w ciągu miesiąca. – Zainwestowaliśmy w linie produkcyjne, wyleasingowaliśmy sprzęt, a od dawna nie dostajemy zleceń. Nie wiemy, co dalej – mówi przedstawiciel jednej z firm współpracujących z ARP. Ze zhakowanych e-maili dowiadujemy się również, że Morawiecki naciska na szefa ARP, by jak najszybciej realizował projekt i dostarczył maseczki do szkół przed rozpoczęciem roku szkolnego 1 września 2020 roku. Premier do Lesisza: „Czarek, ty odpowiadasz głową za to”. I dalej: „Czarek w nawiązaniu do naszego spotkania pilnie proszę o operacjonalizację tego. Odłóż inne tematy i w ciągu trzech dni chce usłyszeć że we wszystkich szkołach są te Maseczki” - pisze Onet.pl

???? 21.07.2021 17:48
"operacjonalizacja" - co to znaczy?

że hej 21.07.2021 17:34
Ale wpadka!

Kot 21.07.2021 17:25
Rząd nie ma swooch pieniedzy. Na te 258 mln zlozyles sie Ty, ja, nasze rodziny oraz znajomi. Tylko tluste koty mają sie dobrze.

Paź 22.07.2021 07:11
Czyli z PO tłuste koty?

Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama