Próbę opisu teczki Ryszarda Kwapisza jako tajnego współpracownika w czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej znajdziemy w ostatnim wydaniu Gazety Gryfińskiej. Kamil Miler nawet nie kryje, że to zemsta „po tym, jak Ryszard Kwapisz oskarżył nasz tytuł o zniesławienie”.
Zaczęli od insynuacji
Artykuł Grzegorza Racinowskiego zaczyna się od insynuacji. Pisze o werbunku na tajnego współpracownika podając przykłady m.in. gadatliwości czy nadużywania alkoholu. Tylko że to ogólny opis, nie dotyczy konkretnie tytułowego bohatera. Dopiero potem pisze konkretnie, iż na podstawie archiwum IPN wynika, że Ryszard Kwapisz został tajnym współpracownikiem.
35-letni Ryszard Kwapisz został TW w 1985 roku, przyjmując pseudonim Rak. Tego samego roku wyjechał na studia doktoranckie do Moskwy, a gdy wrócił, nie był już czynnym TW.
Cytuje esbeków
Obszerne fragmenty artykułu Racinowskiego mają udokumentować, że ówczesne władze bezpieczeństwa pozytywnie oceniały Ryszarda Kwapisza jako kandydata na tajnego współpracownika. Grzegorz Racinowski cytuje głównie pracowników służby bezpieczeństwa. To właśnie oni charakteryzują Ryszarda Kwapisza pracującego w „Głosie Szczeciński” (wówczas organie prasowym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej).
Grzegorz Racinowski wspomina o 4 raportach Ryszarda Kwapisza. Charakteryzuje je i ocenia, temu poświęca dużo miejsca. Wie nawet, że raporty „cieszyły się uznaniem kierownictwa”. Grzegorz Racinowski nie przedstawił żadnych dowodów świadczących, że donoszący komuś konkretnie zaszkodził.
Racinowski unika cytowania Kwapisza
Grzegorz Racinowski informuje o planach służb względem Ryszarda Kwapisza. Jednak w artykule są tylko 4 zdania cytatu Ryszarda Kwapisza jako tajnego współpracownika: „Zobowiązuję się w okresie pracy i współpracy ze środowiskiem dziennikarskim Szczecina, do współpracy w zakresie ujawniania faktów i zdarzeń godzących w podstawowe interesy PRL. W szczególności chodzi o sprawy dotyczące atmosfery w Zakładach Graficznych i spraw związanych z wykonywanym zawodem dziennikarskim”.
Kwapisz odpowiada poplecznikom burmistrza
Milerowi i Racinowskiemu tak odpowiada dziś Ryszard Kwapisz na Fb: specyficzne wartościowanie PRL-owskiej rzeczywistości oparte na zupełnie irracjonalnych założeniach. Chociażby takich, że istniała potrzeba prowadzenia tajnej inwigilacji z powodów ustrojowych w Głosie Szczecińskim, który nawet w winiecie miał informację, że jest …organem wojewódzkim PZPR. I w związku z czym mogli tam pracować (włącznie ze sprzątaczką) tylko ludzie sprawdzeni i ideowo bez zarzutów dla ówczesnych władz. Tekst o mnie jako TW w Głosie Szczecińskim - czyli organie PZPR, jest na tyle bałamutny, że paradoksalnie mógłbym wykorzystać dzisiaj ten mój wizerunek, który kreśli „dziennikarz śledczy” konkurencyjnej gazety, jako powód do chwały. Jak wynika bowiem z opowieści w GG, to działałem przeciwko kolegom dziennikarzom z Głosu. Czyli, nie tylko członkom ale często funkcyjnym działaczom PZPR. Zatem - zwalczałem ludzi reżimu…
Ale poważnie... nie uważam dzisiaj swojej przeszłości jako działacza PZPR ze wszystkimi tego konsekwencjami, które można odczytać w mojej teczce jako coś, czym mógłbym się szczególnie chwalić. Ale gdy porównuję siebie z Kalim dochodzę do wniosku, że – lepiej być byłym TW, niż obecnym sk...synem.
Burmistrz Mieczysław Sawaryn zaprosił Ryszarda Kwapisza „na przyjacielską kawkę”.
Napisz komentarz
Komentarze