Zapowiedziany został jako koncert z niespodziankami i sprawił, że sala wypełniła się do ostatniego miejsca. Lista wykonawców bardzo długa i urozmaicona. Patrząc na scenę i na widownię trudno było się zorientować kto się lepiej bawi. Zarówno widownia, jak i wykonawcy byli bardzo zaangażowani, a dodatkowo ci ostatni każde swoje wyjście na scenę bardzo przeżywali.
Występy niektórych artystów budziły nie tylko entuzjazm, ale także prowokowały… wyznania miłosne, które padały z sali. Dawno już gryfinianie tak świetnie się nie bawili. Pracownicy i współpracownicy Gryfińskiego Domu Kultury spisali się na szóstkę.
Pomysł Andrzeja Suszka sprzed 5 lat o stworzeniu „niezawodowego” koncertu chwycił i cala widownia przez dwie godziny świetnie się bawiła. Wykonawców było mnóstwo, m.in. nagradzany ogromnymi brawami i bisujący Andrzej Suszek, Janusz Janiszewski (mimo że nie padła głośna dedykacja, wiadomo było dla kogo śpiewa), Violina Janiszewska, Krzysztof Gmiter i zawodowiec wśród amatorów - Clara Gmiter. Wystąpili także: Łukasz Tokarski, siostry Ola i Agata Żurowskie, Kamil Kokot, świetna Sandra Ewertowska, Karina Kąkolewska, Adriana Zubala, Kasia Matuszewska, Kacper Mykietyn, Dariusz Paszkowiak, aktorzy teatru „Uhuru”, Józefina "Ziuta" Szumna, Arek Jaskot wraz z Weronika Giżycka, Patryk Kowalczyk, Aleksandra Prętka, Dawid Poprawa i Krzysztof "Novik" Nowak. Wykonawców wspaniale towarzyszył chórek, w skład którego weszły: Agata i Aleksandra Żurowskie, Aleksandra Prętka i Katarzyna Zegardło (która przygotowała i prowadziła i chórek). Program ze swadą prowadzili dwaj panowie Kuba Kasprzyk i Piotr Ostrowski. Zabrakło mi w tym występującym gronie Tadka Wasilewskiego.
Patrząc na reakcje publiczności nietrudno zauważyć, że spora grupa mieszkańców Gryfina bez względu na wiek potrafi i chce się bawić. Ogromnymi brawami nagradzali swoich artystów- kolegów, znajomych, sąsiadów.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze