Oprócz ślubowania odbył się chrzest morski. A chrzest to bardzo ważna i wcale nie taka prosta sprawa. Każdy matros musi wykazać się dzielnością, odwagą i przeróżnymi umiejętnościami. Były więc tańce, piosenki, trudne przejście przez koło, ukłony przed Prozerpiną i kapitanem. Uczniowie bardzo przejęci, ale uśmiechnięci od ucha do ucha, wszystkie „rozkazy” wykonywali w mig.
Na wszystkich dzielnych, początkujących czekały kubeczki z „piekielną” zawartością, którą należało wypić, nie krzywiąc ani trochę buzi. Udało się, mimo że w tajemniczym napoju podobno nie było ani odrobiny cukru.
Na zakończenie, po stwierdzeniu Neptuna, że wszyscy zdali morsko-uczniowski egzamin, dyrektor- kapitan Elżbieta Wnuk w obecności swoich „oficerów” i gości obecnych na sali zamienionej w pokład statku, wręczyła uczniom dyplomy.
Jeżeli kpt. Mamert Stankiewicz z jakiejś chmurki podglądał uroczystość, to z zadowoleniem powiedział: „To moja szkoła!”.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze