Fałszywe maile obiecujące intratne interesy lub wyjątkowe okazje to nic nowego. Chyba każdy z nas przynajmniej raz w życiu otrzymał podobną propozycję. Specjaliści firmy G DATA postanowili podzielić się najbardziej absurdalnymi fałszywymi mailami, które trafiają na ich skrzynki pocztowe.
Na pierwszym miejscu wylądował mail od „pułkownika Ferrary”, który twierdzi w nim, że on i jego pluton pojmali talibańskiego kuriera, który przewoził dużą sumę pieniędzy. Mail stwierdza, że szkoda byłoby gdyby te pieniądze skonfiskowała afgańska policja i lepiej będzie, jeśli my sami z nich skorzystamy. Następnie „pułkownik” prosi o nasze imię i nazwisko, adres i kod pocztowy. Co ciekawsze w mailu często pojawia się cyrylica.
- Jakkolwiek absurdalne wydają się takie maile i mogą budzić rozbawienie – mówi Łukasz Nowatkowski Dyrektor IT GDATA Software – są bardzo niebezpieczne. Hakerzy od dawna stosują zabiegi socjotechniczne, aby dobrać się do naszych danych osobowych. Jedna są bardziej, a drugie mniej skuteczne.
Drugie miejsce to wygrana 650 milionów euro w loterii. Ten chwyt wydaje się być bardziej skuteczny. Kto z nas nie marzy o takiej wygranej? Odebranie nagrody znów wiąże się z podaniem imienia, nazwiska, adresu, numeru telefonu i zajmowanego stanowiska.
- W takich wypadakch hakerzy mogą łatwo zidentyfikować firmę, w której pracujemy – mówi Nowatkowski. – Należy mieć na uwadze to, że takie ataki nie muszą wcale dotyczyć naszej skromnej osoby, ale być może wycelowane są w firmy, w których pracujemy. Wydaje się, że im bardziej nieprawdopodobna historia tym lepiej, ponieważ nasza reakcja może nie kończyć się śmiechem, ale stwierdzeniem, że to zbyt nierealne, żeby zostało zmyślone. Na to czekają hakerzy.
Trzecie miejsce to prawdziwa perełka. W mailu mamy historię nigeryjskiego astronauty, który przebywa w kosmosie od 1990 roku, czyli od upadku Związku Radzieckiego. Chciałby on bardzo wrócić do domu, ale nie ma oczywiście pieniędzy i liczy na naszą pomoc.
- Niestety w takich przypadkach może nas uratować jedynie zdrowy rozsądek – mówi Nowatkowski. – Jeśli nie znamy nadawcy, wiadomość powinna trafić do kosza. Przecież na ulicy nie podchodzą do nas obcy ludzie i nie oddają nam zwycięskiego losu na loterii, ponieważ im po prostu nie zaufamy, albo potraktujemy to, jako żart. To samo powinniśmy robić w Internecie.
Napisz komentarz
Komentarze