-Złote medale wywalczyłam w pchnięciu kulą z wynikiem 5,80 m. Kula w mojej kategorii sportowej waży 3 kg. Kolejny złoty medal zdobyłam w rzucie oszczepem z odległością 12 m. Waga oszczepu wynosi 600 g. Natomiast srebrny medal zdobyłam w rzucie dyskiem z odległością 12,76 m, ustanawiając w swojej kategorii nowy rekord świata, waga dysku to 1 kg.
Od listopada tego roku jestem reprezentantką kadry narodowej lekkoatletów niepełnosprawnych. Moja kariera sportowa nabrała od tego czasu rozpędu, z czego jestem bardzo zadowolona. Sport towarzyszy mi od najmłodszych lat. Na początku było pływanie w ramach rehabilitacji. W późniejszych czasach stało się pasją i wielką miłością. Kolejną dyscypliną było wioślarstwo. Startowałam w osadzie 4 ze sternikiem, osada ta składa się z 2 osób niewidomych i 2 osób z niepełnosprawnością ruchową na przykład taką jak moja.
Moja choroba to 4-kończynowe spastyczne porażenie mózgowe. Podczas gdy uprawiałam wioślarstwo, udało mi się parokrotnie wyjechać na zawody międzynarodowe: puchary świata, mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy. Był to piękny czas. Taki ciężki sport nauczył mnie wiele wytrwałości, systematyczności, ciężkiej mozolnej i nieustanej pracy. Z moją chorobą wioślarstwo sprawiało mi wiele problemów ze spastyką, która niemal zawsze ze mną jest. Są to mimowolne napięcia mięśniowe, które spinają całe ciało i są bolesne, ale mój silny charakter nigdy nie pozwolił mi się poddać. Zawsze walczę do samego końca.
W 2015 roku mój stan zdrowia niestety się pogorszył i musiałam się podjąć 4 operacji stawów biodrowych. Było to najgorszy czas w moim życiu, bo nie wiedziałam czy jeszcze kiedykolwiek wrócę do sportu. Na szczęście pewnego dnia spotkałam na swojej drodze moją obecną trenerkę Panią Renatę Chilewską, która zaproponowała mi abym zaczęła u mniej trenować lekkoatletykę z pozycji siedzącej.
Na początku byłam nastawiona dość sceptycznie, bo nie wiedziałam czy sobie poradzę. Z czasem zobaczyłam, że to właśnie ta dyscyplina będzie dla mnie tą odpowiednią. Początki były bardzo trudne przestawić się z dyscypliny wytrzymałościowej na dyscyplinę techniczną. W głowie pojawiały się wątpliwości, ale z czasem zobaczyłam, że to jednak właśnie da dyscyplina sportu będzie tą odpowiednią. Przygoda z lekkoatletyką trwa 2 lata i niespełna 3 miesiące i wiem jedno: nie żałuję żadnej decyzji i każdego dnia, doceniam to co mam i kogo spotykam na swojej drodze.
Na chwilę obecną przygotwoujemy się do igrzysk osób z taką niepełnosprawnością jak moja, które odbędą się w Barcelonie na początku sierpnia. Będzie to sprawdzian przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy zaplanowanymi pod koniec sierpnia w Berlinie. Czeka nas jeszcze dużo pracy, ale wiem, że mogę zacząć pomału spełniać swoje największe marzenia sportowe.
Pragnę podziękować trenerce Renacie Chilewskiej za pomoc podczas każdego treningu, dobre słowo i motywację przed każdym startem. Dziękuję, że jesteś ze mną i wspierasz mnie na każdym etapie sportowym. Dziękuje za wiarę w zawodnika do samego końca, gdy w mojej głowie wielokrotnie pojawiały się chwile zwątpienia. Taki team to coś wspaniałego i niepowtarzalnego.
Wielkie podziękowania dla właścicieli siłowni „Ironman Athletic Club” za możliwość korzystania z siłowni w dogodnych przeze mnie godzinach i nieograniczonym czasie przebywania na siłowni. Taka pomoc jest nieoceniona i przynosi ogromne efekty. Dzięki wam mogę się przygotowywać do każdego sezonu i rozbić coraz lepsze wyniki.
Dziękuję władzom mojego Klubu Sportowego Inwalidów „START – SZCZECIN” za każdą otrzymaną pomoc, która pozwala mi być coraz lepszą zawodniczką i osiągać coraz lepsze wyniki sportowe.
Podziękowania również dla pana Jana Gawrońskiego, który pomaga mi w czasie treningów.
Ogromne podziękowania dla mojego narzeczonego, który każdego dnia wspiera mnie i daje mi ogromną siłę w dążeniu do postawionych przeze mnie celów sportowych.
Grono osób, które mnie wspiera na mojej drodze sportowej jest jeszcze większe i nie sposób Was wszystkich wymienić, ale każdemu z Was dziękuję. Gdyby nie Wy, to nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem – podkreśla w rozmowie z igryfino Joanna Hańtzschel.
Napisz komentarz
Komentarze