- Nie urodziłam się gryfinianką. Do Gryfina przyjechałam, wracając z robót w Niemczech. W 1947 r. w kościele NNMP ksiądz Jan Palica dawał mi ślub. Potem życie potoczyło się swoim torem - z troskami i radościami, normalne. Urodziło się dwóch synów i córka. Śpiewać lubiłam zawsze, a z „Borzymianką” jestem od 20 lat. Jesteśmy jak rodzina. Razem jeździmy na festiwale, koncerty, występy. I tak jest do dziś. Myślę, że bez tego śpiewania nie byłoby takiego jubileuszu. To śpiewanie daje mi życie, siłę, a przede wszystkim radość – opowiada Joanna Włoch.
Prawie wszyscy mieszkańcy naszego miasta znają kapelę ludową Borzymianka i srebrnowłosą damę w ludowym stroju. Członkowie Borzymianki szanują, kochają i cenią swoją starszą koleżankę za wytrwałość, poczucie humoru.
– Zdarza się, że proponujemy Joasi w czasie występu krzesełko – mówi Zygmunt Rosiński. -Wtedy Joasia odpowiada że „nikt na siedząco nie śpiewa” – śmieje się instruktor.
Podczas urodzinowej biesiady z trudem zmieściła się w pokoju czteropokoleniowa rodzina. Roztańczony klawiaturą akordeon, rozśpiewana kapela i mnóstwo wspomnień. Wspaniały, rodzinny, ciepły dom. Każdy z nas, każdego roku, w tym jednym określonym dniu obchodzi swoje urodziny. Przez długi czas nie liczymy mijających lat choć nie wiemy ile przed nami, a czas niespostrzeżenie umyka jak strzała.
96 lat - piękny wiek pani Joanny i piękne śpiewanie. Joanna Włoch to życzliwy, serdeczny człowiek, a śpiewanie to samo piękno. Śpiewajmy zatem proszę Państwa i cieszmy się, że wśród nas są jeszcze tak wspaniali ludzie.
Pani Joannie Włoch i jej rodzinie serdecznie dziękujemy za zaproszenie.
Wspaniałej Jubilatce życzymy wszelkiej pomyślności oraz długich lat w zdrowiu!
TWS
Napisz komentarz
Komentarze