Szefowej domu kultury skarżąca zarzuca m.in. zaniedbanie i niewłaściwe wykonywanie zadań, narażanie Centrum Kultury na straty finansowe, nieprawidłowości przy zatrudnianiu, nieodpowiednie traktowanie pracownika, mieszanie spraw osobistych z zawodowymi. Wybrane wątki ze skargi mieszkanki do Rady Miejskiej przedstawiamy poniżej. Dyrektorka (przynajmniej na razie) nie chce odnosić się do zarzutów.
Nie przedłużono ze mną umowy
W uzasadnieniu skargi Aneta Marynowska napisała m.in., że 31 stycznia 2018 r. została poinformowana, iż nie zostaje jej przedłużona umowa zlecenie. Na pytanie: dlaczego? nie uzyskała ponoć żadnej konkretnej odpowiedzi: „Nie bo nie, bo taka jest moja decyzja, tak chce i tak będzie” – miała usłyszeć od dyrektor Centrum Kultury.
- Moim zdaniem umowa nie została przedłużona zupełnie z innych powodów. Konflikt zaczął się od złożenia przeze mnie w Centrum Kultury podania o pracę i mojej wizyty w tej sprawie u burmistrza. Od tego momentu czułam się lekceważona przez panią dyrektor, nie odpowiadała na pytania, na realizację zamówienia środków dydaktycznych czekałam aż 4 miesiące. Mnie pozbyła się, ponieważ miałam odwagę rozmawiać z nią na temat stosunków panujących w pracy – twierdzi Aneta Marynowska i przedstawia kolejne zarzuty pod adresem szefowej domu kultury:
Zatkano mi buzię
Po ukazaniu się mojego postu na portalu społecznościowym, na stronie świetlicy środowiskowej Krajnik Dolny z wyjaśnieniami co się stało i dlaczego nie będę prowadzić już zajęć oraz z podziękowaniami dla dzieci, rodziców i pani sołtys, strona świetlicy została zablokowana i zlikwidowana jako konto fikcyjne. Kiedy umieściłam tę samą wiadomość na swoim profilu, moje konto zostaje zablokowane na 48h. Nie mogę do nikogo napisać żadnej wiadomość, skomentować, wstawić post, wejść na czyjś profil czy w jakikolwiek artykuł. Definitywnie miało to na celu zablokowanie mnie tak, żebym nie mogła wówczas już nic więcej w sieci napisać, cokolwiek dodać czy skomentować. Po prostu tak mi zatkano buzię.
Sprawa finansów
Podczas ferii zimowych 26 stycznia 2018 roku mieliśmy zorganizowany wyjazd do kina. Niestety nie wszystkie zgłoszone dzieci pojechały. Osoba, która była odpowiedzialna za kupno biletów nie przeliczyła faktycznego stanu dzieci. Kiedy zasugerowałam, że nie ma sensu płacić za bilety dla dzieci, których nie ma, usłyszałam: ,,Aneta, co cię to obchodzi? Ty będziesz płacić za te bilety? Mamy tyle na bilety, to tyle zapłacimy. Nikt nie będzie tego teraz liczył”. Nadmieniam, że sama pani dyrektor też była na tej wycieczce i tego nie dopilnowała.
Realizacja zamówień
Inną kwestią jest zamawianie i odbieranie paczek z chemią gospodarczą lub środkami dydaktycznymi. Każdy z wychowawców składa do Centrum Kultury zapotrzebowanie na środki dydaktyczne i chemiczne. Po jakimś czasie dostajemy paczkę. Trwa to długo, bynajmniej tak było w moim przypadku. Zostałam przyjęta do pracy z dniem 1 lipca 2017 roku, Świetlica od jakiegoś czasu nie miała wychowawcy, nie była używana i tym samym miała sporo braków. Dwa tygodnie sprzątałam ją, przywoziłam własne środki żeby doprowadzić świetlicę do stanu użytkowania. Pomagali mi też rodzice. Nie było czym umyć podłogi czy zetrzeć kurzów. Od razu złożyłam zamówienie, paczkę dostałam w listopadzie. Trzy razy składałam zamówienie jedno i to samo, bo za każdym razem niby ginęło, choć pierwsze zamówienie było konsultowane z księgową. Kiedy przyszło do odbioru paczki, dostałam pudełko, w którym brakowało wielu zamówionych rzeczy.
Rozliczanie się
Moim zadaniem odbierając daną paczkę powinnam pokwitować co biorę i ile biorę. Kilka razy chodziłam do Centrum Kultury po np. blok rysunkowy czy kredki lub jeszcze coś innego. Nigdy nic nie pokwitowałam, że coś wzięłam. A powinno być to kontrolowane, sprawdzane. Jedynymi rzeczami, których odbiór faktycznie podpisałam to: tabliczka z napisem ,,zakaz palenia”, kamizelki odblaskowe i apteczka. Z apteczką też dziwna sprawa. Pytałam co mam zrobić ze starą. Usłyszałam, że mam wyrzucić. Myślę, że powinnam się z tego rozliczyć.
Zatrudnianie pracowników
Owszem, jest ogłaszany nabór na stanowisko pracy, ale… 7 grudnia 2017 roku na stronie Centrum Kultury pojawia się ogłoszenie o naborze na stanowisko instruktora/animatora. Oferty należy składać do 29 grudnia 2017 r. Jednak już 11 grudnia 2017 r. na warsztatach pojawia się nowa osoba, która jak się później okazuje, zostaje od stycznia pracownikiem Centrum Kultury.
Na pierwszym zebraniu po wakacjach pani dyrektor oznajmiła, że osoby z wyższym wykształceniem będą miały umowy na dłuższy czas, a osoby bez odpowiedniego wykształcenia będą je podpisywać co miesiąc. Nie należę do osób bez wykształcenia. A mimo to umowy na dłużej nie podpisywałam. Czy byłam gorsza od innych pracowników? Dlaczego nie były ze mną podpisywane umowy na takich samych warunkach jak z pozostałymi wychowawcami? – dopytuje się w złożonej skardze do Rady Miejskiej Aneta Marynowska.
Poinformowaliśmy dyrektor Centrum Kultury w Chojnie o złożonej skardze i podnoszonych zarzutach. Dyrektor Barbara Andrzejczyk odpowiedziała nam, że nie będzie odnosiła się do pisma Anety Marynowskiej.
O sprawie pisaliśmy też tu:
http://www.igryfino.pl/kat-188,a,26858,ze-strachu-o-swoj-stolek-nie-przedluzyla-ze-mna-um.html
Napisz komentarz
Komentarze