Tymczasem pan Ryszard i jego czworonożny przyjaciel dumnie paradowali na sobotniej imprezie dla właścicieli i ich czworonogów.
-W sprawie psa dzwoniła do mnie pani Aneta prowadzącą gryfińskie schronisko, skąd adoptowałem psa. Lux się nigdzie nie wałęsał. Siedział w tym czasie na podwórku – opowiada Ryszard Kwapisz.
Po Gryfinie musiał wędrować podobny inteligentny kundel, który nie dał się złapać. A co z tą pogłoską o rzekomej śmierci?
-Już teraz wiem skąd ta pogłoska. W lipcu zmarł mieszkaniec Gryfina o tym samym nazwisku. I stąd pewno skojarzono to ze mną – wyjaśnia red. Ryszard Kwapisz.
Napisz komentarz
Komentarze