Prowadzący spotkanie Piotr Ostrowski opowiedział najpierw o pochodzeniu piosenki biesiadnej, dzięki swej popularności przetrwała do dziś. Przywędrowała z ulicy, z frontowych dróg, z historycznych dziejów. Mówi o miłości, tęsknocie, żalu i radościach. Jednak prym wodzi piosenka biesiadna z „ludu” wzięta.
Dowcipna, żywa, często dwuznaczna mówiąca np. o Jasiu i sianeczku, studzience i mosteczku oraz o bardzo wielu różnych życiowych sprawach.
A w przyrodzie - jak w piosence - i słońce, i deszcz. Po krótkim śpiewaniu nagle z wędrującej chmury lunął deszcz. Kierownictwo szybko burzy zaradziło i już śpiewające gremium do sali kominkowej się przeniosło. I tu się dopiero zabawa się zaczęła! Piosenka za piosenką. Od górali żałujących gór do „Nie lij descu”. Harmonia grała od ucha do ucha.
Osób nie było wiele, w zasadzie „stara gwardia”. W śpiewaniu jednak wiek jest nieważny. Ten był trochę średni i bardziej średni, pamietający harcerskie dzieje. I nagle, jakby w tych wszystkich obecnych jakiś inny duch wstąpił. Te wszystkie znane przecież w Gryfinie osoby stały się jakby innymi ludźmi. „Uciekli” od telewizora, od swoich codziennych spraw. Piosence otworzyli serca. Stali się choć na chwilę inni. A może właśnie prawdziwi?
Co może harmonia, znane piosenki, wspólne śpiewanie! Piosenka za piosenką i dwie ponad godziny jak minuty minęły. Dawno nie uczestniczyłam w tak świetnej i niewielkim wysiłkiem zorganizowanej imprezie – spotkaniu. Bez alkoholu, tylko granie, śpiewanie zabawa. Kawa w kubku, kartka w ręku…
Wielkie podziękowanie od wszystkich obecnych składamy kierownictwu i pracownikom GDK oraz zespołowi „Borzymianka”.
Dlaczego przyszło tak mało osób? Szanowni mieszkańcy Gryfina, proszę nie narzekajcie przy każdej okazji, że u nas nic się nie dzieje, albo że nic nie wiedzieliście. To nieprawda. Są informacje i dużo się dzieje. Tylko W as niestety nie ma…
TWS
Napisz komentarz
Komentarze