A dlatego, że to druga apteka, która pojawiła się w naszym mieście. Otworzyli ją około 1972 - 73 roku.
-Pamiętam pana Tomka Krakowiaka. To był wspaniały człowiek. Jak było trzeba, to w nocy otworzył i wydał lek. Czasami nie trzeba było iść do lekarza, bo sam doradził - wspomina pani Zdzisława.
–Co prawda ostatnio nie było tam za dobrze, bo brakowało podstawowych leków. Jednak nie wierzyłam, że zamkną tę aptekę. Człowiek się przyzwyczaił. Znało się aptekarki, można było pogadać, ponarzekać. Przychodziło tu wielu ludzi przez tyle lat. Są inne apteki, może i lepsze, może tańsze, ale ta była taka „swoja”. Szkoda, tyle lat… - dodaje pani Józefa.
Pani Stasia, wieloletnia gryfinianka również z sentymentem wspomina czasy, kiedy to o pierwszej i jedynej aptece, tej przy ul. Grunwaldzkiej mówiło się „stara” apteka, a przy ul. Piastów „nowa”. Szkoda, że znika z naszego krajobrazu coś, co istniało.
Pan Tadeusz, przyjaźnie związany z „nową” apteką trochę nostalgicznie stwierdza: - Tak już w życiu bywa. Co ma początek, ma również koniec.
Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Bardzo wiele osób, z którymi rozmawiałam powtarzały dwa słowa: szkoda i dlaczego. Na to drugie może łatwiej byłoby odpowiedzieć. Cóż, takie czasy. Taka decyzja właściciela. Zniknie z krajobrazu miasta coś, do czego byliśmy przyzwyczajeni. Podobno przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, a ludzie często są trochę sentymentalni. Może będzie jak z Rybakówką? Zburzyli starą, postawili nową. Czy ładniejszą? Zastanawiam się teraz co będzie w lokalu likwidowanej apteki.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze