Otoczenie wokół budynku robi imponujące wrażenie - zadbane, czyste. Kapliczka przy drodze. Chciałoby się zacytować Jana Kochanowskiego „wsi spokojna, wsi wesoła...”. Patrząc na to podwórko miałam wrażenie, że to makieta została przeniesiona ze stołu i wtopiona w żywy krajobraz. Na płocie wiszą garnki i kura na grzędzie. Jest gniazdo z boćkiem. Studnia z żurawiem i grzyby pod drzewem. Grill, namiot, ognisko.
Przy stołach pensjonariusze i goście przybyli na „Trzecie spotkanie rodzin”. Pojawili się sąsiedzi, znajomi, rodzina. Tylko słowo „rodzina” czasami coraz mniej znaczy. I coraz częściej się w codzienności rozpływa.
Zastawiono stoły grillowanym mięsem, a tu piątek. Nic to. Śmiało, bez wyrzutów sumienia. Obecny na spotkaniu ksiądz udzielił dyspensy. Smacznego, grzechu nie będzie. Tak goście, jak pensjonariusze są zadowoleni.
Rozpoczęły się gry, zabawy i tańce. Dyrektorka witała zebranych i wręczała nagrody najaktywniejszym osobom. Nikt z przybyłych „urzędowych” gości nie zabrał głosu. A byli m.in. starosta Wojciech Konarski, wicestarosta Jerzy Miler, skarbnik powiatu Izabela Świderek, członek zarządu powiatu Jan Gładkow i przewodniczący Rady Miejskiej w Gryfinie Mieczysław Sawaryn.
Podczas spotkania na każdym niemal kroku widać było staranie dyrektorki i całego personelu. Niczego nie brakowało. Tylko wśród dźwięków muzyki plątał się jakiś wczesnojesienny smuteczek. I niech mi nikt nie mówi że starość jest kolorowa, że przez całe swoje życie zarabiamy na starość (a niby jak ?). „Nie bójmy się starości” – nonsens. Hasła, mimo „kolorów”, nie przekonają nikogo. Tylko gdzieś taka cichutka nadzieja tli się, że nawet jak odejdę, to kiedyś tu wrócę. Ela Klonowska stara się już ponad dwadzieścia lat o ten dom i jego ludzi, ale każdy dobry gospodarz dba o całe swoje „chadziajstwo”.
Proszę więc łaskawym okiem zerknąć na mieszkające w pobliżu zwierzęta. W kuchni na pewno zostają resztki, których już nie wykorzysta kuchenny personel. Nietrudno więc wystawić miseczki z jedzeniem i wodą dla plączących się tam kotów. Są głodne, chude, bardzo zaniedbane. Pracownica kuchni zdawała się zupełnie nie rozumieć o czym mówię. Pomoc zwierzętom, a w tym wypadku kotom, to nasz człowieczy obowiązek, one żyją wśród nas od wieków. Pamiętajmy zatem i o ludziach, i o naszych braciach mniejszych.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze